Goniec 22.12.2006
Dawno temu, gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych pracując w gorzowskim Zespole Szkół Budowlanych dowiedziałem się, że japońska firma Mitutoyo produkująca narzędzia i sprzęt pomiarowy jeździ po Polsce z wystawą swoich produktów. Ponieważ poszukiwali miejsc wystawowych a my mieliśmy do tego warunki, udało mi się zaprosić ich do naszej szkoły.
Oczywiście były sprzeciwy Kuratorium Oświaty, na szczęście w miarę delikatne bo w tych czasach pomimo, że budowaliśmy ciągle „drugą Polskę” znaliśmy już hasło o budowie „drugiej Japonii.
Wtedy nawet prostą i to krajową suwmiarkę trzeba było „załatwiać”, nic dziwnego więc, że dla nas cały ten sprzęt był jakby z innej planety. Po wystawie zaprosiliśmy przedstawicieli firmy na kawę (też załatwianą po znajomości) i przy pomocy nauczycieli języka niemieckiego, spytaliśmy ich o sens tej wystawy. Przecież na pewno wiedzieli że w Polsce raczej klientów nie znajdą, a takie przedsięwzięcie jednak sporo kosztuje. Potwierdzili, że owszem nie liczą na zyski ze sprzedaży, lecz celem ich wizyty jest przedstawienie firmy. Może w przyszłości któryś w waszych absolwentów zostanie dyrektorem zakładu, mówili pracownicy Mitutoyo, a prawdopodobieństwo że spośród wielu ofert na zakup narzędzi wybierze naszą firmę bo po prostu już o nas słyszał jest spore. W realiach gospodarki socjalistycznej nie było to zbyt przekonywujące ale na szczęście doczekaliśmy się w Polsce się czasów w których możemy przebierać w ofertach handlowych. Oczywiście trudno odpowiedzieć na pytanie czy ktoryś z uczniów obecnych wtedy na wystawie skorzystał z ofert firmy ale wykluczyć tego nie można.
Dlaczego przypomniało mi się akurat to wydarzenie?. Otóż parę tygodni temu otrzymałem zaproszenie na zebranie Koła Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II w Toronto. Nie bardzo wiedziałem czym ta organizacja się zajmuje, ale obiecałem koledze będącemu jej członkiem że przyjdę. Zebranie zbiegło się z jubileuszem 25 lecia powstania Fundacji i z tej to okazji przybył z wizytą do USA i Kanady Administrator Fundacji Ks.Prałat Stefan Wylężek, który obecny był też na torontońskim zebraniu. Tam właśnie dowiedziałem się że sama Fundacja została założona w Rzymie przez Jana Pawła II 16 pażdziernika 1981. Jej ogniwa istnieją w Australii, Anglii, Austrii, Belgii, Danii, Francji,Hiszpanii, Niemczech, Meksyku, Szwajcarii, Szwecjii, Włoszech , USA, Kanadzie i nawet w egzotyczej Indonezji. Głównym celem działalności Fundacji jest oprócz prowadzenia dokumentacji pontyfikatu i opieki nad pielgrzymami w Watykanie, przede wszystkim fundowanie stypendiów dla studentów na lubeskim KUL. I to nie na studiach teologicznych ale jak najbardziej „cywilnych” . Biluletyn Fundacji z 2006 roku podaje informację o 152 stypendystach w roku akademickim 2005/06 na takich m.in. kierunkach jak ekonomia, socjologia, zarządzanie i marketing, psychologia, spocjologia, dziennikarstwo, historia, filologie polska, angielska i germanńska, filozofia, psychologia i prawo. Ale chyba najciekawszą sprawą jest dobór stypendystów. Pochodzą oni prawie wyłącznie z byłych republik radzieckich. Są to studenci z m.in. Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu, Mołdawii i samej Rosji.Wybór na pewno wyjątkowo trafny bo do dziś czasami młodzież ta nie ma pełnej możliwości kontaktu z niesfałszowaną historiąi. Warunkiem uzyskania takiego stypendium jest zobowiązanie się do powrotu po studiach do swojego kraju i wykorzystanie tam zdobytej wiedzy. I tak właśnie nasunęło mi się podobieństwo Fundacji do japońskiej firmy Mitutoyo. Po prostu wybieganie w działalności daleko w przyszłość. Po latach okupacji Polska stała się wprawdzie krajem gdzie mają już zastosowanie w przemyśle precyzyjne narzędzia, ale również otrzymaliśmy w spadku produkt uboczny w postaci armii posowieckich agentów i sabotażystów, którym ciągle jest bliższy sierp i młot niż orzeł w koronie. Dotyczy to również może jeszcze w większym stopniu byłych republik. Do dziś ludzie tam wykształceni nie znają prawdy o „najlepszym z ustrojów”. a często winią za niepowodzenia komunizmu polskich ”warchołów” . Być może właśnie ta grupa ludzi wykształconych dzięki pomocy Fundacji może przyczynić się do lepszego zrozumienia naszych racji w ich ojczyznach . Oczywiście około pięciuset do tej pory absolwentów to może mało, ale może to aż pięciuset i w sumie od nas też zależy czy będzie ich więcej. Obserwując agresywną putinowską politykę powrotu do niebezpiecznej nie tylko dla Polski dyktatury w Rosji, w naszym własnym intersie jest dotarcie do świadomości postradzieckich wyborców. A to mogą zrobić tylko ludzie stamtąd, którzy poznali może właśnie u nas inną, różną od sowieckiej, interpretację najnowszej historii i mogą stać się naszymi tam ambasadorami. Istnieją setki różnych fundacji, stowarzyszeń i klubów używających w nazwie imienia Jana Pawła II , budujących pomniki, kościoły, wydających książki itp. ale ta akurat fundacja nie dość że założona przez samego Jana Pawła II, ma program wybiegający daleko w przyszłość i zasługuje chyba tym bardziej na naszą uwagę i poparcie. Wszelkie dodatkowe informacje można uzyskać u przewodniczącej Fundacji Danuty Warszawskiej pod numerem telefonu 647-299-7250. Z dyskusji w trakcie tego zebrania wywnioskowałem o braku wymiernego poparcia dla Fundacji ze strony polonijnych parafii i stowarzyszeń. Nie znam szczegółów więc trudno mi mieć opinię na ten temat , lecz może czasami warto wzbić się ponad lokalne priorytety i pomyśleć o przyszłości trochę szerzej, przecież na nas świat się mniejmy nadzieję nie skończy, a po co nasze następne pokolenia mają nas oceniać tak jak my czasami to robimy w stosunku do naszych poprzedników na tej ziemii za ich polityczną krótkowzroczność. Całą działalność Fundacji poza Watykanem prowadzą nie osoby duchowne, które dobroczynność mają jakby wpisaną w zakres obowiązków, lecz zwykli tacy jak każdy z nas zapracowani ludzie, znajdujący jednak trochę czasu i energii by zrobić jeszcze coś do czego nic ich przecież nie zmusza. Na prośbę Fundacji umieszczamy formularz na ewentualne donacje. Nie chodzi tu bynajmniej o wykorzystanie okresu świątecznego kiedy ludzie są czasami bardziej chojni i absolutnie nie kosztem prezentów dla swoich bliskich. Myślę, że warto jednak zapoznać się z działalnością Fundacji by ocenić, czy może warto zainwestować kilkadziesiąt dolarów w pomoc nowym niezależnym krajom powstających w miejsce byłych republik, a tym samym osłabić możliwość odrodzenia się sowieckiej hydry co jest niestety ciągle realne. Wspomniany wyżej japoński sposób na biznes jak wiemy odniósł w świecie sukces. Sukcesem może być także działalność fundacji pod warunkiem naszego zaangażowania się w sprawy, które powinny być dla nas jednak ważne.
Krzysztof Sapinski
Toronto
1 Comment
Czekam na zaorzysiężenie fundacji Likwidacji komunizmu z Oblicza ziemii.Walka do zupew lnego wyczyszczenia tego brudu.Usunięcia go z mentalności wielu ludzi jako zło niszczące rozwój cywilizacji.