Pewien angielski psycholog porównał różnicę w świętowaniu Bożego Narodzenia w Polsce i Ameryce. Polacy choinkę ubierają w najczęściej w Wigilię a potem trzymają ją długo po świętach. Natomiast w Ameryce choinka pojawia się w domach na początku grudnia a znika często na drugi dzień po świętach.
Jego zdaniem przekłada się to na cechy obu narodów. Amerykanie bowiem lubią cieszyć się oczekiwaniem na wydarzenie, a jak już minie szybko przechodzą do innych spraw, Polacy natomiast lubią długo je wspominać i trudno się im pogodzić z faktem, że już minęło. Na pewno jest w tym sporo racji i to nie tylko z okazji świąt.
Chociaż czasami nie ma co wspominać bo są takie święta, wydawać by się mogło, że dla nas ważne, które jednak mijają niezauważone. Po kolejnych obchodach naszego narodowego święta coraz trudniej jest uwierzyć, że liczna i ambitna przecież polonia kanadyjska potrafi zaprezentować się na tle innych
narodowości choćby właśnie „od święta”. Na pewno w dużej mierze winne są tu polonijne organizacje, które jakoś nie potrafią zrobić czegoś razem choćby właśnie od święta. Czasami odnosi się wrażenie, że ich przywódcy zakładają, że po nich już nic nie będzie, bo czy można zachęcić młodzież do działania jeśli najczęstszą formą świętowania jest składanie wieńców pod pomnikiem. A jeszcze nie tak dawno mogliśmy zorganizować taki na przykład Polish Day. Niestety podobno się nie opłacało chociaż przecież publiczności i sponsorów raczej nie brakowało. Ciekawe, że Innym jakoś tam się opłaca. Tak więc obecnie największą chyba polonijną imprezą jest parada w Brampton. Chociaż i ta ma charkter trochę międzynarodowy bo organizowana jest przez parafię pod wezwaniem francuskiego świętego a dość sporo widzów nosi zamiast typowo polskiego kapelusza a la Rokita finezyjnie splecione turbany. Może dlatego młodsi Polonusi świętują po swojemu. Przed ubiegłorocznym listopadowym świętem pojawiły się plakaty z zapowiedzią występu chłopaków o dość swojsko brzmiących zapewnie pseudonimach artystycznych: Kaczor, Peja, Gandzior itp. Na środku plakatu koleś prezentuje „klatę” z orłem patrzacym w odwrotną stronę, który jakby chciał stamtąd uciec chociaż z plakatu wynika, że impreza odbyła się z okazji „Celebrating the Polish Heritage Month” czyli obchodów miesiąca polskiego dziedzictwa. Na szczęście nie organizowała tego tutejsza Polonia Przyszłości chociaż taki koreański znaczek do złudzenia przypominał logo organizatorów. Nie wiem po kim odziedziczyli to dziedzictwo ci, którzy to wymyślili ale w tej sytuacji organizatorom festiwalu disco polo, który odbywał się prawie w tym samym czasie, należą się jednak wyrazy wdzięczności, że nie ogłosili tej imprezy jako obchodów polskiego święta narodowego.
Podobnego orła możemy zobaczyć na słupie przy plazie Chopin w Mississaudze. Metaloplastyka godna mistrza Ignaca ma jednak tą wadę, że patrząc od zachodu orzeł patrzy tak jak ten z plakatu, w dodatku widać go tylkood połowy jakgdyby siedział w okopie. Być może Rosjanie aby uniknąć takich sytucji wymyślili sobie orła dwugłowego. Byle był czarny. Ale u nas i z kolorami niestety też nie najlepiej. Na innej mississagowskiej plazie Wisła gdzie prawie wszyskie biznesy prowadzą ludzie z kraju orła białego, wita nas przy wjeździe orzeł ale czerwony. W dodatku gdzieś spadła kreseczka przy „L”. W obu przypadkach nie mamy do czynienia z jakąś wizją artystyczną ale raczej ze zwykłą bezmyślnością. Ktoś kto wykonywał te prace może i nie wie gdzie dokładnie Polska leży, ale ktoś inny chyba to akceptował. A propos wizji artystycznych to dopiero niedawno usłyszłem „Górniakową” wersję naszego hymnu z koreańskich mistrzostw i moim zdaniem fatalny występ naszej reprezentacji jest w pełni usprawiedliwiony, bo po wysłuchaniu hymnu przerobionego na kolędę piłkarze mieli pełne prawo wpaść w leniwy, świąteczny nastrój. Takie zabarwianie orły czy wykręcanie mu głowy nie dziwiłoby w galerii sztuki nowoczesnej bo tam już nic nikogo nie dziwi, lecz w innych przypadkach świadczy niestety o lekceważeniu polskiego godła. To nie jest wcale jakieś czepianie się szczegółów. Wiem jaką wagę do pisowni i symboli narodowych przywiązują inni. Spójrzmy czasami na napisy po francusku czy portugalsku. Kto ma zwracać na to uwagę jak nie my. Nie dziwmy się potem, że coraz mniej polskiej młodzieży zna język polski. Czasami takie zwrócenie uwagi pomaga. Parę lat temu jeździła ciężarówka z napisem „ksiegarnia”. Po artykule w „Gońcu” jest już „księgarnia”.
Toronto jak większość dużych miast posiada swoje etniczne dzielnice. Wiemy gdzie mieszkają Grecy, Włosi czy Chińczycy. Nie tak dawno na pytanie o Polaków każdy wskazywał Roncesvalles. Niestety zanosi się na to, że już wkrótce może to być błędna informacja. Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym niż w przypadku chicagowskiego Jackowa gdzie polskie biznesy uciekły z podupadającej za przyczyną, mówiąc poprawnie „innych grup etnicznych”, dzielnicy. Nasze Roncesvalles akurat rozkwita. Oczywiście nie można do nikogo mieć pretensji, że sprzedaje dom czy zamyka sklep. Ale tak się jakoś składa, że pierwsi opuszczają dzielnicę ci, którzy przez długie lata nie zdobyli sie nawet na wyczyszczenie szyldu po gołębiach a jedyną dekoracją elewacji jaką zrobili był portret agenta sprzedaży nieruchomości.
Czy nie widzą tego ze swoich okien dyrektorzy polskiej Credit Union. Może przydałby się jakiś
program dający preferencje dla Polaków pragnących na Roncesvalles zakupić dom lub otworzyć biznes?
Przecież tak naprawdę to w całym GTA nie ma ani jednej w miarę eleganckiej polskiej restauracji a tam miejsce na to wprost idealne. Miejsca opuszczone przez naszych rodaków wyremontowano i działąją tam świetnie prosperujące biznesy.
Twierdzenie, że jest tu teraz mniej Polaków jest raczej pozbawione sensu bo chociaż również część Włochów, Portugalczyków czy Greków osiedliła się ostatnimi laty na przedmieściach to jednak swojego St. Clair, College czy Danforth nie myślą opuścić. Niestety ale żadna plaza w Mississaudze nie zastąpi nam takiego miejsca jakim jest jeszcze obecnie Roncesvalles. Tylko, że my docenimy to prawdopodobnie jak już będzie za poźno.
I wtedy tak jak te święta będziemy tą Ronceswólkę długo wspominać.
Krzysztof Sapiński
Toronto
2 Comments
Panie Krzysztofie ! Świetny pomysl ! Sam nosilem się z zamiarem założenia pisma satyrycznego na wzór „Szpilek” nawet mialem tytuł „FIGIEL „.Druk przerastal moje możliwości.W Kanadzie rzeczywiście brakuje niezależnego pisma ,który mógłby być mlotem na czarownice !A tematów jest multum. Nasze VIP-y ,ktorych rodowód sięga PZPR lub Słuzby bezpieczetwa PRL.To oni „wiodą polonię . /W Australi,Chicago,Argentynie przeprowadzono lustrację .U nas też można chodźby dlatego żeby te osoby wyłączyć z życia publicznego.Tematem drugim o którym wielokrotnie pisałem jest „święta krowa” – Oblaci .Proszę mi powiedzieć,wymienić jeden chociaż kościół ,który sfinansował jakiś polonijny zespół,festival,nawet własne święto kościelne.!Czy przy kościolach są poradnie odwykowe tak jak w Polsce ?Czy księża prowadzą działalność charytatywną ? CZy popieraja działalność kół młodzieżowych inspirując je do dzialania ? CZy dofinansuja kolonie letnie dla dzieci ubogich ?CZy organizują obozy „Wiary” dla dzieci i młodzieży ?CZy oprócz Wielkiej Parady odświeżającą moją pamięć o defiladach PZPR ,gdzie była trybuna z notablami i szare owieczki maszerujące w rytmach „Mazurka Dąbrowskiego” ; nie stać Oblatów na inną dzialalność ??.Czy ta „Parada” ma okazać wielkość owieczek uzależnionych od Kleru ? Dobrowolnych podatników kościelnych finansujących nieróbstwo księży i wygodne życie niektórych z nich?Wreszcie czy my Polonia musimy łożyć sumy na odszkodowanie dla molestowanych dzieci w Manitobie przez Oblatów ,tracąć kościoły i inne dobra wypracowane przez Polaków w Kanadzie ? CZego pragnę ? Żądam tylko prawdy ,wolnego slowa i myśli i rzeczowej polemiki na łamach prasy.Bo ta ostatnia jest całkowicie uzależniona od Oblatów i reklemodawców. …Kościół winien nieść światło wiary,edukację i rzeczową dyskusję na tematy nas nurtujące ,a nie tylko kolektować „SZmal” Przesyłam pozdrowienia. red.Andrzej Załeski
Pismo satyryczne „FIGIEL” o którym panie Krzysztofie panu wspomnialem miałby zadanie ośmieszać często groteskowe sytuacje w organizacjach polonijnych,piętnować megalomanów wypinających piersi do medali ,służalczych „kabelków” miernoty ludzkie ,które naprawdę maja duży wpływ na kształtowanie sie „Polonii” na jej życie kulturalne.Zwykle nieróbstwo pod płaszczykiem hasel patriotycznych .Brak inwencji twórczej i organizacyjnej.Obnażałoby „doktoraty” tych po elektrycznej zawodówce , „dyrektorów ” firm wysyłkowych ,”prezesów” zbankrótowanych organizacji i spółek, wzajemnej adoracji w kręgu tych miernot.Figiel zajmowałby sie krytyką żałosnej telewizji polonijnej , uzależnieniem prasy pozbawionej wolności slowa./ nikt mi nie wydrukowal krytyki Kongresu PK a nieudaczność ich przedstawicieli jest ekstremalna.! Nie mogę pztrzeć jak „Pszenno- buraczani” z czerwonymi od alkoholu licami przyjmuja na trybunie hołd poddaństwa.!
Pragnę ,żeby kazdy Polak zakończył miętoszenie czapeczki w ręku i wyprostował pochylony kark niewolnika .!Bo wielu z nas ma silna i godną osobowość , i zdolni sa zmienić wizerunek „Polonii” jednakże są odrzucani przez miernoty stanowiąc dla tych ostatnich zagrożenie pozycji w zniewolonym poddańczym spoleczeństwie .! Żywie nadzieję ,że Pan nie będzie się bał narażać miernocie i wreszcie Pana pismo zajmie się wskazywaniem nowych dróg i rozwiązań .! Zyczę powodzenia jeszcze raz Andrzej Załęski