
Post Jazz w PCK
15 kwietnia 2017
Cysorz Donald, część I – czyli hołd amerykański
30 lipca 2017Cysorz Donald, część II – czyli hołd polski

Trump po hołdzie arabskim, dla poprawienia wizerunku, potrzebował, aby i jemu taki złożono. Widocznie słyszał o polskiej „murzyńskości” do państwa, w którym „biją Murzynów”, więc wybrał Warszawę. I jak kiedyś na budowach w Nowym Jorku, tak teraz, na Polakach się nie zawiódł. Według relacji z trasy przejazdu: „pani Agnieszka z Łomianek z okazji wizyty Donalda Trumpa pomachała mu własnoręcznie wyhaftowaną flagą amerykańską.” Zanim jednak Air Force One poderwał się do startu, nie tylko z Łomianek wyruszyły autokary, aby amerykańskiemu gościowi pomachać chorągiewkami. Nie wypadało jednak, aby wizyta największego w świecie przyjaciela Polski trwała tylko 5 godzin, więc oficjalnie podano, że było ich 16, wliczając w nie też czas jego snu. Ponieważ w tym dniu obradowało akurat przymierze, w którym pod naszym przewodem mamy złączyć się z narodami Trójmorza, Trump się tam też ukazał i ideę nie tylko pobłogosławił, ale obiecał na telefon sprzedać tyle gazu, ile tylko zapragną. Nieładnie trochę, że nie zaproszono tam naszego, największego po Hansie, agenta Bolka, bo to jednak on był pomysłodawcą Unii Bis. Nie popisało się też MSZ, bo wystarczyło dokooptować, też mającą problemy z Unią, Grecję i moglibyśmy mieć wprost bajeczne Siedmiomorze. Prawie w samo południe, niczym szeryf z dzikiego zachodu, amerykański przywódca ukazał się zwykłym Polakom. Znany jako szarmancki wobec kobiet, pierwszeństwa w zabraniu głosu udzielił pierwszej damie Ameryki, która powiedziała krótko i zwięźle, że „ludzie powinni żyć bez strachu, niezależnie od tego, w jakim kraju żyją” . Dzięki Melanii iskierka nadziei zabłysła w Iraku i Syrii, gdzie ludzie żyją w ciągłym strachu, od czasu kiedy Ameryka zaczęła wprowadzać im demokrację. W zakompleksionych krajach, do których i my też niestety należymy, ludzie najbardziej cieszą się, gdy jakiś cysorz popisze się znajomością ich historii. No bo jak tu się nie wzruszyć, gdy Trump nawet wskazał miejsce, gdzie stała powstańcza barykada. Niestety, ale nie wskazał winnego tego, że ona tam w ogóle była. A był nim nie kto inny, niż jego „prapoprzednik”, niejaki Franklin Roosevelt, który oddał, ot tak sobie, Polskę pod sowieckie panowanie. Świadom świństwa jakie uczynił, zataił to przed Polonią amerykańską, bo potrzebne mu były jej głosy w 1944 r. To było przyczyną naszego samobójczego zrywu, kiedy paru nieosądzonych zresztą do tej pory oficerów, ubzdurało sobie, że jak wyzwolimy Warszawę sami, to unikniemy sowieckiej okupacji. Tylko nasza murzyńskość sprawia, że w polskich miastach wciąż istnieją ulice nazwane imieniem tego zdrajcy Polski. Teraz, któryś tam z kolei, jego następca sypie piasek w tryby europejskie i oferuje polskim patriotom Patrioty amerykańskie. Naiwność polskich tak zwanych „polityków” powoduje, że naród wierzy w jakiś nigdy nie zastosowany punkt 5. sojuszu. Nie takie sojusze zawarliśmy w 1939 z Anglią i Francją. Trzeba być jednak kompletnym idiotą, aby nie rozumieć, że tylko poprawne sąsiedzkie stosunki mogą zagwarantować Polsce bezpieczeństwo. Niestety w tej sprawie nie tylko nie ma „dobrej zmiany”, ale jest coraz gorzej. Bzdurne oskarżenia Rosji o zamach i pomiesznie ciał, oraz nieumiejętność wypicia z Niemcami bruderszaftu powodują, że jesteśmy coraz bardziej w Europie osamotnieni. Nasz amerykański zbawca byłby bardziej wiarygodny, gdyby to przemówienie wygłosił w Hamburgu czy Paryżu. Nowo wybrany prezydent Francji grozi sankcjami za przeniesienie amerykańskiej fabryki pralek do Polski, nie Ameryce, ale Polsce. A wizyta nowo wybranego prezydenta amerykańskiego trwa tam nie tylko wielokrotnie dłużej niż w ukochanej przez Amerykę Polsce, ale też odbywa się w iście szampańskich nastrojach. Dlatego powinniśmy sobie uświadomić, że pierwszy amerykański „patriot” zakupiony za pieniądze polskiego podatnika, a wystrzelony przez polskiego „patriotę” Antoniego, będzie ostatnim dniem naszego Państwa. Tak nam nie dopomóż Bóg.
1 Comment
Ja też nie rozumiem naszego bałwochwalczego stosunku do Amerykanów. Im bardziej nie lubimy Ruskich, tym bardziej kochamy wszystko co amerykańskie. Nie ważne czy rządziła lewica,czy teraz rządzi prawica, przylatuje amerykański prezydent do Warszawy, poklepie po ramieniu
Kwaśniewskiego czy Dudę, a oni w siódmym niebie! Każda sugestia czy propozycja ze strony amerykańskich polityków przyjmowana jest przez
naszych rządzących teraz i wcześniej bez zastanowienia, ze służalczością godną istot bezrozumnych.
Wydaliśmy miliardy na używane myśliwce F-16, prezydent Trump przekonał nas, że amerykański gaz choć drogocenny będzie naszym wybawieniem
od ruskiej rury, a za niedługo wydamy jeszcze większe miliardy na Patrioty. A wizy do Stanów jak były po 100 $/szt, tak dzisiaj są po 160 $ i będą
jeszcze droższe i do końca świata – a co!….