AWS – aktualności w skrócie – nr 16
18 września 2010
AWS – aktualności w skrócie – nr 18
7 listopada 2010
AWS – aktualności w skrócie – nr 16
18 września 2010
AWS – aktualności w skrócie – nr 18
7 listopada 2010

AWS – aktualności w skrócie – nr 17

Zamachowcy w jaskini

 

 W Mississaudze już przyjęło się mówić, że dobre przedstawienie poznaje się po tym czy na drugi dzień artyści odwiedzają Solną Jaskinię, która doskonale regenuruje zdarte struny głosowe.  W ubiegłą niedzielę widziano tam Zbigniewa Zamachowskiego i grupę MoCarta więć strun, nie tylko głosowych zresztą raczej nie oszczędzali. Chyba wszyscy, którzy byli w sobotni wieczór 2 października w Living Arts Centre są zgodni co do tego, że to był show jakiego u nas jeszcze nie było. Wprawdzie tak właśnie od dawna zapowiadali ten występ organizatorzy ale rzadko kiedy slogany z plakatu okazują się prawdą. W czasach kiedy dla nie tylko polskiej kultury nastały mroczne czasy bo często kojarzy się ona z braćmi Mroczkami, organizacja ambitnego przedstawienia bywa dość ryzykowna. Ale jak powiedziała Irmina Somers zapowiadająca ten spektakl, Słoń ryzyka się nie boi, a to właśnie on czyli Stanisław Słoniewski namówił tych aktorów i muzyków do występów w Kanadzie. Może i prościej byłoby skrzyknąć paru aktorów z jakiegoś serialu, zarobek ten sam a może nawet większy, tylko że w ten sposób w salach teatralnych mogłoby zacząć śmierdzieć popkornem.

Obecnym na tym niezwykłym, nawet trudno powiedzieć czym: spektaklu, koncercie czy kabarecie, nie trzeba nic opisywać, tym co nie byli opisać się tego nie da. Wystarczy tylko powiedzieć, że nie żaden tam zamach ale publiczność była największym zagrożeniem dla artystów, którym długo nie pozwalała zejść ze sceny. Dopiero pierwszy skrzypek MoCarta Filip Jaślar zachowując się bardzo przytomnie ( a była to była przecież 5 rano – w Polsce) zarectował wierszyk, którym nakłonił jakoś widzów by poszli już sobie do domu.

 

 

 Na dopalaczach?

 

Jarosław Kaczyński powiedział, że żadnej współpracy z rządem i  prezydentem nie będzie i nawet im nigdy ręki nie poda. Wskutek tego prezes zabrał się za swoją własną politykę zagraniczną wysłając listy do ambasadorów z całego świata. Wyręczył w tym swoją branżową specjalistkę  Annę Fotygę, która akurat dostała wizji i być może w szklannej kuli ujrzała gdzie powinno być miejsce Tuska po katastrofie smoleńskiej (cytat: „w pozycji na baczność, w błocie i ciemności”).  Ponieważ w podobnym stylu wypowiada się w Polsce jeszcze parę osób, można nabrać podejrzeń iż część wybrańców narodu przychodzi do roboty lekko odurzona. Wprawdzie prezes Kaczyński twierdzi, że środków takich używał  tylko w czasie kampanii wyborczej to jednak wygląda, że robi to jednak dopiero teraz. Zupełnie inną sprawą jest tu pytanie czy nie doszło wtedy do popełnienia przestępstwa, bo jeżeli po zażyciu  takich środków nie można nawet  rowerem kierować, więc jak można było kandydować w takim stanie na najwyższe kierownicze stanowisko w państwie. W tej sytuacji Tusk jednak pokazał, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i aby ratować kolegów, kazał zamknć wszystkie sklepy z dopalaczami. Były premier to nie jakiś tam senator i nie będzie raczej wypadało mu zdobywać ich nielegalnie. Niestety ale problem dopalaczopodobny pojawił się też wśród Polonii. W nr 39 Gońca opublikowano trzy listy. Dwa otwarte do Konsula generalnego w Toronto i jeden apel do Polaków ma całym świecie. Podpisali się pod nimi, na szczęście tylko we własnym imieniu Emanuel Czyżo i Violetta Kardynał. Z listów ogólnie wynika, że Tusk i Komorowski szkodzą Polsce. Ciekawe czy zdaniem autorów jest w naszej historii ktoś (oprócz Kaczyńskich i może trochę Piłsudskiego)  kto tego nie robił? A za te trzy listy winę mogą ponosić kanadyjscy celnicy,  którzy kiełbasę swojską potrafią zabrać, a dopalacze widocznie przepuścili, może dlatego że jakiś cwaniak preobrażył  je w kraju na produkty kolekcjonerskie.

 

Piwny kabaret

 

Zbliża się nieuchronnie czas narodowej smuty. Po szaleństwach hallowenowej nocy nastaną dni dość smętne, bo po Wszystkich Świętych i przed 11 listopada prawdziwemu Polakowi nie wypada się rozrywać. Najtrudniejszy do przetrwania jest właśnie środek tego okresu i w tym roku z pomocną ofertą przychodzi browar Żywiec, który 5 listopada organizuje, jeśli mamy wierzyć reklamom, najśmieszniejszą noc w roku. W tym akurat przypadku trudno w to uwierzyć bo głównych wykonawców mieliśmy nieszczęście już poznać.  Andrzej „Kiepski” Grabowski i kabaret Wyrwigrosz dają gwarancję, że nie naruszona zostanie powaga listopadowych dni. Wyrywać grosz ciężko zapracowany za kiepski program to najlepszy sposób abyśmy w ponurych nastrojach przetrwali do jedenastego. Jest  jednak w całej tej sprawie parę dziwnych rzeczy. Pani z księgarni Pegaz dość często poleca w polonijnych audycjach radiowych aż żenująco kiepskie monologi Grabowskiego, raczej na pewno nie będące w jej guście. Również  plakaty żywcem przypominają te od Pegaz Art Production. Czy czasami browar Żywiec nie został więc wrobiony w coś co robi Pegaz AP a nie bardzo chce się do tego przyznać?  Chociaż  sam cel jest dość wzniosły, bo na pewno lepiej aby Polonia w efekcie przestała kupować piwo niż książki.

 

 

TIFF

 

Dla  tych osób, które przybyły w sobotę 18 września do John Basset Theatre a chciały się wybrać nazajutrz na projekcję filmu reprezentującego polską kinematografię w ramach torontońskiego festiwalu, były to dość nerwowe chwile. Spóźnienie coraz większe a tu kurtyna ani drgnie. Na szczęście w końcu wszystko dobrze się skończyło i Harry w końcu poznał Sally, a przyczyną opóżnienia podobno był pies, który gdzieś się organizatorom zapodział.  Można się więc było wyspać aby w niedzielny poranek udać się na „Chrzest”, chociaż tym razem nie do kościoła. W kameralnej ale za to prawie pełnej salce kinowej mieliśmy okazję obejrzeć tak właśnie zatytułowany film Marcina Wrony. Sam film chociaż ma aspiracje kina psychologicznego stanowi raczej mało skomplikowaną historyjkę z życia bandytów. Reżyser starał się opowiedzieć ją dość realistycznie przez co wyszedł film trochę wulgarny. Dość przykrą sprawą jest niestety fakt, że od ponad dwudziestu lat na zagranicznych festiwalach Polskę reprezentują filmy po obejrzeniu których widzom odchodzi chęć do odwiedzenia naszej ojczyzny.Trudno powiedzieć czy uporczywe przedstawianie polskiej rzeczywistości z poziomu bandytów, meneli czy innych świrów wynika z doświadczeń samych twórców czy też z braku ciekawszych pomysłów.Niezależnie od tego, przedstawiają one fałszywie negatywny obraz Polski i aż dziwne, że są przeważnie finansowane z państwowych funduszy.  Do podobnego nurtu dołącza niestety też najnowszy film Skolimowskiego, nakręcony w awangardowej konwencji kina niemego.

Całe szczęście, że na torontońskim festiwalu pojawiły się też milsze polskie akcenty jak na przykład wywiady Irminy Somers z gwiazdami światowego kina. Trudno chyba o lepszą ambasadorkę polskości, bo swoim własnym stylu zmusza ona wszystkich swoich rozmówców aby powiedzieli coś co wiedzą o Polsce. W reportażu z TIFF przygotowanym dla TVN można było zobaczyć jak Ben Affleck właśnie dzięki niej przypomiał sobie o polskiej szkole plakatu, która gościła akurat u Toronto parę tygodni wcześniej (więcej o tym w poprzednim wydaniu).

 

Jose u Małgorzaty

 

Polonijny sezon kulturalny rozkręcił się na dobre, prawie co tydzień mamy koncerty i spektakle artystów z krajowych scen. Lecz znana polonijna śpiewaczka Małgorzata Maye rozejrzała się trochę po scenach światowych  i znalazła tam legendarnego już Jose Feliciano, którego udało się jej namówić na koncert w Toronto. Trzeba przyznać, że jest to chyba  pierwszy przypadek zorganizowania koncertu światowej sławy artysty przez polonijnego impresario.

O tym wokaliście i gitarzyście słyszeli na pewno wszyscy. Nie wszyscy może jednak wiedzą, że koncert ten stanowi część akcji na rzecz  pomocy ludziom chorym na  epilepsję, którą to Małgorzata Maye prowadzi z wielkim poświęceniem od wielu już lat. Dla wszystkich fanów Jose Feliciano doskonała to okazja aby idąc na ten koncert , w którym zaśpiewa również sama organizatoraka,wspomóc jednocześnie jej pożyteczną działalność. (Koncert Joes Feliciano

będzie miał miejsce 27 listopada o 19:00 w Queen Elizabeth Theatre na CNE)

Kto wie, może rozpoczęła ona właśnie nowy etap na polonijnych scenach. Nasze gwiazdy coraz droższe, przez co wcale nie lepsze więc możliwe, że w przyszłości pojawią się na polonijnych sklepach plakaty o takiej na przykład treści: Pegaz Art Prodution zaprasza do Polskiego Centrum Kulturty na występ Britney Spears, bilety Piast, Polimex, delikatesy Polka……”

 

 

Piwo w słojach

 

Większość Polaków zamieszkałych w rejonie wielkich jezior środkową Kanadę traktuje jako zabitą dechami prowincję, gdzie nie warto się wybrać na wakacje. Jednak jak wynika z artykułu zamieszczonego w nr 38, ogólnopolskiego tygodnika Angora tam też żyją nasi rodacy. Mało tego, potrafią tak ciekawie opowiedzieć o tych rejonach, że po tej lekturze na pewno znajdzie się wielu chętnych, na choćby to tytułowe piwo w słojach. Tymj bardziej że mieszkający w Calgary autor Marek Mańkowski oferuje turystom nawet swoją osobistą pomoc na miejscu. www.marekmankowski.com

 

Kogo do ratusza?

 

Mnóstwo kolorowych plansz na ulicach to znak, że wybory do miejskich władz coraz bliżej (25.X). W tym roku też sytuacja jak zwykle niezwykła bo nie ma na listach kandydatów żadnego Polaka. Nawet w Brampton, gdzie jak niektórzy twierdzą mieszka teraz najwięcej naszych rodaków. Zresztą nawet jakby był to i tak nie zostałby wybrany bo albo byłby nie z tej parafii albo nie z tego towarzystwa, albo co najbardziej prawdopodobne po prostu dlatego, że Polonia nie chodzi na wybory. Parę tygodni temu gdy tematem sondy uliczej Gońca były właśnie wybory i kandydaci w nich startujący, otrzymaliśmy przerażający obraz polonijnej społeczności. Już pisaliśmy kiedyś, że przesadnie długie przyklejenie się do stołka prowadzić może do różnych wypaczeń. Mama mer-syn developer,  to sytuacja stwarzająca sporo okazji. Teraz mama pomimo, że kierowny przez nią magistrat (czyli mieszkańcy) wypłaca synkowi wielomilionowe odszkodowania czuje się pewnie ogłaszając, że nawet program wyborczy nie jest jej potrzebny aby zwyciężyć. Za podobne praktyki (mąż mer-żona developer) rosyjski prezydent niedawno odkleił od stołka mera Moskwy. U nas nie ma niestety prezydenta, a Mississauga nie stolica więc dokonać tego mogą tylko wyborcy. Problemem jest, że poprzez ten swoisty kult jednostki w Mississaudze, McCallion nie ma nawet poważniejszego rywala. Nawet polonijni krytycy dzisiejszej Polski muszą przyznać, że tam prezydent miasta w takich przypadkach raczej w ratuszu długo by nie pourzędował.

W Toronto sprawa jest dość jasna, bo jeżeli ktoś uważa, że dla ludzi pracujących ważniejsze są przejezdne ulice niż blokujące je trasy tramwajowe i rowerowe ścieżki z pewnością jest normalnym człowiekiem. A tak uważa właśnie Rob Ford.

Wybierajmy więc ludzi normalnych by dało się w miarę normalnie w mieście żyć.

 

34 Comments

  1. Marek pisze:

    Do „Zamachowcy w jaskini”. Nie moge sie zorientowac ze zdjecia ktora to Magda a ktora Jadwiga, bo jedna znich (ta po prawej stronie) cos za męsko mi wygląda. Proszę o wyjaśnienie

  2. Zdzislaw pisze:

    Panie Marku, jako klient Salt Cave spiesze z wyjasnieniem
    ta pani po lewj (z Zamachowskim) to Magda, zreszta przesympatyczna dziewczyna
    na zdjeciu grupowym pani Jadzia, podobno mama Magdy.
    A w ogole warto tam bywac bo pomaga nie tylko na struny

  3. andrzej pisze:

    Pani burmistrz Misissauga lady Mc Collin z kilku prozaicznych powodów była wybierana przez 12 kadencji na burmistrza tego miasta..Po pierwsze była kobietą z kręgosłupem i predyspozycjami dowódcy,czego brakuje wybieranym przez wyborców radnym -mięczakom o lewicujących poglądach.Burmistrz trzymała miasto dziarsko,mocno i wszystkie oportunistyczne gęby!Lecz wiek robi swoje.Pani burmistrz zatrzymała sie w epoce rozwoju tego miasta w okresie jego tworzenia,W teraźniejszych planach zabrakło progresji urbanistycznej.Mimo szerokich ulic miasto te zostało pozbawine atmosfery ciepła,atmosfery przytulnego miasteczka.Gdy saldo finansów miasta zawsze było dodatnie ,scenografia Centrum stanowi o miłości radnych i lady do monumentów z betonu.Brakl zieleni,kwiecińców ,kawiarenek,festynów czy publicznych koncertów co niedziela na placu SQaere nr.1.mówi samo za siebie.Wyborcy mają dość rządów prekambru.! Chcą zmian na lepsze nowocześniejsze miasto.!Czy pani Parish to zapewni śmiem watpić.!Najbardziej frustracyjny jest fakt,że nie ma kandydata o takiej potencji,który/a by zastąpił Mc Collin.

  4. Marcin pisze:

    Uff! Irmina Sommers tym razem wspomniana tylko dwa razy a Goniec raz, i to nie w negatywnym świetle. To nowość.

  5. Marek pisze:

    HAZEL McCALLION nazywa sie burmistrz Mississauga. Jeśli brakuje Panu atmosfery to widocznie za mało Pan zna to miasto. Proponuję przejechać sie do Streetsville do Tea House, albo do cukierni, albo Port Credit pomiędzy Mississauga Rd i Hurontario. Jak już tam Pan będzie to jadąc od Huriontario zaraz za mostem na Credit River po prawej stronie znajduje sie niezwykły bar „Old Stable” prowadzony od lat przez Polaka Janusza Andrzejewskiego ze wspaniałą muzyką i atmosferą. Jest sporo takich miejsc tylko trzeba się troche ruszyć poza Burnhampthorpe i Dixi. Czy doszło do tego że człowiek z Calgary musi mówić komuś w Mississauga gdzie znaleść fajne miejsca w Mississauga właśnie? Na północno-wschodnim rogu Mississauga Rd i Dundas St, na górze znajduje się przepiękny kościólek ze starym cmentarzem na którym są groby z 1730 roku i piękne star drzewa. Gdy pojedzie Pan od Dundas Str. West na północ Credit Woodland, po minięciu ronda po lewej stronie jest niepozorny akces do Parku. Gdy tam wejdziemy , nagle znajdujemy sie wśród stuletnich drzew, wiekowych dębów, gdzie ciągle biegają jelenie, a w dole szumi Credit River. Nie się Pan troche ruszy i pozwiedza własne miasto zanim zacznie Pan pisać głupstwa

  6. Marcin pisze:

    Panie Marku wtrącę się do tej rozmowy o Mississaudze, bo znam ją świetnie od każdej strony. Rzeczywiscie jest tam kilka miejsc wartych zobaczenia jak naprzykład wspomniany przez pana Streetsville. Też lubię te klimaty, szczególnie letnimi i ciepłymi wieczorami. Park przy Uniwersytecie Toronto w Mississaudze jest piękny i poznałem go swego czasu na rowerze. To nie pomniejsza faktu, że to są wyjątki. Streetsville nijak nie wpisuje się w ogólne zaplanowanie i wygląd Mississaugi, a jeszcze do niedawna była to osobna jurysdykcja. Streetsville to po prostu skansen. Mississauga była źle zaplanowanym miastem co nie jest tylko moją opinią, ale opinią ekspertów planistycznych, czego potweirdzeniem są ciągłe dyskusje radnych i samej burmistrzyni nad jej odnowieniem. Mississauga jeszcze na początku lat 70-siątych sięgała od jeziora do poziomu ulicy Queensway, co potwierdzają liczni starzy jej mieszkańcy. Dundas było drogą wiodącą przez liczne wtedy farmy. Mississauga jak widać rozrastała się w niesamowitym tępie i przez ten czas nikt nie miał wizji na przyszłość wyglądu miasta. I tak dzisiaj mamy miasto nieprzyjazne dla pieszych i dla rowerzystów. Miasto bez klimatów, bez duszy, bez małych neighbourhoods ( Streetsville to wyjątek) . Mississauga to „pustynia” domków z formy ciasteczkowej i wielkich, szklanych kondominiów w centrum. Cała aktywność skupia się wokół Square One. Prawda jest taka, że Mississauga na weekendy bawi sie w Toronto. Sam kiedyś zamieszkałem w tym mieście, ale po dwóch latach wróciłem do Toronto, jak i wielu moich kanadyjskich znajomych. Tutaj po chleb i bułki, do wideoteki i na spacer z rodziną oraz na kameralna kawkę wychodzę na piechotę. Kiedy chcę usłyszeć dobry jazz przy kieliszku scotcha wsiadam do metra lub w tramwaj. Kiedy mam ochotę być wśród ludzi idę na Queen i Dufferin do dzielnicy artystycznej, która jest świetnym przykładem tego jak z niebezpiecznej, obskórnej ulicy można zrobic miejsce gdzie każdy chce się pokazać.. Prawda jest taka, że Mississauga to suburbia. Tak została zaprojektowana. To nigdy nie miało być miasto w dosłownym tego słowa znaczeniu. Teraz gdy rozrosło się do gigantycznych jak na suburbię rozmiarów jest juz za późno. Tu mogłaby tylko pomóc jakaś wojna, jakies „powstanie warszawskie” ( oczywiście piszę to z przymróżeniem oka ). Młodzi, łasi zycia ludzie przeprowadzają się do Toronto, miasta które stało się tętniace życiem. Czego ostatni festiwal Nuit Blanche był dowodem. Million ludzi na ulicach downtown, wśród nich z pewnością wielu z Missiissaugi, ogladających artystyczne twory wielu autorów sztuki nowoczesnej, muzyka i pozamykane ulice do wczesnego ranka to było cos co trzeba było samemu przeżyć. Oczywiście jeśli kogos takie zycie nie interesuje ( nie piszę tego złośliwie ) i jest kontent ze swoim cookie cutter type domkiem, z antenką satelitarną i z pilotem w ręku, wtedy Mississauga nie robi różnicy. Pozdrawiam.

  7. Marek pisze:

    Panie Marcinie, mieszkałem w Mississauga 17 lat, znam tam każdy kąt, nie zgadzam sie z Panem

  8. Pawel pisze:

    nie rozumiem dlaczego Marcin ciągle uzala sie na Gońcem
    od dluzeszgo czasu czytam prawdę i nie zgadzam się z twoja opinia
    czepianie a krytyczne skomentowanie to dwie rozne sprawy

  9. Marcin pisze:

    Widzę, że w sukurs „prawdzie” ruszyli znajomi redaktora. Panie Pawle jak pan napisze tutaj trochę więcej to moze z panem podyskutuję.

  10. Marcin pisze:

    Panie Marku, odnośnie tego co napisałem o Mississaudze, z którą częścią pan się nie zgadza? To, że ma pan jakieś do niej sentymenty nie oznacza, że nie napisałem prawdy. Czyż Streetsville, który architektonicznie nie jest częścią Mississaugi, nie jest wyjątkiem? Czy Mississauga to zbiór ciepłych, przytulnych neighbourhoods, przyjaznych dla pieszych i rowerzystów? Czy Mississauga nie jest sypialnią Toronto? Czy Mississauga to kanadyjska mekka kulturowa i artystyczna? Czy to Torontończycy jeżdżą do Mississaugi się odchamić, czy jest odwrotnie? Czy można żyć w tym „mieście” bez samochodu? Pan zaprzecza rzeczom, które są nie zaprzeczalne. To nie jest tylko jakieś moje wydumanie. Ja tylko podzielam zdanie samych radnych Mississaugi, planistów miejskich i zwykłych ludzi. Wie pan, sprzeczanie się o to ma taki sam sens jak sprzeczanie się o kształt planety Ziemia. Mississauga jest zimna, bezduszna, szara i asfaltowa. Jest nudna i nie ma osobowości. Podróżnik po Kanadzie po powrocie do swojego kraju Mississaugi nie będzie pamiętał….o czym my w ogóle rozmawiamy. Pan napisał, że mieszkał tam 17 lat. Czemu nadal pan tam nie mieszka? Pan chyba też zagłosował nogami. Jeszcze jedno, kiedy pan tam jeszcze mieszkał to ile razy był pan w LCBO bez samochodu, albo w wideotece, albo na zakupach. Tam przecież do skrzynki z gazetami trzeba jechać samochodem. Pozdrawiam.

  11. Marek pisze:

    Widzę że p. Marcinowi prawo jazdy zabrano i sie teraz użala. A rowerem to można od Toronto do Naigara Falls nad jeziorem pojechać. No tak, ale przecież trzeba do LCBO… Może to dlatego prawa jazdy teraz brakuje i autobusikiem trzeba… A w pisaniu to nie ilość a jakość sie liczy. Jak tylko ktoś się z Panem nie zgadza to zaraz konspiracji Pan szuka i inwektywy stosuje. Nie ma Pan pojęcia czemu wyjechałem i nie pański to interes więc niech Pan nie kombinuje. Może jednak zaczniemy komentować to co „Prawda” napisała, bo po to jest ta strona, a nie po to by żeby sobie czytelnicy mogli o „dupie Maryni” pogadać. Jak się Pan taki samotny czuje to może jednak kupi Pan sobie samochód. Wtedy i o dziewczynę łatwiej i o życie towarzyskie. Dla Pana jednego nikt miasta przebudowywać nie będzie. Żegnam

  12. andrzej pisze:

    Panie Marku! To pan stosuje inwektywy sugerując,że pan Marcin ma odebrane prawojazdy bo jeździ rowerem.Rowerem jezdzi miliony mieszczuchów i ja również mimo,że mam samochód.Bo rowerem więcej można zobaczyć ,zwiedzić i sadełko skutecznie na brzuszku się spala.I pan się myli.! Centrum Missisaugi obejmie przebudowa w kierunku miasta dla ludzi.Ze skwerkami,kawiarenkami,kioskami i estradami.Bo martwota wokół centrum ratusza aż wyje jak wilki na prerii.Czy próbowal pan w zimę przejść z parkingu do teatru w Civic Centre gdy wieje mroźny wicher i jest minus 20 ? W Toronto od stacji kolejowej mam 20 km podziemnych chodników z wystawami butików i innych sklepów i piechotką mogę dojść do Dundas ,do wielu hoteli i restauracyjek nie zamaczając butów.Jeżeli pisałem o Missisauga to miałem na myśli Centrum.Port Credit znam bo tam trzymamy Yachty z naszego Klubu”Biały Żagiel”a do tego 22 lata jeździlem taksówką.Strestville to malutka enklawa identyczna jak miasteczko w sercu Toronto u zbiegu ulic Spadina St Clair.
    I takich miasteczek w tym molochu jest dużo.Ale Stressville nie wybudowała Pani Mc Collin.Ono było gdy Missisaugi jeszcze nie było.Więc nie zabierajmy splendoru tym starym uroczym zakątkom jak Port Credit na korzyść betonowego molocha.W Polsce w małych gminach i wioskach obecnie więcej jest festynów,zabaw na powietrzu niż w całej Missisaudze.I rzeczywiście do Toronto na piatkowe i sobotnie imprezy przyjeżdżaja z Missisaugi,Woodbridge czy Vangham nawet ze Scarborough młodzi ludzie żądni rozrywki.A pan niech przestanie być uszczypliwy odnośnie naszych respondentów prawdy.

  13. andrzej pisze:

    Lewizna i polityczna poprawka aż się kisi żeby pan Rob Ford nie został Burmistrzem.Walczą o dymiące pod dupami stołki jak Tuskoludki z Kaczyńskimi stosując wszystko co może być obrzydliwe w relacjach międzyludzkich.Teraz wyciągneli,że lał żonę,wcześniej,że kurzył „maryśkę” a ja się pytam co ma to do rzeczy jeżeli obecnie jego biznes ma zasięg miedzynarodowy i wspaniale nim zarządza.W Toronto potrzebujemy biznesmana takiego jakim był Mel Lastman ,a nie politruka i to jeszcze pederastę który adoptowal chłopczyka w celach zapewne”wychowawczych”.Ford jest twardzielem ,który grzmi,że ograniczy szastanie pieniędzmi podatników ,zredukuje 50% etatów gryzipiórków,rozpędzi skorumpowana hołotę kontraktorów ,którzy zamiast naprawiać drogi i infrakstrukturę rozgrzebali miasto i nigdy nie widać końca tych wykopków.Bo petunia non olet.!Już pisałem ,że tramwaje wcale nie są „ekologiczne” gdyż zatrzymują w sznurku tysiace aut pracujacych na wolnych obrotach co przyczynia się do zatrucia spalinami naszego miasta.MKillerowi ,który mial dziwne inklinacje,żeby zamknąć ruch samochodowy w mieście i wpuszczać tylko rowery poradziłem swojego czasu,żeby sprowadził szybkie Dromadery pustynne z zaprzyjaźnionej Saudi Arabii.Turbaniastych woźniców mamy pod dostatkiem.Wielbładowi na czapraku należałoby umieścić emblemat „Dromader Taxi”,przymocować dwa kosze z parasolami po bokach i mamy ekologiczną komunikację.Utworzono by specjalny oddzial urzędniczy zarządzający szybkim zbieraniem gównien o wysokich walorach nawozu i specjalne sklepy sprzedawałyby ten specyfik jako nawóz do przydomowych ogródków.Siano jest niedrogie ,zresztą tyle trawników w mieście,że wielbłądzie taksówki mialy by zaopatrzenie w paliwo potrzebne do przemieszczania się .Zobaczcie moi drodzy jakie oszczędności na benzynie,serwisie naprawczym/Wielbładów się nie podkuwa/ Pan Miller mojego pomysłu nie wdrożył po incydencie w ZOO gdy prowadzony na przechadzkę więlbład solidnie lignął naszego mera ,po czym opluł wiadrem śliny i na zakończenie ataku puścił potężnego bąka.I na wyspę taki kłapouch leciutko by przepłynął mocząc nieco kosze z pasażerami to i prom nam nie potrzebny,tunel czy most ,który pan Miller skutecznie zlikwidowal w stadium inwestycji ,robiąc uklon Potterowi ,właścicielowi linii Potter Company LTD .Tutaj korupcją aż śmierdzi ,ale cóz nie ma skutecznego Law enforcement.Takie to rządy socjalistów politycznie poprawnych.!

  14. andrzej pisze:

    WYDARZENIE !a wszystkich miłośników niestandartowej doskonalej wirtuozalnej muzyki zapraszam do naszego polskiego Klubu Muzycznego w którym nie tylko gra GTA Band of Assemble ale na 30 października przewidujemy specjalny recital Wasyla Papadiuka ,światowej sławy mistrza skrzypiec i gitary ,połaczony z występęm „Faridy”niesamowietj tancerki orientalnej.W tle muzycy GTA Band ,Adres:
    2961 Lakeshore blv, West Toronto Etobicoke przy Inslington ave.na godzinę 20.30.Wstęp tylko 10 dolców info 416 850 9870 Andrzej.Klub mieści się przy restauracji”Little bit of Fun”
    Nie muszę chyba opowiadać ,że występ Wasyla to wielkie przeżycie dla słuchaczy gdzie przy akompaniamencie ekspresyjnej muzyki w tle Wasyl szaleje na skrzypcach elektrycznych wykonując repertuar współczesny z elementami czardasza ,Lotu trzmiela i własnymi kompozycjami.A Farida? Ona jest snem kazdego mężczyzny,poezją dla wrażliwych i przyprawia o zawał serca brzydszą część naszej społeczności.ZAPRASZAMY 30 październik – sobota godz,20.30 !

  15. andrzej pisze:

    Gwoli informacji,śmiem twierdzić,że Polonia Kanadyjska przynajmniej ta w Ontario jest najlepiej zorganizowana w sferze sportu i kultury ,prężna ,spontaniczna i wielce aktywna.Mnogość zespołow tanecznych,drużyn sportownych,klubów wędkarskich,myśliwskich,golfowych bije na glowe Polonię amerykańską i cała resztę świata polonijnego.Info http://www.poloniacanada.com.Chętnym mogę zrobicz wyliczankę.
    Górą nasi.!

  16. Zbyszek pisze:

    Nie mogąc ze zrozumiałych względów włączyć się do dyskusji o Mississaudze , popastwię się trochę nad naszą niewydarzaną panią minister Fotygą. Na całym świecie stanowisko ministra spraw zagranicznych obsadza się z wyjątkową starannością i prawie się nie zdarza , że zostaje nim ktoś przypadkowy , a kurcze nam się przydarzyło! Podobno Anna Fotyga zaskarbiła sobie sympatię i uznanie Lecha Kaczyńskiego umiejętnością …lepienia pierogów , a że przy okazji dukała trochę po angielsku , więc bliźniacy uznali , że jest wystarczająco dobra , żeby reprezentować polskie interesy na arenie międzynarodowej. Jak reprezentowała wszyscy widzieliśmy i dzisiaj najlepiej byłoby nad tą panią spuścić zasłonę milczenia , gdyby ona sama dała sobie spokój z polityką i powróciła do lepienia pierogów. Ale chyba pani Fotyga już odzwyczaiła się od zajęć kuchennych i postanowiła z dyplomatycznym taktem i wdziękiem wspierać Jarosława Kaczyńskiego w jego krucjacie przeciwko Tuskowemu panowaniu i czyni to w sposób skandaliczny , nielicujący z godnością ministerialnego urzędu , który do niedawna pełniła. Pal licho gdyby robiła to na własny rachunek , ale ona swoje
    obrazoburcze wywody formułuje w imieniu byłego premiera i lidera największej partii opozycyjnej! Czy w całym PiS-ie nie pozostał już nikt trzeźwo i propaństwowo
    myślący , kto potrafiłby przemówić prezesowi Kaczyńskiemu do rozumu? I wytłumaczyć , że tacy zausznicy jak Fotyga czy Macierewicz nie podpowiedzą jemu co robić żeby odzyskać przychylność większości wyborców i powrócić do władzy,
    przy ich pomocy Jarosław Kaczyński może jedynie stać się politycznym , przedwczesnym emerytem i dopełnić żywota w domu niespokojnej starości…

  17. Marcin pisze:

    @Marek
    Panie Marku, nie wiem w którym miejscu mój komentarz na temat Mississaugi zawierał „teorie spiskowe”, a w którym inwektywy. Moje pytanie względem pańskiej wyprowadzki z tej dziury było retoryczne. No cóż jeśli pan tego nie zrozumiał nie moja w tym wina. Czytam pańskie komentarze od dłuższego czasu i czekam na jakieś olśnienie i doczekać się nie mogę. Pan nie ma nic do zaoferowania ani swoim stylem ani treścią. Poza foczym klaskaniem panu Zbyszkowi i histeryczną obroną tego portaliku wraz z jego autorem, nie miał pan i nie ma żadnych argumentów. Nawet głupich.
    Wracając do tematu, pańskie uszczypliwości były dość wesołe. Rzeczywiście moje komentarze można odebrać za jakąś antysamochodową krucjatę gdy się nie jest w temacie. I właśnie w tym tkwi pana problem panie Marek. Pan nigdy nie jest w temacie.
    Z panem rozmawia się jak z kimś z obcej planety. Doszedłem do wniosku, że nasze doświadczenia życiowe muszą być tak inne, że równie dobrze mógłby być pan Mongołem. Może w jakimś sensie pańskie życie w Mississaudze przez 17 lat do tego doprowadziło. Nie ma chyba bardziej wyobcowanego od sąsiadów życia niż w Mississauga i Brampton. Toronto jest miastem małych neighbourhoods, które żyją własnym tępem i unikalnym stylem. Przejechanie się wśród nich na rowerze należy do przyjemności, która jest oczywista dla tysięcy mieszkańców tego miasta. Wstąpienie do LCBO po dobry vintage ( to rodzaj wina panie Marku ), czy do lokalnego Starbucks na kawę i rozmowy z napotkanymi znajomymi ( Starbucks który nie jest na plazie i nie ma drive-thru he,he…) lub na świetne espresso do lokalnej klimatycznej włoskiej ciastkarni – podczas takiej przejażdżki – jest samo w sobie „wartością” mieszczańską. Tu czuje się wspólnotę, ludzie milej na siebie spogladają, częściej się usmiechają, mówią sobie dzień dobry na chodniku i przy tym są mniej sfrustrowani. Życie małego miasteczka w potężnej metropoli.
    Pan tego nie rozumie plus nie zna się na jazzie, nie lubi dobrego trunku i sztuki, oczytany też się pan nie wydaje, więc jedyne co przychodzi mnie na myśl to to, że pan nie pasuje do mojego towarzystwa. Inny poziom. Pozdrawiam.

  18. Marek pisze:

    Nawet Pan nie wie p. Marcinie jak mnie p. ucieszyl tym ostatnim zdaniem. Reszta na moj temat to typowe bzdury wyssane z palca. No ale to przeciez Pana domena, prawda? Zegnam
    Ps
    Moze Pan isc w zawody z Kaczynskim. Nie wiem ktory z was lepszy w prowokacjach… ale pasuje Pan do niego jak blizniak

  19. andrzej pisze:

    Panie Zbyszku! Nie znam pani Fatygi i jej osiągnięć za to mogę powiedzieć dużo o Panu Macierewiczu,ktorego poznalem osobiście i byłem na jego wykladach.Jest to czlowiek do bólu prawy i uczciwy ,autentyczny patriota i zapewne jest ziarnkiem pieprzu w oku Tuskowi i Komorowskiego,ktorzy sa klamcami,krętaczami i kombinatorami.Nie można tych invektyw powiedzieć ani o braciacvh Kaczyńskich i ekipie Lecha.Pan albo jest zarażony wrażą propagandą wrogich Polsce i pPolakom przekaziorów ,albo pan jest ich totumfackim i ma pan jakieś korzyści żeby popierać zdrajców naszej Ojczyzny.!A Tusk wkrótce stanie przed sądem oskarżony o doprowadzenie przez niego i jego kancelarię do tragedii smoleńskiej.Jak można jeszcze bronić takich sukinsynów.? Gdy zbrojna interwencja Rosji ma swój placet położony przez Merkelową 9 kwietnia 2009 a 17 września przez Obamę zdrajcę polskich interesów.Polska stoi w obliczu straszliwej klęski a wy dalej hołubicie tych co polaków powieszą .Pan panie Zbyszku zwróci uwagę na finanse kraju w jakim sa stanie ,w jakim stanie jest armia która nie m,oże obronić nawet przysiółka gminnego.Samoloty f-16 w wiekszości graty nie nadające sie do latania.Gdzie jest przemysł? Przetwórnie rolnych produktów.Polska znalazła sie w gorszym stanie gospodarki niż po II wojnie światowej.!A na międzynarodowym markietingu jest 1500 pozycji ogłoszonych do przetargu !! Nic to Panu nie mówi.Polssce odebrano jej potencjał.I to zrobiły kolejne ekipy Mazowieckiego,Kwacha,Millera io Tuska.Co pan mi na to odpowie.? Znowu tuskowe dyrdymały jak to w Polsce dobrze ???

  20. andrzej pisze:

    Duch Prezydenta.! Przemieszcza się po gmachu Urzędu Rady Ministrów ,ściany emanują gwarem i wydarzeniami ,ktore miały miejsce za życia Lecha Kaczyńskiego.Na złodzieju czapka gore a sumienie ludzkie ma to do siebie ,że niezależnie jak się go będzie maskować ,da o sobie znać zawsze.Dlatego to sumienie nie pozwala funkcjonować w pałacu tego który mieszkal i żył przez 5 lat.To sumienie ,niepokój,strach;wypędziło Tuska do Sejmu a Komorowskiego do Belwederu.!Tym sumieniem są Ci protestujący mimo zabrania krzyża ,te sumienie jest poruszane śpiewem i modlitwą wielu! Dusza Tuska i Komorowskiego jest wypalana tymi zniczami palącymi się przed pałacem i już wyglada jak ser szwajcarski tylko dziury sa czarne .Zapewniam Was moi drodzy.Oni tego nie wytrzymają .Sumienie samo wymierzy im karę na miarę tego co zrobili.!I to wkrótce gdy przestana być potrzebni Rosji i Putinowi………………….

  21. Marcin pisze:

    @ Marek
    Panie Marku, ja tylko zastosowałem pańską metodę rozmowy. To pan zawsze wie wszystko o wszystkich. Zresztą wystarczy przeczytać pański komentarz o mnie, który de facto sprowokował mnie do takiej a nie innej odpowiedzi. Ja próbowałem kulturalnie, ale nie można wiecznie znosić obelg. Mój ś.p. dziadek powtarzał „w chama chamstwem trzeba, bo cham kultury nie zrozumie, ale wrzask i pejcz.”
    Fakt pozostaje, że pański intlekt pozostawia wiele do życzenia i pisanie w pana kierunku zawsze traktowałem jak miłą rozrywkę, tak jak oglądanie małp w cyrku.
    Domyślam się, że porównanie mnie z Kaczyńskim miało mnie zaboleć. Nic podobnego się nie stało. Na poczekaniu mogę pomyśleć o wielu innych osobnikach do których porównany być bym nie chciał. A pańskie uparte zaliczanie mnie do Pisowców, pomimo tego, że wiele razy poprzednio przedstawiałem mój stosunek do tej Partii, mogę tłumaczyć pomrocznością jasną, albo jakąś inną chorobą „filipińską”. A może po prostu ma pan coś z rycerza… Nie wiem jakie szkoły pan kończył i mnie to nie interesuje. Jakiekolwiek by nie były, nie zdały egzaminu, bo wypuściły na szerokie wody uczniów niedokształconych, nie umiejących patrzeć i myśleć horyzontalnie, nie potrafiących procesować i filtrować otrzymywanych informacji przez co bardzo podatnych na propagandę i sugestie medialne. Słaba osobowość i indywidualność nie podparta kręgosłupem moralnym do tego nie potrafiąca celnie określać otaczajacej ją rzeczywistości to plaga nie tylko Polski, ale większości społeczeństw zachodnich. Wystarczy przyjżeć się zmienności elektoratu i powodów tych wachań. Pan mnie niczym nigdy nie zaskoczył, bo tak jak cała reszta stada owiec ( żeby nie powiedzieć baranów ) jest pan strasznie przewidywalny. Przeczytać pana „argumenty” to znaczy przeczytać milliony kserokopi tej samej wypowiedzi. Tak jakby one pochodziły z tej samej ksiażki instruażowej. Pan nigdy nie wniósł nic do rozmowy poza klaskaniem i cmokaniem panu Zbyszkowi, a ośmieszaniem i poniżaniem strony przeciwnej. Na żadne z moich argumentów nie dostałem merytorycznych odpowiedzi poza epitetami, przyrównaniami do takich czy owakich. Pana Andrzeja zawsze pan ośmiesza i kiedy zwróciłem na to uwagę pan to zlekceważył mówiąc, że pan Andrzej sam powinien sie bronić. Pańskie grubiaństwo nie mogło sie nie doczekać odpowiedzi. Do pana Zbyszka mam o tyle szacunek, że prezentuje sobą jakiś poziom. Jego argumenty, choć często nie trafne są czymś umotywowane. Tam jest jakaś agenda. A pan panie Marku? U pana nie widzę interesu poza paniczną chęcią przynależności do popularnej „kliki”. Jest pan tym co Lenin ( nie Stalin jak wielu błędnie powtarza ) określił „pożytecznym idiotą”. A co do pisania na temat na „prawdzie” to tylko powiem, że pisać będę to co mi leży na sercu. Jeśli redaktorowi sie nie podoba to może mnie zablokować. Pan by już to dawno zrobił, bo nie znosi pan dysydentów od „popularnej” opini. Czekam na odpowiedź z niecierpliwością. Pozdrawiam.

  22. Krzysztof pisze:

    Wydaje mie się że za dużo niezdrowej emocji wzbudza temat Mississaugi. chyba nie o to chodzi bo każdy mieszkaniec obecny czy były ma swój stosunek do miejsca zamieszkania. Trochę nieporozumieniem jest przypisywanie przez Marka zasług burmistrzowej Hazel dla paru stuletnich drzew gdzies tam rosnących w parku, chyba że posadziłaby je sama jeszcze w przedszkolu, drugą sprawą jest oczywiście to że mogła je wyciąć ale na to są na szczęście przepisy federalne.
    Pamiętamy jak w sowieckim bloku nie mogliśmy znieść faktu sprawowania wiecznego urzędów przez wiekowych towarzyszy. Niestety ale nikt z nas nie jest z żelaza
    i w wieku 90 lat mało kto nadaje się do pracy. Wyjątkiem mogą być artyści czy właściciele prywartnych przedsiębiorstw bo to jak tworzą czy pracują to jest wyłącznie ich sprawą. Natomiast przy sprawowaniu urzędów publicznych nie powinny mieć miejsca sytuacje takie jaką mamy w Mississaudze na stanowisku burmistrza.
    I dotyczyć to powinno tak burmistrza jak prezydenta i również papieża.
    Od decyzji tych ludzi zależy zbyt wiele i śmiesznie wyglądają komentarze osób które widziały zachwycone jak burmistrzowa nawet parę kroków rześko podbiegła.
    Nie mówiąc już, że zbyt długotrwałe urzędowanie generuje klikę, co stwarza zbyt wiele pokus jak ta na przykład z synem burmistrzowej.
    Nie wiem czy pan Marek wyruszyłby w podróż autobusem prowadzonym przez panią McCallion, raczej poczekałby na następny. Argumenty że podobno Mississauga
    jest rządzona sprawniej niż Toronto też nie bardzo przekonują bo większego durnia jak burmistrz Miller doprawdy trudno znaleźć. Ponadto Mississauga jest miastem młodym gdzie nie ma zniszczonej infrastrukturt , nie mówiąc już że nie jest z tej samej „ligi”. A efekt jest taki że gdy trzeba wybrać kogoś innego to nie ma kogo bo właśnie ta klika nie pozwoliła nikomu innemu przyćmić gwiazdy sędziwej rekordzistki.

  23. andrzej pisze:

    Pax! Pax! Drodzy korespondenci.Idziemy na piwo z obwarzankiem do naszej knajpy przy 2961 Lakeshore Blv,West at Islington,tam jest muzyka i dobre towarzystwo.Piątek i sobota od 20.00 .

  24. Marek pisze:

    Wiedzialem ze Marcin inteligencja nie grzeszy, ale zeby takim durniem byl? Co za wiocha Marcinie, co za wiocha.

  25. andrzej pisze:

    Panie Marku.! Panie Marku.!Obraża pan wielu ludzi pochądzących ze wsi to według poprawki jest dyskryminowanie jednych względem drugich.Czy mam wyliczyć tych wybitnych nawet z nagrodą Nobla urodzonych na wsi?Zacząwszy od Mickiewicza,Chopina,przez Kochanowskiego,Reja czy Żeromskiego,Witosa,nawet Piłusudzkiego,z pańskich ulubionych to Komorowski i Tusk z kaszubskiego sioła.I wielu wielu innych.RZeczywiście nie potrafi pan walczyć na argumenty.Ja się tutaj morduje,żeby trochę się wiedzą wymienić ,uzupełnić,wymienić doświadczenia i myśli ,a mister Marek z Marcinem koty drą na kawałki.Pax Panowie bo te forum zejdzie do poziomu tygodnika „NIE ” żyda Urbana.!

  26. Marek pisze:

    ma Pan rację P. Andrzeju. Przepraszam

  27. Zbyszek pisze:

    Panie Andrzeju!W moim rozumieniu prawy człowiek nie powinien osądzać i potępiać
    innych , co najwyżej ich czyny , a i to tylko wtedy gdy przewinienia są poparte twardymi dowodami. Antoni Macierewicz , niezłomny opozycjonista , przez całe dwudziestolecie RP , żadnym ale to żadnym działaniem nie zasłużył na miano prawego. Jego dwa sztandarowe „dzieła” , czyli lista agentów z 1992 roku oraz raport o WSI z 2007 roku okazały się dokumentami mało wiarygodnymi i mało rzetelnymi,
    a za zawarte w nich nieuzasadnione pomówienia niektorych polityków , dziennikarzy , naukowców czy oficerów o agenturalną przeszłość , skarb państwa do dzisiaj wypłaca wielotysięczne odszkodowania , zaś pan Antoni nie ma sobie nic do zarzucenia , on przecież miał szlachetne zamiary , a tylko dla tego , że był ciągle w niedoczasie , popełnił kilka nieścisłości – Och! jaki to biedny , prawy obywatel IVRP , tak bardzo się stara a zewsząd słyszy tylko przygany i drwiny , no może jedynie u rodaków w Toronto znajdując zrozumienie i poklask…
    Nie bardzo rozumiem z czego wynikają Pańskie katastroficzne przypowiednie co do naszej dalszej przyszłości , trzeba wykazać naprawdę bardzo dużo złej woli , żeby niedostrzec pozytywnych przeobrażeń Polski. Czy te zmiany mogłyby zachodzić szybciej i lepiej? Jasne że tak , ale zarówno politycy jak i my wszyscy dopiero uczymy się prawidłowego i normalnego zarządzania oraz gospodarowania. Polska klasa polityczna to w zdecydowanej większości humaniści w tym głównie historycy
    i tym można wytłumaczyć nieustanną i już męczącą obecność historii w codziennym dyskursie politycznym , a także różne gospodarcze potknięcia.
    W ostatnich tygodniach uwaga całego świata skupiona była na wydarzeniach rozgrywających się w Chile. Dzieląc z innymi radość z pomyślnie zakończonej akcji ratunkowej uwięzionych w kopalni górników , moje zainteresowanie wzbudził chilijski prezydent. Ten sympatyczny i bardzo spontaniczny w zachowaniu polityk , wszechstronnie wykształcony i jednocześnie jeden z najbogatszych obywateli swojego kraju , zanim rozpoczął polityczną karierę , wielkimi sukcesami wykazał się na niwie prywatnej , a kompletując ekipę rządową nie wybierał kolesiów tylko absolwentów elitarnych uczelni i dzisiaj Chile zbiera tego owoce. Dlaczego podobnie nie może być u nas? Pewnie dlatego , że przepustką do władzy w naszym kraju była i jest działalność opozycyjna , a tak się składa , że wykształconymi opozycjonistami byli niestety , prawie sami historycy…
    Natomiast jeśli chodzi o polskie finanse , jako ekonomiczny laik pocieszam się w sposób następujący – dopóki Amerykanie nie zwazając na to , że Chinczycy już nie mają gdzie pomieścić ich bilionowych banknotów dolarowych i obligacji , śpią spokojnie , tak długo ja tylko i wyłącznie będę troskał się o mój własny stan posiadania…

  28. Marcin pisze:

    Panie Zbyszku znowu dobry komentarz. Z jedną rzeczą się nie zgadzam, ale nie chcę podejmować dyskusji, bo ponoć jestem ze wsi i w związku z tym…durniem, a więc nie powinienem zabierać głosu. Natomiast z pozostałością pańskiego komentarza się zgadzam. Pozdrawiam.

  29. andrzej pisze:

    Panie Zbyszku.W Polsce nie istnieje prawdziwa demokracja.Tuskoludkowie nie rozumieja słowa opozycja.Walczą z PIS jak z wrogiem nr.1 ! A opozycja istnieje we wszystkich krajach zachodu po to żeby nie zaistniała wladza jednej partii i systemy jednowladztwa.Nie ma takiego kraju na świecie w ktorym partia rządząca,jej ludzie operowali wulgaryzmami,frazeoologią ,używając prymitywnych nieetycznych inwektyw.Polska jest na skraju przepaści :finansowej,gospodarczo-ekonomicznej.Nadchodzi ogromna nędza.I nie da sie tego zreformować do czasu jak rodacy wezmą zarzadzanie krajem w swoje ręce.Przez 3 lata rządów PO nie wysunięto żadnej zasadniczej ustawy,nie poprawiono sytuacji w szpitalnictwie,nie zreformowano telekomunikacji .3 wlaścicieli sieci to trochę za dużo.Polak za wszystko placi.,Energia winna być w rękach państwa to samo z paliwami gdyż są to artykuły strategiczne.Fajnie,że jest pan optymista.Ja nie jestem gdyż potrafię przewidywać skutki zdarzeń i skutki nieróbstwa rządu Tuska.Ustawa np.o dopingach jest odwróceniem uwagi spoleczeństwa od problemów państwa,odproblemów zasadniczych.Cyniczne zwalanie morderstwa w Łodzi na Jaroslawa,że on jest winien jest matactwem,ktory tylko kanalie moga wykreować.Bo Tusk Wałęsa,Wajda i Komorowski to ludzkie kanalie i zdrajcy interesów Polski i narodu.!Lizanie dupy Putinowcom jest dla Polaków uwlaczajace.Raport Macierewicza drogi panie zatwierdzila komisja powołana przez Lecha Kaczyńskiego.Czyli jej czlonkowie zgodzili się z faktami przedlozonymi w raporcie.Żadna z oskarżanych stron nie podała go do sądu za pomówienie i głoszenie nieprawdy.Dlaczego? Bo Macierewicz posiadał protokoły przesłuchań oficerów ,mial również dowody rzeczowe w postaci dokumentów.I każdy sąd niezawisły sprawę by tylko usakcjonowal dalszym śledztwem.I znowu pan ulega zaciemnianiu przez media i propagadę tuskozdrajców.Bo WSI i SB współpracowala z GRU i wielu z nich tam kończyło szkolenia 800 oficerów wojska polskiego.Polska jest przesycona agentami GRU i FSB,Na jej terenie rowież operuja inne wywiady.A kto jest przeciwny to ginie.Czarne komando dziala.Dowód,W jaki sposób zgineli wszyscy świadkowie zaangażowani w porwaniu Olewnika.?Wszyscy !!!,A Profesor Wróbel?A minister Dębski.A 3 pułkowników prowadzacych śledztwo SFOZ-u .Itd itd.A szef NIK-u i jego główny księgowy.Zna pan kryptonin afery”Żelazo”?Rosiaka zabił były Esbek kapitan Caba.Na czyje zlecenie.Zobaczy pan ile odsiedzi.Może ze trzy lata.Jak Piotrowki -7 lat za zamordowanie Popiełuszki .POlicja przygladala się biernie pod krzyżem gdy łotry przypalali modłace sie kobiety papierosami i bili i kopali uczestników protestu.Kto im wydał polecenie nie ingerowania ? Niech mi pan nie mówi,że w Polsce jest fajnie.Chyba,że panu jest tak dobrze.Ale kilka milionów cierpi nędzę wegetacji z braku zatrudnienia ,nędznych zarobków a tych co pracują,łamanie prawa przez pracodawców jest powszechne.Nie ma takiej dziedziny życia w kraju w której istnieje prawo i porządek.O czym pan pisze drogi panie.o KORUPCJI SĄDOWNICTWA?O dewidendach posłów z tytułu pełnionych funkcji?O ogromnym dramacie powodzian?Gdzie władza dała po 6.000 złotych za stracone domy i mienie.Pan sobie z nas dworuje mocium panie.Bo przypuszczam,że jest pan w sitwie Tuska.!Polska sie załamie do 6 miesięcy Gwałtowniej od Grecji.!I wkroczą wojska interwencyjne rosji.I takie będzie zakończenie wszystkich.Zwolenników Tuska także.!A WSI? podziela się wladzą z okupantem.Patrz pakt Merkel-Putin z 9 kwietnia 2009.!HOWK

  30. Marcin pisze:

    Panie Andrzeju, nie wiem czy ekonomia polska jest bliska załamania czy nie, czy to spowoduje uliczne rozruchy i interwencję z Rosji ( o to ostatnie raczej się nie martwię ) Zgadzam się całkowicie z tym, co pan napisał o indolencji/niekompetencji czy niechciejstwa polskiego (nie)Rządu, stanu polskiej demokracji i polskiego sądownictwa.

  31. Marcin pisze:

    @Andrzej
    Nas dwóch – jak myślę – może pocieszyć jeszcze fakt, że wczoraj elektorat Toronto znalazł w końcu rozum i jak jeden mąż wywalił pozostałych Milleritów ( wcześniej kilku innych okazało lepszy instynkt polityczny od kolegów i koleżanek i zrezygnowali sami ). Także pan Rob Ford będzie miał łatwiejszą drogę do poprawienia naszego miasta niż to przewidywały wszystkie lewackie gadzinówy z The Toronto Star na czele. W Mississauga bez zmian. Droga pani McCallion trwa na posterunku z 79% towym poparciem he,he. Pozdrawiam.

  32. andrzej pisze:

    Panie Zbyszku.Powtarzam:Jest pan poza informacją ! Pomogę panu.Przesyłam link do raportu o rozwiązanej WSI Jak pam myśli dlaczego zostala rozwiazana ? Proszę go przestudiować 374 strony.A później zabierać głos czy Macierewicz był wiarygodny z Komisją .Tam pan przeczyta o zdradzie interesów polskich przez Onyszkiewicza,Komorowskiego bo ten ostatni pelnił funkcję wiceministra ON /!I zawiadywał wywiadem.! A oto link:
    https://www.naszdziennik.pl/dodatek/wsi/raport.pdf I Pan jeszcze broni zdrajców??Nazywa siebie Polakiem-[patriotą.? Dokument ten jest dokumentem oficjalnym rządowym,i jest poczatkiem serii dochodzeńi lustracji byłych agentów działających na szkodę państwa polskiego oraz ma duży wątek kryminalny.!

  33. Zbyszek pisze:

    @Andrzej
    Były premier T.Mazowiecki , usiłujący w wyborach prezydenckich w 1990 roku bez powodzenia zauroczyć wyborców siłą spokoju , dzieląc się swoimi teraźniejszymi refleksjami , ze smutkiem stwiedził , że dzisiejsza mocno skłócona Polska przypomina ojczyznę dwóch nienawidzących się wzajemnie narodów. I rzeczywiście coś w tym jest , choć trudno zrozumieć dlaczego dawni koledzy walczący z komuną ramię w ramię , dzisiaj jako dobrze urządzeni politycy sami się nie znoszą , a na dodatek w swoje brzydkie gierki wciągają znaczącą część narodu?
    Panie Andrzeju! Ja ani nie chcę , ani nie potrzebuję wczytywać się w żadne raporty
    żeby wyrobić sobie własne zdanie o naszych politykach jako ludziach. Parę dni temu , występując z trybuny sejmowej A.Macierewicz wykrzyczał na cały kraj , że pod pałacem prezydenckim zabito jednego z obrońców krzyża , który do Warszawy przyjechał aż spod Opola. Prokuratura uznając , że skoro tak kategoryczne oskarżenie rzucił publicznie znany i niby poważny poseł , zarządziła ekshumację zwłok zmarłego przed miesiącem „krzyżowca” i co stwierdzili biegli? – żadnych śladów pobicia , a zmarły od dłuższego czasu leczył się na serce i właśnie problemy krążeniowe były przyczyną zgonu. Czy A. Macierewicz okazał skruchę po tym orzeczeniu biegłych? Ależ skąd! – wzruszył ramionami i odburknął , że to się jeszcze okaże jak było naprawdę. I mniej więcej w podobny sposób kończą swój żywot wszystkie sensacyjne rewelacje „odkrywane” przez dzielnego Antka , a on ciągle ma się świetnie! Z podobnym dziwactwem wyskoczyła córka byłego PiS-wskiego ministra Z.Wassermanna , podobnie jak ojciec prawniczka z zawodu , która będąc w Moskwie podczas identyfikacji zwłok , nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń i wątpliwości , a nagle po upływie pół roku nabrała podejrzeń , że wredni Rosjanie do trumny jej ojca złożyli kogoś innego i żeby rozwiać jej wątpliwości , konieczna jest ekshumacja!Czy za nim do tego dojdzie ktoś zapyta po co Rosjanie mieliby robić podmiany szczątków ofiar? Pewnie nikt się nie odważy i zacznie się szopka z wykopywaniem trumien , bo skoro wątpi pani Wassermann , to dlaczego ma nie mieć wątpliwości pani Gosiewska?…
    I tego rodzaju wydarzenia smucą mnie bardziej niż bliżej nieokreślona groźba ekonomicznego krachu gdyż one są namacalnym dowodem naszej zaściankowości
    i kompletnego nieprzystosowania do zachodniej cywilizacji…

  34. andrzej pisze:

    Panie Zbyszku.Mnie nie interesują pana subiektywne opinie nie poparte stanem faktycznym i domumentacją.!To jest pana gdybanie.Jeżeli poradzilem,żeby Pan szedł na stronę raportu komisji sejmowej,to po to ,żeby przedyskutować istniejący problem zdrady Polski i jej spoleczeństwa.Jak znaleźć rozwiązanie i co my możemy uczynić dla Polski i Polaków.To dzięki Polonii USA i Kanady, NATO zostało wymuszone do przyjęcia Polski w swoje szeregi.To my będąc bliżej jesteśmy w stanie wywierać naciskui na Kongres i Parlamenty bo jest nas w USA 10 mln.A w Kanadzie 900.tys.!Już dawno zwarlkiśmy szeregi Polonia USA i Kanady próbowaliśmy z USOPAŁ /tam są nasi messengers/ ale USOPAŁ mimo swojego patriotyzmu jest za mocno radykalny i antyżydowski.Polonia Kanady i USA z ” braćmy w wierze” woli żyć w zgodzie gdyż wojny do nieczego nie prowadzą tylko do strat.Żadamy oczywiście szacunku i respektu do naszej nacjii i jak dotychczas w wielu branżach buissnesu panuje współpraca i zgoda.Oczywiście również na zasadach partnestwa a nie lizusostwa jak to ma miejsce w kraju ,gdzie żydzi mają szczególne preferencje./ otrzymują paszporty obywatelstwa nie znając polskiego języka//1000 osiedleńców właśnie z Argentyny./Jestem pewien ,że polskie media tych informacji nie serwują.W następnej „Prawdzie napisze Panu o dwóch rodzajach wojen i jedna z nich toczy sie na terytorium Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *