
Już wkrótce: 28 finał WOŚP. Czy damy radę?
25 stycznia 2019
Jak goj z gnojem
8 marca 2019Niepodległa?

To zdjęcie z widokiem na warszawską ulicę w dniu 11 listopada 2018, całkiem trafnie oddaje sytuację dzisiejszej Polski. Niby niepodległa, ale też samotna. Za oknem widok raczej nie zachęcający do wyjścia, chociaż w telewizji mówią, że trwają, radosne przecież, obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości. W innych krajach takie marsze jak ten za oknem, są raczej wyrazem protestu. Może bardziej pasowałoby to do 223 rocznicy utraty niepodległości, dla potępienia popaprańców, którzy Polską wtedy rządzili. Brak rządowego pomysłu na to święto poskutkował tym, że zawładnęli nim tak zwani narodowcy, którzy dla narodu, nie tylko zresztą polskiego, są najczęściej bardziej kłopotliwi niż pomocni. Raczej się w świecie nie zdarza, aby na taki jubileusz, nie przybyły delegacje z zaprzyjaźnionych krajów. Teraz nawet nasz bratanek od szklanki, wolał jednak francuski kieliszek. A może ich do Warszawy po prostu nie zaproszono, co przy poziomie obecnej polskiej dyplomacji, mogło się przydarzyć. Dużo łatwiej zrozumieć brak polskich przywódców w Paryżu, bo ci do ostatniej chwili nie byli pewni, czy dostaną pozwolenie na „pochód w marszu” czy „marsz w pochodzie”, który był przez jakiś czas, nawet nielegalny. Największy zawód sprawił jednak, ten największy przyjaciel Polski, który chociaż był tak niedaleko, to nie obejrzał z bliska lokalizacji przyszłego fortu swojego imienia. Czy nie lepiej zamiast tego fortu, wymurować mur, tak jak on chce to uczynić u siebie? Na początek, chociaż tylko na wschodniej granicy. Jednak w tej branży od wieków najlepsi są Chińczycy, a im Polska podpadła, stając murem w obronie amerykańskich interesów, których teraz pilnuje nad Wisłą bliska koleżanka Trumpa. Wprawdzie wygląda bardziej na ambasadorkę lobby botoksowego, ale do nadzoru dyplomacja nie jest wcale potrzebna. Tak jak i zresztą nadzorowanemu, zbytnia niepodległość. Nawet twórcy „dobrej zmiany” widzą, że dla Polski jest to niezbyt dobra zmiana. Lecz nie mają się komu pożalić, nawet w swojej europejskiej rodzinie. Nie jest ona wolna od wypaczeń, ale my w tej Unii przecież też współrządzimy. Chorobę do Brukseli przynieśli migranci zarobkowi, lecz nie ci z Afryki, ale z jej krajów członkowskich. Nie tylko polskie, Ryśki, Janusze czy Róże, rżną tam głupa, błazna lub uprawiają targowicę. Tej piątej kolumnie, pozbawionej często piątej klepki, Unia dobrze płaci, prawie jak tym zaproszonym do Europy przez niemiecką „bufetową”. Po ostatnich wyborach wprawdzie szydło wyszło z worka i ci, co mają dostęp do ucha prezesa dowiedzieli się że: „przez osiem ostatnich lat Polki i Polacy w Polsce nieporządani byli przez ich partie do Unii wysyłani”. Lecz wystarczy zapoznać się z listami obecnych kandydatów, aby upewnić się, że dobra zmiana nie tylko tu nie nastąpi, ale może być jeszcze gorzej, bo obecna tam trójca Beat, to prawdziwy big-beat. Zamiast wykorzystywać położenie geograficzne dla rozwoju kraju, staje się ono ponownie zagrożeniem. Polityczni rywale urządzają POPiS targowicy i głupoty, prawie jak 223 lata temu. Wcale dużo nie trzeba, by doczekali Polaka rządzącego „landem Kaszuby”. I to nie z chęci, ani winy Tuska. Niestety teraz w walce o wolność naszą i czyjąś tam, nie będzie można liczyć na ochotników z zagranicy, bo dzieci, szczególnie działaczy polonijnych, przeważnie nie mówią już po polsku i często polskości „nie wyssali z mlekiem matki”. A poza tym, ile razy można się poświęcać za cudze grzechy i głupotę?