
Porwane dziewice czyli sieciowe ogłupienie
24 stycznia 2020
Aby Polska nie zgineła w ostrym cieniu mgły
6 lipca 2020Ot, czasy nastały, czyli I światowa wojna wirusowa

„Ot czasy nastały,…” te słowa Kargula powtarzamy teraz wszyscy. Parę miesięcy temu ludzkość XXI wieku, nie poznawszy jeszcze swojej planety, szykowała się do zakładania „kołchozów” na Marsie. Nagle okazało się, że nie jesteśmy w stanie wyprodukować najprostrzych rzeczy. Kolejki po papier toaletowy i wizja „zomowców” na ulicach to nie koszmarne wspomnienia z PRL-u, ale niestety nowa rzeczywistość. W winę chińskich nietoperzy nie wierzą już nawet instagramowi influencerzy. Wszystko wskazuje na to, że to nie żaden bat (nietoperz) czy batman ale badmen są sprawcami tego koszmaru. A gniazd tych bestii należałoby szukać przy nowojorskiej ulicy Ściennej. Od stulecia mogli oni zniszczyć finanse dowolnie wybranego kraju. Dlaczego mogli? Odpowiedź niesie druga część kargulowego zdania, które w całości brzmiało jak pamietamy, tak: „Ot czasy nastały, durniejszy przodem idzie”. Przodem, czyli na czele narodu idzie jego przywódca. Niestety ci zatrudniani przez naród by stali na straży swojego Państwa, są coraz gorszego sortu. Można odnieść wrażenie, że mieliby oni problem z dostaniem nawet pracy ochroniarza w knajpie. No, może z wyjątkiem Justina Trudeau, który w tej profesji ma trochę doświadczenia. Około 40 lat temu, ci idący przodem, przekupieni lub zastraszeni przez mafię pazernych gnoi, pozwolili przeprowadzić praktycznie cały przemysł do Chin. Kiedy początkowo cieszyliśmy się z tanich chińskich skarpetek, nie przypuszczaliśmy, że rozpoczął sie proces, mogący puścić nas w skarpetach. Pierwszy zgrzyt w tej diabelskiej ruletce nastąpił w 2008 roku. Ale amerykańskiemu prezydentowi obdarowanemu właśnie pokojowym Noblem, nie wypadało przecież z nimi wojować. Dzięki temu oni rośli w siłę, ale ludzie nie żyli dostatniej. O nieuchronności tego kryzysu byli przekonani wszyscy eksperci, niepewni tylko daty. Nastąpił akurat teraz, kiedy Chińczycy zaczęli pokazywać swoim nadzorcom z Manhatanu ten sam palec co polska posłanka. Wcześniej robili to też inni, ale tamtym wystarczyło przywieźć czołgami demokrację. W przypadku Chin taki wariant nie wchodził w rachubę, ale akurat z pomocą przyszedł wirus przy pomocy, którego rozpętała się I światowa wojna wirusowa. Trzeba przyznać, że laboranci czy może raczej kolaboranci się popisali. Bestia w koronie, nawet w wersji bezobiawowej może zniszczyć gospodarke dowolnego kraju i psychikę jego obywateli. Atmosferę podgrzewają od dawna będące źródłem dezinformacj oficjalne media, oraz jak to zwykle bywa, pożyteczni idioci. Już od dawna krążą różne teorie o planach likwidacji przez banksterów gotówki. Odmowa przyjmowania jej w sklepach jest nie tylko bezprawna, ale daje powody do paniki, że oni właśnie teraz przejmują władzę nad światem. Że niby banknoty noszą korony? W Kanadzie tylko na $20 widnieje koronowana głowa, ale Elżbieta II i tak jest tam bez korony, a u południowych sąsiadów żadnych koron na banknotach nie było i nie ma. Jeżeli już, to większe zagrożenie stwarza dotykanie przez wszystkich tego samego urządzenia do płacenia kartami. Trzymanie ludzi w przenikliwym zimnie w kolejce do sklepów o naprawdę dużej powierzchni, naraża ich co najmniej na katar, przez co mogą mieć problem, bo na kichnięcie nie odpowiada się już przyjaznym: „na zdrowie”. Raptem okazało się, że Ameryka nie jest już „Great Again”. Ten, którego to hasło wprowadziło do Białego Domu może dyplomatą jest takim sobie, coś jak jego koleżanka w warszawskiej ambasadzie, ale w walce z bezwzględnym wrogiem, nie trzeba być dyplomatą tylko wojownikien, a on chyba jedyny z tych „idących przodem” zna tych gnoi, może nawet osobiście. Mówiąc słowami polskiego polityka, też noblisty, jak Obama, ma Trump plusy ujemne i plusy dodatnie. Jeżeli użyje tych dodatnich to uratuje świat. Wtedy aby uniknąć powtórki z horroru, jedyna nadzieja jest w biurze podróży Elona Muska, Space X. Jak te rakiety na Marsa są jeszcze na chodzie, trzeba czym prędzej wysłać tam tych gnoi. Czerwony to ich ulubiony kolor od dawna, więc oni na czerwonej planecie będą u siebie, a my bez nich na naszej błękitnej, bedziemy czuć się wreszcie jak we własnym domu. Z pewnością zasłuży Musk na pomnik w Jerozolimie. Właśnie tam, bo to przez niewielką grupę tych gnoi od wieków cierpiało miliony porządnych ludzi, tylko dlatego, że byli z nimi kojarzeni. Wtedy, nie tylko Ameryka, ale cały świat będzie ponownie: „Great Again”. Tak nam dopomóż Bóg, Trump, no i pan panie Musk.
3 Comments
Ba, jeszcze pół roku temu mieliśmy poczucie, że żyjemy w świecie co prawda nie radzącym sobie z nierównościami społecznymi, z pospolitą biedą i ekologią, ale za to bezpiecznym, przewidywalnym i uporządkowanym. Aż tu nagle dopadł nas koronawirus i świat się wywrócił do góry nogami, z dnia na dzień przekonujemy się że rządzący nami politycy są całkowicie bezradni, a nawet naukowi nobliści z dziedziny medycyny przyznają się że jeszcze nie wszystko wiedzą. W najmroczniejszych snach nie wyobrażałem sobie, że dożyję czasów, kiedy to przestaną latać samoloty, a moja żona z biletem na odwołany, marcowy lot do Bostonu nie będzie w stanie w Lufthansie dowiedzieć się czy w tym roku jeszcze poleci. Po raz pierwszy Wielkanoc świętowaliśmy tylko we dwoje, mimo że rodzina z którą spędzaliśmy wszystkie dotychczasowe małżeńskie święta mieszka zaledwie 14 km od nas, czyli tyle co rzut beretem. Prawie nie włączam telewizora, bo jak nie ma transmisji z imprez sportowych, to co tu oglądać? – wystąpienia ministra zdrowia o kolejnych zakazach i komunikaty o ilości zakażonych i zmarłych? Co to za życie! Przecież mamy końcówkę drugiej dekady XXI wieku, a jesteśmy bezsilni jak w Średniowieczu! Z racji wieku i ogólnego stanu zdrowia mieszczę się w grupie podwyższonego ryzyka zakażeniem, więc posłusznie przestrzegam wszystkich epidemiologicznych zakazów, chociaż niektóre z nich są bezsensowne i zwyczajnie głupie. I tak na początku marca minister zdrowia, profesor zresztą, przekonywał nas że maski na twarz nie uchronią nas przed zakażeniem i co najwyżej powinni je nosić już zakażeni i pracownicy służby zdrowia. Po paru tygodniach ten sam minister kategorycznie nakazał noszenie masek wszystkim i postraszył, że będziemy je nosić do czasu wynalezienia szczepionki, czyli może rok, może dwa – czy to jest poważny przekaz?
Mieszkam w województwie lubuskim ( 1 mln mieszkańców) i to u nas wykryto pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce ( 4-go marca), ale do dzisiaj mamy tylko 85 osób zakażonych i żadnego przypadku śmiertelnego (najmniej w kraju), więc skoro są zamknięte granice i obowiązuje zakaz przemieszczania się po kraju, to dlaczego dotyczą nas takie same drakońskie zakazy jak w innych województwach?
I na koniec moje statystyczne zdziwienia, jak wynika z codziennych ogólnoświatowych komunikatów, kowid 19 bardziej „polubił” bogate kraje zachodniej i południowej Europy oraz USA gdzie zmarło już dziesiątki tysięcy zakażonych i nadal umiera bardzo, bardzo dużo, tymczasem w krajach postsowieckich i na Kubie przypadków zakażeń i ofiar śmiertelnych jest zdecydowanie mniej, a w Korei Północnej jedyną ofiarą może okazać się tylko sam Kim Dzong Un – cuda jakieś, czy co?
Co rocznie z różnych przyczyn umiera w Polsce ponad 400 tys. ludzi, co daje średnią dzienną ponad 1000 zgonów i jak sprawdziłem jest to ilość porównywalna z innymi krajami, choć w Stanach i w Kanadzie nieco mniej, tylko że tego na co dzień się nie ogłasza bo po co, natomiast gdy jesteśmy non stop bombardowani newsami, że o to wczoraj zmarło w kraju na kowid 19 – 28 osób, a dzisiaj – 31 , to trudno przestać się bać…
Przepraszam za „samowolne” spolszczenie Covida-19 , w powyższym komentarzu, rzeczywiście wyszło dziwacznie, a nawet strasznie…
Cytując kolejny klasyk; „Ot, mądrego to i dobrze posłuchać”:). Zgadzam się z Tobą autorze, ale szkoda, że jest nas tak mało. A może jest nas więcej ale wolą się nie wychylać? Bo co powiedzą znajomi, szef, rodzina (tak, w niej też są podziały). Strach albo wygoda doprowadzą świat do upadku. Nie robimy nic, by temu zapobiec – wiece przeciw maskom to za mało. Jesteśmy jak baranki kroczące na rzeź. Cóż po nas zostanie? gwiezdny pył…. Chyba czas uwierzyć w reinkarnację. Jakby co, to ja znowu chcę być Ilonką:). Z jedną małą zmianą – będę mieszkała w leśnej chatce, otoczona przyjaznymi zwierzętami, bo na ludziach to się już dawno zawiodłam…..:). Pozdrowienia!