Przed salą projekcyjną tegorocznego festiwalu filmowego w Toronto, gdzie miała się odbyć premiera filmu Wajdy, kolejka swą długością przypominała tą, po cytrusy w PRL-u. Polacy, którzy byli w niej chyba mniejszością mogli przypuszczać, że oprócz „Wałęsy” odbywa się tam jeszcze inna projekcja. Jednak okazało się, że ten cały wielonarodowy tłum czekał, aby obejrzeć film polski. Na pewno główną tego przyczyną było nazwisko, które jako nieliczne z polskich, zna cały świat, a film ten był okazją aby wreszcie zobaczyć jak to było z tym elektrykim, który wtedy „elektryzował” świat, a potem nawet został prezydentem. Polacy chyba byli bardziej ciekawi, jak Wajda sobie z Wałęsą poradził. Trzeba przyznać, że całkiem dobrze, bo od czasu „Człowieka z żelaza” jest to chyba jego najlepsze dzieło, którego zaletą jest to, że to raczej pierwszy polski film historyczny, zrozumiały dla widza z innego kraju. Użycie doskonale wmontowanych materiałów dokumentalnych powoduje, że klimat tamtych czasów, mogą poczuć nawet ci, którzy wtedy w Polsce nie bywali. Oczywiście Polak traktuje ten film bardziej krytycznie dlatego, że zna nie tylko plusy dodatnie, ale też plusy ujemne tytułowego bohatera. Film kończy się na dniu 15 listopada 1989 roku wystąpieniem Wałęsy w Kongresie USA. Jest to data przełomowa bo „My Naród”, jak wtedy powiedział, do tego momentu byliśmi z niego dumni. Po tej dacie coraz częściej musieliśmy się jego i za niego wstydzić. W latach 1980-1990 był on rzeczywiście człowiekiem nadziei i w „wersji eksportowej” tak powinno chyba pozostać. Tego, że przez niego wiele nadziei zostało straconych, nie może zrozumieć nawet większość Polaków, a co dopiero obcokrajowiec. Chcemy aby Polska była postrzegana jako kraj sukcesu, to mamy autentyczny sukces, jakim wtedy była Solidarność z Wałęsą na czele. Zresztą nie ma chyba żadnego bohatera narodowego, o którym całkowita prawda nie rzuciłaby cienia na jego zasługi. Czepianie się historyków do szczegółów typu, czy Wałesa podpisał coś prędzej czy póżniej niż pokazano w filmie nie ma większego sensu. Pokazano, że podpisał, ale jest to jednak film fabularny. Najważniejsze, że możemy wreszcie zaprosić kogoś z kanadyjskich znajomych do obejrzenia polskiego filmu. Komentarze o Bolku róbmy po polsku, albo poczekajmy aż wyjdą. Na pewno dużą zasługą w sukcesie jaki ten film odniósł jest też rola Roberta Więckiewicza, który na torontońskiej premierze pojawił sie osobiście. Zanosiło się nawet, że rodzina Wałęsów pobędzie trochę dłużej w Toronto, bo zapowiadano też premierę sztuki teatralnej, o jego żonie „Danuta W”. Niestety jak podali organizatorzy „ w związku z przedłużającymi się procedurami amerykańskiego urzędu immigracyjnego” spektakl odwołano. Nie wiadomo czy amerykańscy urzędnicy podejrzewali o coś Danutę W. czy Krystynę J. Mogło chodzić o tą drugą, bo z dreamlinerami i tak tyle kłopotów, a jej niedawno „zszkodziło” wino w samolocie. Jednak tak jak w przypadku Lecha W. prawda tu może być dużo bardziej zagmatwana.
Zdjęcie to po raz pierwszy zobaczyliśmy w 1971 roku, na okładce nagranej przez zespół Breakout płyty zatytułowanej „Blues”. Dla polskiego, trochę ludowego, jak to mówiono wtedy big bitu, był to prawdziwy przełom. Trudno było wprost uwierzyć, że polscy muzycy mogą nagrać płytę na tak wysokim poziomie artystycznym, która zresztą do dziś jest chyba najlepszą jaką nagrano w Polsce. Dzięki niej blues zadomowił się nad Wisłą już na dobre. Plakaty z tym zdjęciem pojawiły się prawie dziesięć lat temu też w Toronto, z okazji organizowanego tu kiedyś Dnia Polskiego. Niestety, ktoś wpadł na dość dziwaczny pomysł, aby Breakout wystąpił przed Ich Troje. Nie będący w najlepszej formie zespół, przez oczekujących na czerwonowłosego wokalistę fanów, bardziej był wygwizdany niż oklaskiwany. Od paru tygodni na polonijnych witrynach zdjęcie to znów zagościło. Tym razem zapowiadając koncert, poświęcony twórczości lidera grupy Breakaut – Tadeusza Nalepy. Oprócz polonijnych wykonawców wystąpi tam też jeden z najlepszych polskich gitarzystów i współtwórca polskiego bluesa Dariusz Kozakiewicz. Warto namówić kanadyjskich znajomych, aby przekonali się „iż Polacy nie gęsi, iż swojego bluesa mają”. Mało brakowało, aby prawie w tym samym czasie zawitał do Toronto zespół Ich Troje. Chociaż na szczęście do tego nie doszło, ale dla tych, którzy na nich czekali, a nie odkryli jeszcze muzyki Nalepy, jest doskonała okazja, aby za zaoszczędzone pieniądze, kupić bilet na ten właśnie koncert. Jeżeli ktoś choć troszeczkę „czuje bluesa” zrozumie dlaczego raczej nigdy, nie zostanie zorganizowany koncert, poświęcony twórczości Michała Wiśniewskiego. Blues w Polskim Centrum Kultury zabrzmi już w niedzielę 3 listopada o godzinie 17:30 (nowy termin!).
Parę tygodni temu redaktorka torontońskiego tygodnika GazetaGazeta, opisała tam swój zachwyt nad kanadyjaskim policjantem.Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, bo nie od dziś wiadomo, że za mundurem panny sznurem, lecz tu zachwyt nie dotyczył munduru, ale egzotycznego nakrycia głowy. Policyjna czapka w kształcie turbanu, to jej zdaniem symbol wielokulturowości Kanady. Może i tak, tylko gdyby nasz góral spod Tatr zostawszy policjantem, chciał swój kapelusz nosić na służbie, zostałby z pewnością zwolniony i to z podejrzeniem, że może mu brakować którejś klepki. Dlaczego więc ci spod Himalajów są bardziej uprzywilejowani? Zresztą prawdziwy problem może być dopiero jak policjantki, całkiem słusznie zresztą, zechcą zakładać burki. Nikt nie ma tu raczej wątpliwości, że tego typu wyjątki są dziełem polityków, przeliczających wszystko na potencjalne głosy. Niestety raczej nie biorą pod uwagę tego, że turbanyczy burki mogą być wstępem do zalegalizowania obyczajów, które w naszej cywilizacji, są postrzegane jako zupełnie niecywilizowane. Tolerownie i popieranie różnych kultur, nie powinno być równoznaczne, ze zmienianiem na żądanie grupki przybyszów a raczej uciekinierów z całkiem odmiennego świata, zasad obowiązujących w naszym świecie. W dodatku uciekli oni stamtąd właśnie dlatego, że był on tak odmienny. Jeżeli komuś wmówono, że z jakichś tam powodów nie wolno mu zdejmować czapki lub golić brody, to nie jest to powodem do zmiany przepisów dotyczących umudurowania państwowych funkcjonariuszy. Chociaż powoli odzywają się głosy rozsądku, to większość polityków stara się je uciszać lub nawet się wygłupiać . W odpowiedzi na proponowaną przez Quebec ustawę w tej sprawie, kanadyjski minister Kenney demonstracyjnie występuje w chuście na głowie. Czyżby wierzył, że jego prawdopodobny następca zdejmie kiedyś swój turban, aby zjednać sobie zwolenników wśród tych, którzy turbana nie noszą? Zadziwiająca jest tu naiwność władz, nie tylko zresztą Kanady, a wystarczyłoby przecież zobowiązać przybywających z obcych nam kulturowo rejonów do przestrzegania norm obowiązujących w kraju, który pozwolił im zostać jego obywatelami. Naszemu posłowi Lizoniowi, który chociaż na każdym festynie pokazuje się w góralskim stroju, do głowy by nie przyszło aby przychodzić w nim do pracy. Jeżeli jego koledzy w turbanach ciągle mentalnie są w Indiach to jest bardzo wątpliwym czy bedą oni działać w interesie Kanady. Mówienie o tym nie ma nic wspólnego z rasizmem, jak to próbują wmawiać nam różni tak zwani pożyteczni idioci. Jest obowiązkiem gospodarzy tego kraju, troszczyć się o zachowanie też jego kultury. Problem w tym, że politycy chyba w coraz mniejszym stopniu czują się gospodarzami kraju, który ich zatrudnia. Ich motywy są jednak dość jasne, ale czy Gazeta też spodziewa się zwiększenia liczby czytelników w turbanach?
Telewizja kanadyjska też kiedyś zakupi niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie” co prawdopodobnie spotka się z protestami Polonii, tak jak to ma obecnie miejsce w Anglii. Zakup filmu przez Polskę to co innego, bo aby protestować wypadałoby poznać przedmiot protestu, chociaż u nas nie zawsze to się praktykuje. Zresztą nikt nie lubi jak go przedstawiają inaczej niżby sam chciał. Najlepszym rozwiązaniem jest przedstawić samemu sprawy, które nas dotyczą. Tylko nam to jakoś nie bardzo wychodzi. Niemcy nigdy potęgą filmową nie byli, chociaż trzeba przyznać, że Winnetou na wschód od Odry bił kiedyś rekordy popularności. Co innego my, z Wajdą, Polańskim, Skolimowskiem itd. Jednak tak naprawdę o współudział w holokauście zaczęły Polaków oskarżać nie Niemcy, ale środowiska żydowskie z Ameryki. Tam nawet prezydent mówi o polskich obozach, a obecni polscy dyplomaci, „dyplomatcznie” udają, że tego nie słyszą. Niemcy po prostu wykorzystali okazję, aby na fali tej propagandy swoje zbrodnie trochę wybielić. Do 1989 roku historia Polski była cenzurowana, ale minęło przecież już prawie ćwierć wieku niepodległości. I co zrobiliśmy, aby wreszcie przedstawić nasze dzieje tak, jak my byśmy tego chcieli? Rzeczpospolita finasuje różne bzdury, a nawet antypolskie filmy, jak Westerplatte czy Pokłosie. Wydawałoby się, że takiego tematu jak bitwa warszawska, nie da się sknocić. Jednak Polak potrafi. Jak do tego dodamy jeszcze nieudolnie zrobiony „W ciemności” to protestować powinniśmy owszem, ale raczej przez Polskim Instytutem Sztuki Filmowej i Sejmem. W czasach współczesnego azjatyckiego „najazdu” na Europę, nie potrafiliśmy nawet przypomnieć światu, kto zatrzymał wtedy Turków pod Wiednim. Kiedy Włosi zrobili z „Bitwy pod Wiedniem” głupkowaty film, uważany za wybitnego reżysera, Skolimowski, zagrał tam przedstawionego wybitnie dziwacznie Sobieskiego. Czy my naprawdę nie potrafimy już nic zrobić choćby ku pokrzepieniu serc? Chyba nie jest tak źle, czego dowodem może być serial „Czas honoru”. Na eksport jest za długi, ale jakby tak zrobić film na podobnym poziomie? Niech reżyseruje Polański, przecież ma jakiś dług wdzięczności. A potem sprzedawać do Niemiec, Anglii, Ameryki. Niech zobaczą naszą historię, ale opowiedzianą przez nasze matki, naszych ojców. Mogą wprawdzie protestować niektóre żydowskie organizacje w Nowym Jorku, ale będzie to też darmowa reklama, a Polański i tak już od dawna tam nie bywa.
Jedną z najczęściej sprawdzających się ludowych mądrości jest to, że słoma z butów prędzej czy później i tak wyjdzie. Niedawano przytrafiło się to po pijaku posłowi Hofmanowi. Słoma wprawdzie jego własna, ale buty i wódkę kupił już za pieniądze społeczene. Lecz wyborcy wiedzieli, że posłem na sejm został on tylko z łaski prezesa Jarosława, którego lico kiedyś upudrował przed występem w telewizji. Tylko, że marszałkiem tego sejmu jest kobieta, która tak długo czekała kiedyś przy boisku, aż Tusk wreszcie sobie nogę skręci. Założyła mu opatrunek i proszę. Nie wymagajmy za dużo od ludzi, którzy karierę zrobili tylko dzięki zdolnością podlizywania się wodzom swych partii. Przy obecnym systemie wyborczym posłem się zostaje tylko z łaski wodza i dopuki się to nie zmieni doputy słoma z poselskich butów ciągle będzie wychodzić. Bo liczyć na to, że wyborcy przestaną bezmyślnie zakreślać „jedynki” na partyjnych listach, raczej nie można.
Aż dziwnie, że do tej pory nie zwrócili na to uwagi obrońcy zwierząt. Podczas oficjalnych uroczystości w plenerze, oddział konnej policji prezentuje się może i efektownie. Lecz jaki sens ma zmuszanie koni do wąchania spalin i przestrzegania sygnalizacji świetlnej, nie mówiąc już o tym, że same konie też ulicę potrafią zanieczyścić, przez co rowerzysta może się i poślizgnąć i nawąchać. Prawdopodobnie chodzi tu o to, że nazwa RCMP (The Royal Canadian Mounted Police) z nazwy jest policją konną i aby jej używać jakieś koniogodziny muszą być wychodzone. Jednak czy nie prościej byłoby uciec się do rabinowskich sposobów? Przecież samochód można dość łatwo zamienić w łódź (dozwoloną w dni niedozwolone do jazdy), wkładając pod siedzenie butelkę wody. Równie dobrze można byłoby zamontować w radiowozach siodło w miejsce fotela, oszczędzając w ten sposób nie tylko tradycyjną nazwę ala też zwierzętom sporo zdrowia.
Bez rozgłosu, miejsce zlikwidowanego na wiosnę polskojęzycznego InKultura zajął program PULSe. Też po polsku, tylko o połowę krótszy. Pojawiły się różne, chociaż całkiem logiczne plotki, że jest to telewizyjne wydanie popularnego tygodnika o bliźniaczej nazwie. Chociaż właścicielom tygodnika można pogratulować dynamicznego rozwoju, to jednak program na razie przynajmniej, jest tylko uboższą wersją InKultury. Ponadto pozbawiono w ten sposób argumentów tych, którzy próbowali walczyć o polonijny program z prawdziwego zdarzenia, bo mamy przecież program nadawany w języku polskim, i to w dodatku tak w mowie jak i piśmie, bo drugie pół godziny dla wyrównania poprzedniego czasu emisji, wypełniają kulinarne porady z polskojęzycznymi napisami. Sklepy spożywcze może są nawet zadowolone, ale polonijni restauratorzy się wściekają, bo przecież jak Polonia nauczy się gotować, to kto będzie chodził na obiady do Orbitu. Jeżeli jednak biznesowe powiązania tygodnika Plus z programem Puls(e) , są tylko plotkami, które tu powtarzamy, zobowiazujemy sie dyrekcje obu mediów zaprosić na dobrze wpływające na pulsy czerwone wino.
14 Comments
Panu Polanskiemu raczej podziękujmy. Miał szansę wywrzeć dobre wrażenie o Polakach na Żydach amerykańskich adaptując biografię Szpilmana. Jednak końcowy produkt był stekiem wiadomych niedopowiedzeń, wyciągnięć z kontekstu bez wytłumaczenia itd. Reżyser zrobił film pod Hollywood, bo inaczej pewnie nie dostałby dystrybucji w USA i pozostałby filmem niszowym.
Żaden reżyser skażony komunizmem, żaden reżyser wychowany na szkole łódzkiej w latach 50, 60 tych, nie nadaje się do robienia polskich filmów historycznych. Ale problem jest chyba jeszcze głębszy. Podejrzewam, że w obecnej Polsce, film podnoszący morale przeciętnego Polaka nie dostanie funduszy, albo bedzie miał dużo kłód urzedowych pod nogami. Podejrzewam, że młody reżyser to wyczuwa i kręci pod trend. Przykładem jest chyba ten ostatni twór o Westerplatte. To tylko moje domysły. Faktem jest, że Niemiecki okupant zlikwidował wszelką twórczosć jakosciową w ówczesnej Warszawie, natomiast pozwalał, wręcz nalegał na produkcje sprosne, głupie i płytkie, bezwartosciowe. Patrząc na ogólny obraz dzisiejszej polskiej kinematografi, nasuwa mi się mysl, że jest podobnie, tylko tym razem nie za sprawą obcego okupanta.
Zapomniał naczelny dodać,żę Ci sihijscy policjanci oprócz turbanów mają za pasem majchry mocno zakrzywione,czyli kindżały.Zapewne nie do popelniania sepuku.Juz w Brampton odbyła się walka na te rytualne scyzoryki ,prasa jednak przemilczała.Nie poprawne polityczne ot co!Ja od dawna postulowalem,żeby polscy policjanci w szeregach Metropolitan ubiegali sie o noszenie rogatywek z miniaturka szabelki przy pasie.Byłoby sprawiedliwie.Tureccy policjańczy w czako z frędzelkiem na czubku ,a zydowscy w myckach koniecznie z piórkiem .Ludzie przecież nasza policja się kompromituje.Robia z siebie samych przyslowiowe jaja!Ciekawe czy arabowie-policjanci w dzień Ramadanu będa biegać w tych swoich d ługich habitach.A przestępcy? Rechoczą w celach aż do rozpuku !
Podstawowe zdrady i przekrety gumofilca-Wałęsy.
1/ Już w 1970 roku współpracował z SB wydając kolegów.Gdy go goniła grupa zomowców schronil sie do komendy wojewódzkiej i z okna nawoływał kolegów do zaprzestania demonstracji.
2/Zorganizował i dokonał puczu obalając legalny rząd Jana Olszewskiego ,ktory rozpoczął proces lustracyjny SB eków.
3/ Będąc „prezydentem” pojechał z wizytą do Moskwy proponując zatrzymanie baz sovieckich w Polsce i utworzenie spółek na ich terenach należących do sovietów.
4/Żyjąc ponad stan i bogacąc się ,pozostawil w ogromnym niedostatku Anię Walentynowicz,którą przyjaciele wspomagali bo jej brakowało na życie.
5/ Popiera wersję Anodiny w katastrofie smoleńskiej.
Już postulowalem,żeby zamiast koni sprowadzić z Saudii dromadery dwugarbne.Są spokojniejsze i pasuja do społeczności wielokulturowej.Beduinów w Toronto nie brakuje do powożenia tymi brzydalami.
Eh hermes, jesteś typowem przedstawicielem „polaczków” z ich bezinteresowną zawiścią. Bezinteresowna zawiść polega na tym, że takiemu polaczkowi nie zależy na tym by mieć lub osiągnąć to co innym się udało, ale żeby ci inni tego nie mieli lub im zabrano. Dla tego celu będzie taki polaczek wymyślał najpaskudniejsze bzdury aby tylko zmieszać z błotem i zochydzić lepszych od niego. Taka to już ich chłopska natura. Wstydż się hermes, ooops, przecież Ty nie masz wstydu. Niestety, na takich chłopów jak ty nie ma lekarstwa. Zawsze będą się czołgać wśród ludzi i pluć gdzie tylko im się uda. Nie znasz Wałęsy. Wymyśliłeś te bzdury, albo ktoś taki jak Ty Ci podpowiedział, a tyś to rozwinął. Jak tylko jakiś Polak stanie się znany na świecie, to zaraz znajduje się banda jakiś polaczków by go opluć i zniszczyć. Wstyd.
Panie Marku, niepotrzebnie tak ostro do Hermesa na temat Wałęsy. Akurat IPN wydał niegdys pracę na ten temat. IPN to instytucja naukowa. Było tez kilka innych prac. Między innymi obszerna biografia Wałęsy napisana przez pana Zyzaka. Ja rozumiem, że czasem ciężko obalić swoich idoli i bohaterów. Ale niech mnie pan uwierzy: Nie ma bohaterów.
Podczas realizacji filmu A.Wajda toczył zażarte boje o zmiany w scenariuszu po to,
żeby filmowy Wałęsa był postacią pomnikową bez skazy i J.Głowacki, choć z oporami, przystał na to. W rezultacie zobaczyliśmy Lecha (rzeczywiście świetna rola
R.Więckiewicza) takim jakiego podziwialiśmy i lubiliśmy.
Większość Polaków, do których sam należę, ocenia Wałęsę przez pryzmat prezydentury, która obnażyła jego wszystkie wady, do wybaczenia u bohaterskiego elektryka, ale rażąco kompromitujące prezydenta. Wielbiciele pokojowego noblisty broniąc go za całokształt argumentują, że gdyby nie Wałęsa, to prezydentem zostałby dziwaczny Stan Tymiński i to dopiero byłaby szopka!
Czy tak by się stało? Dzisiaj możmy gdybać, ale prędzej uwierzę, że kiedyś prezydentem zostanie Ojciec Rydzyk, niż mógłbym przyjąć, że moi rodacy w 1990 roku mogliby prezydentem zrobić lekko „szurniętego” polonusa…
@Zbyszek
Wałęsa to ani mój idol, ani mój bohater. Mówiłem o szanowaniu narodowych bohaterów uznanych przez świat. W mojej ocenie Wałęsa powinien po roku prezydentury odejść i zbierać laury a nie próbować być Piłsudskim. Nie ta liga. Brudy można wyciągnąć na wszystkich, prawdziwe lub wymyślone. Na Konopnicką na Wałęsę, na papieża, Kopernika, Chopina. Gdyby „teczki” sprawdzono od razu to mogłoby to być wiarygodne. Teraz jest nie do sprawdzenia, które akta są prawdziwe a które sfałszowane, więc podpieranie się IPN w obecnym czasie jest bez sensu.
Panie Marku, ma pan rację, że brudy ma każdy. Ale teczki Wałęsy nawet nie mielismy szansy zobaczyć, bo gdy był Prezydentem kazał sobie swoją przyniesć, po czym została oddana nie w całosci. Natomiast jest duża różnica między „brudami” w przeszłosci, a działalnoscią Wałęsy. Jeżeli pan mi powie, że Wałęsa za młodu bił się na zabawach wiejskich i kogos tam dźgnął nożem, to powiem, że to brudy z przeszłosci i mnie to nie obchodzi. Ale jesli pan mi powie, że ktos od samego początku działalnosci był agentem służb komunistycznych i prowadził działalnosć Związku takim torem, aby za mocno nie zaszkodzić Komunistom, to nie można zaliczyć na poczet błędów i brudów.
Jeżeli Kanada zakupi i będzie rozpowszechniala szkalujacy Polaków film „Nasze matki,nasi ojcowie’To uważąm z góry ,że demonstarcje nic nie dadzą a tylko nas osmieszą .Będzie to żenujace.W tym jedynym przypadku należy uderzyć Kanadę ripostą.Wy nam My Wam.Pokazać i rozpowszechnic fotografie ,oraz dokumentacje z archiwów obozów koncentracyjnych w okresie II wojny dla kanadyjskich japończyków,niemców i Włochówzałożonych na terenach Kanady.Nie były to słodziutkie obozy internowania.Nie ma danych ilu zmarło na choroby zakaźne,ilu nie wutrzymalo zimna,ilu padło przy przymusowej pracy.Należy przypomnieć,żę sterani nasi kombatancio spod Tobruku,Ancony ,Cassina,z bitwy o Anglię,marynarze itd.żeby mieć prawo pobytu osiedlenia sie w tym raju musieli 2 lata odpracować za darmo,za michę i dach nad głową na farmach ,często w skrajnych warunkach,często poniżani nawet bici przez tutejszych chłopków.A kiesy dawali nogę z Dunkierki to własnym cialem i karabinem osłaniali ich polscy żołnierze.
W VIP-owsko-politycznym półświatku, alkoholowe ekscesy nie są taką znowu rzadkością, więc i PiS-wski piknik integracyjny nie był żadną sensacją. Buwersujące jest jedynie to, że uchodzący za świętoszka wizerunkowy doradca Prezesa, poseł Hofman, widział czających się w krzakach paparazzich i niejako na ich życzenie popisywał się przed partyjnym koleżankami i kolegami rozporkowymi sprośnościami!Czy ogłupił go alkohol czy może ten typ tak ma, trudno zgadnąć, a cała ta poselska afera okaza się burzą w szklance wody, Prezes tylko pogroził palcem, żona chyba przywykła do podobnych dowcipów i poseł Hofman jak gdyby nic się nie stało, dalej paraduje po sejmowych korytarzach z wysoko podniesioną głową.
A co na to wyborcy PiS-u???…
Oj panie Hermes, panie Hermes. W ostatnim komentarzu rzucił pan jak łysy grzywą o parapet. Kanada nie jest PRL-em, gdzie Ministerstwo Kultury odpowiadało za zakup i sprowadzanie serialów zagranicznych. Myslałem, że pan o tym wie. Ponosi się pan niepotrzebnie wywołanymi emocjami opartymi na wyimaginowanych wiatrakach. Po pierwsze niemiecki serial traktuje o niemieckich doswiadczeniach, a Polacy są na pewno czasem jakims tłem, pewnie tylko w jednym odcinku. A z tym jak ich przedstawiono niech pan idzie do niemieckiego producenta. Ale przy okazji, w imie dobrych zasad niech pan weźmie ze sobą Czterech Pancernych i jeszcze kilka innych filmów polskich pokazujących Niemców jako głupków, tchórzy i niezdar. Po drugie prywatna stacja kanadyjska zakupuje serial patrząc na jego oglądalnosć, bo oglądalnosć – za pomocą podnieconych reklamodawców – przenosi się na profity. A w Kapitaliźmie jedynie po to wstaje się rano.
Może to co teraz panu oznajmię być dla pana szokiem, ale Polska naprawdę nie jest dla swiata osrodkiem zainteresowania. Trzeba wielkiego wysiłku intelektualnego, żeby sobie wyobrazić boardroom prywatnej stacji telewizyjnej, w której decyzje zakupienia lub nie zakupienia programu poprzedzają dyskusje o tym ” a co na to Polacy?”.
Trudno też wymagać, żeby każda produkcja w której wspomina się o Polakach podlegała polskiej cenzurze. Owszem, kiedy obraz przedstawiony jest nieobiektywny, wyciągnięty z kontekstu, lub wręcz fałszywy, trzeba o tym dyskutować, pisać listy prostujące do nadawcy i do gazet. Ale to dopiero po wyemitowaniu produkcji i po wczesniejszym obejrzeniu. Najgorsze jest wypowiadanie się o czyms czego się nie widziało, lub nie czytało.
No to powiem inaczej.Spróbuj pan panie Marcin emitować filmy o żydach ukazująć ich syjonizm i rasistowskie czynności przeciwko palestyńczykom.Np. 10 metrowy mur odgradzajacy Gazę długości 300 km,!oTWÓRZ PAN GALERIĘ/TAKOWA ISTNIEJE/z fotografi ostatniego ataku syjonistów izraelskich na Palestynę.Gdzie sa wielce sceny drastyczne.Pokazał to w e własnych ujęciach prof.Filkenstein.Żyd wyklęty….Zobaczysz jakie bedą protesty miejscowej diaspory.My możemy skleić film dokumentalny o torturowaniu i mordowniu żolnierzy podziemia przez NKWD-dzistów o żydowskich rodowodach jako odpowiedź na nasze matki itd….
Mimo licznych protestów firma Discovery z Montrealu wyemitowała katastrofę smoleńską w fałszywej i nieprawdziwej wersji Anodiny.!Kasa sie liczy nie uczciwość……..Ciocho sza! ruskie sa wszędzie.!