
Walka na gesty
18 lutego 2008
Jaja nie Wielkanocne
28 marca 2008UWAGA KONTRAKTOR!

Czytając parę tygodni temu reportaż Agnieszki Krupak o facecie, który oddał wygrany los loteryjny sprzedawcy, pomyślałem, co za frajer. Ale życie jak zwykle pisze coraz to nowe historie. W tej, którą chcę opowiedzieć w kolejności alfabetycznej główne role grają: Baca, Dzielnicowi, Frajer, Hydraulik i jeszcze Paniusia. Cała rzecz zaczyna się w momencie gdy Frajer (ale nie ten od losu na loterii), usłyszał reklamującego się w polonijnym radiu Hydraulika, który oferował swoje usługi, nawet z rabatem rządowym przy wymianie pieców centralnego ogrzewania. Ponieważ akurat go to interesowało zadzwonił do niego. Oczywiście rabaty to był tylko „pic na wodę” czego akurat się spodziewał lecz oferta wymiany pieca za $4200 wydawała się do przyjęcia w dodatku, że Hydraulik od razu zaoferował instalację centralnej klimatyzacji za dodatkowe $6000. Dodatkowym plusem całej sprawy było też to, że Hydraulik polecił swego kolegę, którego nazywał Bacą, do wykonania planowanej przez Frajera renowacji domu. Baca przyjechał bodaj już następnego dnia i wycenił prace na $7000 plus koszty materiałów. Ponieważ Frajer miał do tej pory niezbyt przyjemne doświadczenia z fachowcami ogólnie określanymi jako kontraktorzy, wykonanie remontu przez tandem fachowców ze sobą współpracujących wydawał się doskonałym rozwiązaniem. Pierwszy zacząl Hydraulik. Wymienił piec, woda poszła w kaloryfery, otrzymał zapłatę i obiecał popracować nad klimatyzacją. Do akcji przystąpił Baca. Na pytanie o zaliczkę odpowiedział, że wystarczy mu $500, bo on jako wysokiej klasy fachowiec bierze zapłatę po robocie. Byliśmy naprawdę zadowoleni. Chłop zaczął ostro od demolowania starych ścian, zrobił ładny sufit i zabrał się do podłogi. W miedzyczasie poprosił o trochę pieniędzy. Ponieważ wzbudzał do tej pory zaufanie z $500 zrobiło się szybko $6500. Chociaż uzgodniono, że Frajer będzie tylko pokrywał koszt materiałów, Baca raz nakłonił go do ich przywiezienia. I tak zostało, trzy razy wynajmował vana z Home Depot i razem ze swoim pracownikiem dźwigali „drajłole i plajwłody” oczywiście na ten czas zamykając swój własny biznes. Widocznie perspektywa szybszego zakończenia remontu wzięła górę nad logiką. W międzyczasie ustalono niewielkie rozszerznie zakresu remontu co Baca wycenił na dodatkowe $4500. Choć była to gruba przesada Frajer jak to frajer, zgodził się na to bo mieszkanie przez miesiąc w brudzie i kurzu czasami może przyćmić zdolność reakcji na bezczelność. Ponieważ następnym etapem miało być wykonane kanałów do klimatyzacji czekano na wytyczne od Hydraulika. Wreszcie pojawił się i oświadczył, że nie za $6000 ale za $8000 wykona całe dzieło. Ostatecznie ustalono cenę na $7000. Zawierała ona również przestawienie kaloryferów w czasie montażu podłogi. Następnego dnia Baca przerwał renowację by przejść do pracy u Hydraulika przy montowaniu blaszanej instalacji. Hydraulik robiąc uczone wywody postanowił, że główna maszyneria nadmuchowa zostanie ustawiona na środku pomieszczenia biurowego. W ostatniej chwili majstrowie nakłonieni zostali do umieszczenia jej w przylegającej wnęce. Nie bez oporów bo Baca chłop słusznej postury twierdził, że będzie miał tam za mało miejsca. Po trzech dniach pracy przerywanej wizytami u dentysty i lunchami z innymi klientami instalacja była prawie gotowa. Brud jaki obaj kontraktorzy po sobie zostawili usuwany był, nie przez nich oczywiście dłużej niż trwała ich praca, ale widocznie takiej klasy fachowcy nie sprzątają po sobie. Baca przypuszczalnie nieświadomie zdradził Frajerowi, że do tej instalacji można zamontować dodatkowy grzejnik i będzie ogrzewanie z klimatyzacją w jednym.
W tym momencie Frajer po raz pierwszy poczuł, że był „zrobiony w konia”. Parę dni temu zapłacił za piec by teraz stać się właścicielem unikatowego systemu „hybrydowego”. Będąc po zakupy materiałów w Ronie zobaczył identyczne urządzenie, a sklepowy ekspert pukając się w czoło pogratulował mu wyboru firmy. Obaj fachowcy starali się przekonać Frajera, że ogrzewanie nawiewne to najgorsze rozwiązanie dla domu, lecz na pytanie dlaczego sami nie mają zamontowanych kaloryferów odpowiedzieć nie potrafili.
Widząc, że sprawa się wydała obaj kontraktorzy zaczęli raptem mieć trudności w komunikowaniu się między sobą. Baca żądał od Frajera by sam ustalał z Hydraulikiem terminy odłączenia ogrzewania pomimo, że do tej pory stanowili parę prawie „papużek nierozłączek”. Wreszcie ale po otrzymaniu w sumie $3900 (z siedmiu) Hydraulik przybył z „francuzem” i wyłączył ogrzewanie. Na zewnątrz była temperatura –20C. Przerwa miała trwać jeden dzień. Baca po ułożeniu podłogi pod miejscem na kaloryfery znów zażądał od Frajera ustalenia z Hydraulikiem terminu włączenia ogrzewania. Ten uzależnił przyjazd od wypłacenia mu następnych $1500. W tym momencie z kontraktu na klimatyzację wykonana była tylko blaszna instalacja podłączona do metalowej szafy. Klimatyzator nie został nawety przwieziony bo Hydraulik stwierdził, że jest za dużo śniegu by do ustawić. Frajer pokrył już 60% kwoty za niedziałające urządzenie. W sumie w ciągu około 2 tygodni wypłacił Hydraulikowi $8100. Żądanie następnego $1500 było już zwykłą bezczelnością i chamstwem. Tu po raz pierwszy Frajerowi puściły nerwy. W mroźną noc zostwiony z rodziną już trzeci dzień w nieogrzewanym domu, udał się na policję by złożyć skargę. Oczywiście nie można było się spodziewać że naszym kraju dzielnicowy wyśle radiowóz aby przywieźć szantażystę aby wykonał swój obowiązek, ale przynajmniej sporządzili raport. Córka szczególnie wrażliwa na przeziębienia miałą już wysoką temperaturę ale ponieważ nie była „molestowaną żoną” na zdecydowaną reakcję dzielniowej policji nie mogła liczyć. Pozostały tylko elektryczne grzejniki i ciągłe wciskanie przeciążonych bezpieczników. Następnego dnia Baca przyjechał przed południem i ukradkiem zaczął pakować narzędzia. Frajer znów wyprowadzony z równowagi, zabezpieczył część nie wyniesionego jeszcze sprzętu. Skończyło się na wizycie dzielnicowego tym razem na wezwanie Bacy. Dzielnicowy poinformował, że narzędzia Bacy trzeba oddać, ale rozumie całą sytuację i poradził żeby choć udawać grzecznego bo przecież „fachowiec” może się obrazić. Krótko przed tym Frajer widząc niezbyt fachową robotę i bezczelość Bacy oświadczył, że resztę pieniędzy wypłaci po zakończeniu remontu wraz z rachunkami za materiał. Co więcej, zbuntował się przeciw pełnieniu roli zaopatrzeniowca i sprzątacza. Dzielnicowy mediator zaproponował mu aby Bacy zapłacić $283.79 za ostatni rachunek materiałowy a ten zobwiązał się, co ujęto w raporcie, do ukończenia remontu. Baca otrzymał czek i wrócił do pracy. Po niedługim czasie przyszedł do Frajera po wałek do malowania. Chyba uwaga Frajera, że takiej klasy kontraktor wałek to jednak powinien mieć swój spowodowała, że wyjechał i nie wrócił, ale może obecność stróża prawa spowodowała, że tym razem chociaż trochę po sobie pozamiatał. Tymczasem to był już czwarty dzień bez ogrzewania, w mieszkaniu było coraz zimniej. Tylko obawa o zdrowie dziecka spowodowała, że Frajer zadzwonił jednak do Hydraulika i przystał na szantaż. Hydraulik obiecał, że przyjedzie. Ale po chwili zadzwoniła Paniusia przedstawiając się jako pracownica firmy Hydraulika i z prędkością karabinu maszynowwego zaczęła trajkotać
różne bzdury o problemach z płatnością klientów i że jednak „jasnie pan” Hydraulik nie przyjedzie. Nie można było jej było przerwać ani przekrzyczeć próbując wytłumaczyć jaką bezczelnością jest żądanie za niezakończoną robotę zapłaty od klienta, który wypłacił im już $8100. Wtedy Frajer uświadomił sobie, że Baca chociaż podpisał pokwitowanie pobrania gotówki, lecz od Hydraulika nie ma żadnego potwierdzenia. Na szczęście z pomocą przeszedł były minister Ziobro a konkretnie wiedza o nagrywaniu przez niego rozmów. Mając nagrane na dyktafonie rozmowy telefonicznie z Paniusią i Hydraulikiem mógł zasnąć trochę spokojniej w syberyjskiej temperaturze. Następnego dnia przyjechali inni fachowcy i trybie emergency uruchomili ogrzewanie umożliwiając tym samym napisanie tej opowieści.
Pora uwawnić, że występujący w niej Frajer to niżej podpisany autor.Na razie bez opinii prawnika nie mogę ujawnić tożsamości pozostałych postaci, ale nikt mi nie może zabronić ujawnienia ich swoim znajomym co podłuchał Baca i doniósł Hydraulikowi. Baca powiedział też policji, że nie może pracować bo boi się czegoś sobie uciąć. Drogi Baco aby sobie uciąć to trzeba je najpierw mieć.
Ponieważ w tej sytuacji raczej nie obędzie się bez sprawy sądowej, na moje szczęście zostały ślady działaności obu panów. Ja kiedyś pracowałem w firmie podłogowej i co nieco wiem o zasadach ich układania. „Fachowiec” na moją uwagę, że układanie podłogi różni się od układania cegieł się trochę obraził, ale on po prostu nie wiedział, że klepki w paczce są różnej długości i trzeba je tylko odpowiednio rozłożyć. Teraz już będzie wiedział bo go nauczyłem. W Polsce pracowałem też jako nauczyciel ale tam przynajmniej mi za nauczanie płacili. Tu ja musiałem uczniowi słono zapłacić. Ilu z nas wydaje bajońskie sumy na edukację dzieci, które i tak po latach nauki na uniwersyetcie nie mogą znaleźć pracy. Ja nie wnikam w czyjeś dochody ale popatrzmy na ten konkretny przypadek. Za może trochę ponad dwa tygodnie efektywnej pracy samouk potrafiący trochę pracować packą i piłą żąda $11.500 gotówką! Żona akurat jest specjalistą podatkowym w H&R Block i widzi, że ludzi wykształconych z rocznymi zarobkami w granicach $120.000 nie jest wielu, nie mówiąc o tym, że im trzeba płacić gotówką. Przeliczając to na stawki godzinowe wychodzi grubo ponad $80. Które z naszych dzieci, absolwentów uniwersytetów może liczyć na takie zarobki. Po co tracić czas i pieniądze na edukację. Czy nie lepiej zamiast zaciągać na nią pożyczki kupić w Home Depot trochę narzędzi. Paru Frajerów teoretyczną i praktyczną naukę zawodu opłaci szybciej niż trawją studia.
Od lekarza wymaga się etyki zawodowej. Jaką etykę posiada sukinsyn pozostawiający rodzinę z chorym dzieckiem przez cztery dni w domu bez ogrzewania przy –20C na zewnątrz.
W nagranej rozmowie z panią z firmy Hydraulika wynika, że zarówno ona jak i żona Bacy są wielce zatroskane o nerwy swoich „fachowców”. Nie wiem co im oni naopowiadali ale ja już miałem przypadek gdy płaciłem facetowi, który przegrywał w karty a żonie opowiadał, że nic u mnie nie zarabia. Obie panie zapraszam do siebie i obejrzenia dzieał wykonanego przez ich mężów. Pani wyraziła też oburzenie że ośmieliłem się nazwać prawdę po imieniu. Wiem, że jestem impulsywny ale tak jak Leszek z serialu „Daleko od szosy” , który na pewno obie panie oglądały, cierpię na syndrom kultuty i sztuki, to znaczy trudno mi zachować kulturę widząc taką sztukę jak pan hyraulik. Oczywiście ja też czegoś się tam przy okazji nauczyłem. Na przykład nigdy nie rozumiałem potocznego powiedzenia; „ nie lubię chamstwa i góralskiej muzyki”. Znam tylu górali i mam o nich jak najlepsze zdanie. Ale ponieważ obaj panowie byli akurat fanami góralskiego folkloru a ja nawet udawałem że mi nie przeszkadza nastwiony na cały regulator „tranzystor”. Dzięki nim powiedzenie to nabrało sensu a wymyślił je na pewno ktoś kto znalazł się w podobnej sytuacji.
Zresztą tak jak Hydraulik raczej umyślnie mnie oszukał, tak Baca był nawet dość sympatyczny a to że nie znał wszystkich tajników swego zawodu wynikało może raczej z jego wieku. Nawet mu powiedziałem, że jeśli ukończy remont nie będę go wymieniał w pozwie przeciwko Hydraulikowi. Niewielką pociechą jest zastopowanie czeku na te dwieście dolarów, bo samo sprzątnie po nim wielokrotnie przekroczyło tą wartość. Tak się złożyło, że w ekipie podłączającej ogrzewanie też był chłopak rodem z podkarpacia.
Jak zobaczył to wszystko stwiedził: „toś musiał trafić na któregoś z Poronina”. Możliwie, że miał rację bo tam duch Lenina może być ciągle obecny. A to jednak dzięki Leninowi i jemu podobnym stworzono system, w którym klient musiał się kłaniać byle partaczowi z młotkiem czy sierpem w łapie. System szlag trafił, muzeum w Poroninie też ale duch Lenina hula nadal. Podsumowując cały ten przypadek praca dwóch „fachowców” kosztowała mnie $14600.
Co za to orzymałem? Nieprofesionalnie wykonany i nieukończony system klimatyzacji, sknocone podłogi. Ponadto perspektywę miejscowego zrywania świeżo włożonych ścian bo mistrz w zawodzie nie mógł przecież wiedzieć że płaskie kaloryfery jakie miał założyć są zawieszane na ścianie. Nie dość że przez cztery pełne dni musiałem zamknąć swój biznes to teraz czekają mnie wizyty inspekcji budowlanych, koszty prawne i perspektywa mieszkania następnych tygodni w rozpapranym mieszkaniu.
Niestety przypadek ten nie jest odosobniony, trudno spotkać kogoś kto nie zostałby kiedyś oszukany przez kontraktora. Przypadki partaczy udających fachowców są nagminne. Oczywiście są wśród kontraktorów osoby uczciwe i znające swój zawód. O nich się nie mówi bo to takie normalne, że płaci się za solidną robotę.
Jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy. Żyjemy tu jako grupa emigrantów. Słyszymy słuszne apele o wzajemne siebie wspieranie. Tylko czy po takiej przygodzie można mieć jeszcze chęć do zatrudnienia polskiego kontraktora? Tacy jak ci z tej opowieści wyrządzają szkodę nie tylko klientom, których oszukali ale całej naszej polonijnej społeczności. Taką samą szkodę wyrządzają innym którzy swój zawód wykonują profesionalnie. Będę się starał mimo wszystko dokończyć ten remont w miarę możliwości za pomocą polskich kontraktorów. Bo tych dobrych jest jednak sporo. Jak na przykład Łukasz i Dominik z LD Elctrical wykonawcy instalacji elektrycznej, których profesionalizm można polecić wszystkim. Całe szczęście, że oni ją wykonywali, bo chciał ją oczywiście wykonywać Baca. On może nawet nie wie jak wygląda licencja elektryka ale wydaje mu się, że potrafi.
Z pomocą przyszedł też jednen z gorzowiaków. Znaleźć firmę, która w ciągu paru godzin przyjedzie by uruchomić ogrzewanie nie jest naprawdę łatwo. Gorzowianin Artur a firmy ABM Mechanical Services potrafił w tym mi pomóc. I właśnie w interesie takich kontraktorów jak i naszym własnym jest obrona przed tymi „pracującymi inaczej”. Tylko jak to zrobić?
Otrzymałem niedawno link do strony internetowej z rakingiem lekarzy w Kanadzie. Oceny i opinie o tych, których akurat znam były całkiem trafne. Myślę że utworzenie takiej strony dla branży kontraktorskiej byłoby w Polonii bardzo celowe. I to nie tylko do ostrzegania przed tymi złymi, ale też do rekomendacji tych uczciwych. Tym bardziej, że mamy w tym przypadku do czynienia z firmami których cały warsztat przeważnie mieści się w vanie a potem szukaj wiatru w polu. Dzielenie się takimi informacjami w gronie najbliżych to za mało, mamy teraz możliwości przekazywania informacji jak nigdy dotąd i powinniśmy je wykorzystać. Osoby zainteresowane i chętne do pomocy w utworzeniu takiej strony internetowej proszę o kontakt. Nawet nie wiem czy należy się cieszyć ze zniesienia wiz do Kanady. Na pewno będzie to spore udogodnienie dla odwiedzających nas gości, ale też możemy spodziewać się większego napływu różnych „fachowców” na których się już poznano gdzie indziej. I od nas samych zależy czy damy się dalej oszukiwać, a bezczelnym brakorobom powiemy zdecydowanie: dość!
Tych z czytelników których spotkały podobne przypadki proszę o kontakt, postaramy się je przedstawić na łamach Gazety. A ja postaram się dopisać ciąg dalszy tego opowiadania.
PS
Dowiedziałem się, że najnowszym pomysłem Irminy Somers z radia ABC jest audycja na żywo, podobna do cieszącym się olbrzymim powodzeniem w Chicago „otwartego mikrofonu” gdzie słuchacze będą mogli wyrazić swoje opinie na różne tematy. Myślę, że taka właśnie audycja jest bardzo potrzebna w Polonii. Jako pierwszy jej temat audycji proponowałbym właśnie jakość usług kontraktorskich.
Jeżeli ktoś ma inne pomysły dotyczące tej audycji prosimy o kontakt z radiem ABC pod numerem 416-531-0696. Szczegółowe informacje dotyczące tej audycji znajdą państwo również w najbliższych wydaniach Gazety.
Krzysztof Sapiński
Toronto