Co ma Perfect do Smoleńska czyli śledztwo między koncertami
11 kwietnia 2018
Niepodległa?
8 marca 2019

Już wkrótce: 28 finał WOŚP. Czy damy radę?

W ubiegłym roku wyraziliśmy nadzieję, że damy radę aby 27 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w największym skupisku Polonii w Kanadzie, był też taki wielki i świąteczny. Jak ktoś zobaczył w amerykańskiej TVN reklamówkę Orkiestry, w której od Toronto do Niagary pełno było czerwonych serduszek mógł pomyśleć, że jednak się udało. Lecz rzeczywistość była całkiem inna. Przede wszystkim dzieci i młodzież, zawsze grające w tej orkiestrze pierwsze skrzypce, w tym roku, jak można było to zobaczyć na publikowanych w internecie zdjęciach, jakoś bardzo się postarzały. Może stało się tak dlatego, aby mogły być wpuszczone do żeglarskiej restauracji dla dorosłych, w której zorganizowano tak jak poprzedni, również i ten finał. Sprawiedliwie trzeba przyznać, że podobnie wyglądało to w wielu innych miastach. Tylko, że prawie nigdzie, nie ma tam czegoś takiego jak nasze PCK, czyli Polskie Centrum Kultury, które nie tylko posiada warunki do zorganizowania takiej imprezy, ale przybrało też imię Jana Pawła II, jak wiemy wielkiego sympatyka tej akcji. Inaczej niż kolejni proboszczowie parafii po sąsiedzku, którzy nie tylko jej nie popierają, ale potrafią nawet zaszkodzić. Jeżeli są takie rozbieżności pomiędzy Watykanem, a Oblatem z Mississaugi, to może trzeba by na drzwiach plebanii umieścić jakąś odezwę do reformacji. W 1980 roku postulaty napisane na drzwiach w gdańskiej stoczni doprowadziły do zreformowania chorego systemu. Chociaż niestety, po latach, ci którzy je tam zapisywali, stali się niereformowalnymi wrogami. Zabawnie wyglądają dziś w telewizji ci kombatanci sierpniowi dumnie podkreślający swoją hippisowską przeszłość. Oni przebrali się w garnitury, a Owsiak takim hippisem pozostał. Kiedy oni łupili i oszukiwali realizując program swej partii dla narodu, on przez 27 lat tylko w jedną zimową niedzielę uzbierał dla tego narodu miliard złotych. Jemu, w zależności od posiadanego abonamentu do partyjnego koryta, albo kibicują albo go bojkotują. Przez te lata, na masowych imprezach organizowanych przez niego nigdy nie doszło do poważniejszego incydentu. Na szczęście, bo dla jego wrogów byłby to znakomity pretekst do wprowadzenia restrykcji utrudniających działalność. Prawdopodobnie gdyby bandyta tylko zranił gdańskiego prezydenta byłby to koniec orkiestry. Jednak w obliczu tragedii nawet ci, którzy chcieli Adamowicza wsadzić za kratki, gotowi byli wynieść go na ołtarze. Chociaż znaleźli się tacy twardziele, którzy odmówili nawet minuty ciszy. Polski prezydent, który znów wyłamał się odważnie z partyjnej nagonki, przekazał nawet dar dla orkiestry. Może atrakcyjniejszy byłby długopis, z którym stał przy biurku Trumpa, ale góralska kurtka też jest OK. Naród dojrzał jednak hipokryzję władzy, która najpierw odmówiła policyjnej ochrony, a potem zarzucała jej brak i dlatego w 28 finale prawdopodobnie padnie kolejny rekord. Może tylko, aby dostać się na finałowy koncert trzeba będzie godzinami stać na mrozie w kolejce do obmacywania, jak to się dzieje w Ameryce po 11 września roku pamiętnego. W reakcji na ten mord, całkiem dobrym pomysłem jest ogłoszony zamiar przekazania funduszy z następnych zbiórek na pomoc psychiatryczną.  Świrowi z Gdańska raczej nic nie pomoże, ale potrzebujących takiej pomocy jest sporo. Jak najbardziej przydałaby się ona takiemu Michalkiewiczowi, którego znają też czytelnicy torontońskiego „Gońca”. Wykombinował on sobie bowiem teorię, że jak ktoś czy coś staje na widok dziecka z puszką Orkiestry, to może być pedofilem. Ponieważ słowo „celebryta” coraz częściej staje się równoznaczne z „idiota”, to jak nie pomóc też tym Rozenkom czy Majdanom, którzy podobno dla Orkiestry mieli podarować flaszkę ze swoimi oddechami. Możliwe, że z tej flaszki przedtem coś tam powąchali, ale sam pomysł nie nowy, bo już w 1961 roku, taki włoski „Majdan” Manzoni sprzedawał podobne amulety tyle, że ze swoimi odchodami. Wtedy nie znano jeszcze słowa „celebryta” i nazywano go po prostu „artystą”. Mamy w Toronto świetną polonijną Celebrity Symphony Orkiestra. Może warto byłoby zmienić trochę jej nazwę, aby nie kojarzyła się z całym tym celebryckim majdanem, bo to teraz dla artystów jest dość obraźliwe. Nie wiemy czy właściciele PCK sympatyzowali z hippisami, ale wizerunek Polonii na pewno skorzystałby, jakby obiekt ten był ponownie kojarzony jako miejsce przyjazne tej jedynej w swoim rodzaju akcji charytatywnej. Nie mówiąc już o tym, że działalność pod patronatem Karola Wojtyły czy Maksymiliana Kolbe, zarówno centrum i parafię powinna zobowiązywać do życzliwości tym, którzy pomagają innym, tak jak to robi WOŚP. Teraz prawie że „ świętym” został Paweł Adamowicz, który niewątpliwie miał swoje grzechy, ale choć na chwilę zamienił  bratobójczą walkę na chwilę refleksji. Tak jak na pogrzebie Jana Pawła II, kiedy to też nie całkiem przecież bezgrzesznego przywódcę Kościoła opłakiwali też ci, którzy przeciwko niemu spiskowali. Trudno, stało się, ale miejmy nadzieję, że może ta tragedia choć trochę zmieni oblicze kraju, tego kraju. (Więcej na temat WOŚP wśród Polonii w materiale z ubiegłego roku)

1 Comment

  1. Zbyszek pisze:

    Niestety w tegorocznym finale, zamiast świętowania rekordowego urobku, Orkiestra zagrała epitafium dla potraktowanego śmiertelnie nożem prezydenta Gdańska, swojego wieloletniego aktywnego zbieracza. Pożegnaliśmy P.Adamowicza najpiękniej jak można, w wielu miastach ludzie spontanicznie układali olbrzymie serca z palących się zniczy, podczas żałoby ze wszystkich mediów ( no może poza TVP) wybrzmiewały peany pochwalne dla jego samorządowych osiągnięć, a sama ceremonia pogrzebowa, te wielotysięczne tłumy, dostojna katedralna oprawa i wzruszające wystąpienia przyjaciół, robiła niesamowite wrażenie i wyciskała łzy nawet u najbardziej nieczułych. I tylko sam zmarły, gdyby oczywiście mógł, oglądając
    z góry własny pogrzeb pewnie by wykrzyczał gorzkie pytania – dlaczego dopiero teraz mnie doceniacie, a za życia ciągaliście po sądach, odradzaliście ubieganie się o kolejną kadencję? – dlaczego w I turze wyborów obdarzyliście mnie zaledwie 37% głosów? – dlaczego???…
    Czy ta bezsensowna śmierć z ręki szaleńca, który zamiast przez lata hodować swoją polityczną nienawiść w więzieniu powinien być leczony w szpitalu psychiatrycznym, czegoś nas nauczy? Najszybciej zareagował sam wielki dyrygent J.Owsiak ogłaszając rezygnację z kierowania Orkiestrą, ale już w dniu pogrzebu prezydenta, trochę hamletyzując ją odwołał, więc ktoś w porywie serca i z ułańską fantazją zgłosił kandydaturę J.Owsiaka do Pokojowej Nagrody Nobla, a inni bezrozumni nadgorliwcy usiłują namówć wdowę do startu w wyborach europarlamentarnych, żeby wzorem wdów i wdowców posmoleńskich, poselskim mandatem zrekompensować jej (przepraszam za brzydkie określenie) stratę męża. W przestrzeni medialno-politycznej nastało chwilowe wyciszenie przerywane apelami o skończenie z mową nienawiści, tylko jak tu się polubić gdy sezon wyborczy tuż, tuż… No i właśnie wczoraj polityczne ogary znowu poszły w las. Starszy z braci Kurskich zaatakował w Gazecie Wyborczej samego Prezesa stenogramami nagranych rozmów, których treść całkowicie niweczy dotychczasowy wizerunek J.Kaczyńskiego, postrzeganego owszem jako politycznego geniusza, ale jednocześnie uchodzącego za skromnego i uczciwego safandułę, a tymczasem ten poczciwina bez prawa jazdy i konta w banku nagle objawia się nam jako biznesmen całą gębą planujący miliardowe inwestycje w stolicy!!! Czytając Wyborczą trzy razy przecierałem okulary nie mogąc uwierzyć, że to są cytaty wypowiedzi Prezesa, ależ ten facet ma talent do kamuflażu! – gdyby był aktorem, to miałby całą gablotę Oscarów!
    A teraz poczekamy jakie w rewanżu działa wytoczy przeciwko Platformie młodszy z braci Kurskich w TVP, gdyż niemożliwym jest żeby nie odpłacił się z nawiązką bratu za to, że ten poszargał dobre imię jego ukochanego pryncypała.
    Tak więc nihil novi…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *