Napruci winem i palący jakieś zioła
19 lutego 2012
Koko spoko czyli energia z Facebooka
15 maja 2012
Napruci winem i palący jakieś zioła
19 lutego 2012
Koko spoko czyli energia z Facebooka
15 maja 2012

Cud w Oakville

Cud w Oakville!

Pewna działaczka parafialna zaraz wyjściu z kliniki gdzie zrobiła sobie operację plastyczną zginęła potrącona przez samochód. Spotkawszy w niebie samego Boga zapytała: jak mogłeś mi to uczynić? Przepraszam, ale po prostu nie poznałem ciebie, odpowiedział jej Wszechmogący.

Edytę poznał i nie zawachał się ani chwili by uczynić dla niej cud. Poznał, bo ona jest zawsze sobą, a uczynił cud bo podoba Mu się to co ona czyni i uznał, że ma tu jeszcze dużo do zrobienia. Edyta Tobiasz od wielu lat poświęca swój czas na pracę społeczną w Ogniwie 13 – Federacji Polek w Kanadzie. To między innymi dzięki niej i jej koleżankom uśmiech gości częściej na twarzach polskich dzieci i tu i w Polsce. Warto im pomóc w tej działalności jeśli nawet nie z potrzeby serca to dla własnego dobra bo popiera je jak widać Ktoś bardzo, bardzo wysoko. Dla wątpiących w cud zdjęcie z miejsca wypadku, w którym przyczepa zmiażdżyła samochód Edyty. O tym jak działalności Ogniwa 13 można uzyskać informacje na stronie www.federacjapolek13.ca

Ściema „W ciemości” czyli Holland w Hollywood.

Spacerujący po ulicach elegancko ubrani Polacy obserwują powitanie wódką i ciastem,wychodzących z kanałów Żydów. Prawie sielankowy krajobraz, nawet czerwonoarmiści są tu jak malowani. Tak w filmie „W ciemności” wygląda Lwów zaraz po wejściu sowieckich wojsk. Dla polskiego widza oczywista ściema, lecz dla amerykańskiego wcale niekoniecznie. Tematyka Holokaustu już dwukrotnie pomogła w zdobyciu Oskara. W tym przypadku chyba od początku zakładano, że film ten zostanie też  nim nagrodzony. To, że w Hollywood najważniejsze decyzje podejmują ludzie pochodzenia żydowskiego nie jest żadną tajemnicą, w końcu to oni zbudowali tu amerykański przemysł filmowy. Trzeba też przyznać, że decyzje te są w większości przypadków raczej dość sprawiedliwe, czego niestety przykładem może być porażka filmu Agnieszki Holland.

Również w Polsce najbardziej znani twórcy filmowi przyszli na świat w rodzinach pochodzenia żydowskiego. Są wśród nich artyści wybitni, jak również ci zbierający punkty za pochodzenie. Do tych pierwszych na pewno należy Roman Polański, do drugich chyba jednak niedawna pretendentka do hollywódzkiej figurki. Pomimo ambitnego celu, dobrego scenariusza i szczodrego finansowania od polskiego rządu powstał rozwlekły, czasami aż nudny film. Reżyserka dość orginalnie podeszła też do dialogów. Są sceny gdzie każdy aktor mówi innym językiem (niemiecki, hebrajski, polsko-lwowski i ukraiński). I chociaż wygląda, że wszyscy się doskonale rozumieją to widzowie jednak czują się trochę jakby oglądali reportaż z budowy wieży Babel. Film nie ułatwia zrozumienia, szczególnie amerykańskiemu widzowi tamtych czasów i dość skomplikowanych polsko-żydowskich stosunków, które są przedstawiane tylko z jednego punktu widzenia. Niestety ciągłym tabu jest sprawa licznego udziału wielu właśnie takich uratowanych przez Polaków Żydów w zbrodniach stalinowskiej bezpieki, do czego nikt ich przecież wtedy nie zmuszał. Pomijanie tego co wydarzyło się po Holokauście jest chyba główną przyczyną, że do dziś polsko-żydowskie „sąsiedzkie” stosunki są ciągle dalekie od poprawności.

W tym roku z pewnością będziemy mieli powtórkę z Oskara, bo Andrzej Wajda, któremu na pewno bliżej do Polańskiego niż Holland kręci film o Lechu Wałęsie, gdzie akcja ma się zakończyć na 1989 roku. Mamy tu podobny problem, bo wiele można wybaczyć Wałęsie sprzed tej daty, ale nie tego co wyczyniał potem. Nie mówiąc już, że wyrządza mu się tak naprawdę niedzwiedzią przysługę bo już trochę zapomniany, teraz znów zwaśni naród i kto wie czy ktoś mu jednak nie udowodni tego rejsu motorówką.

Hoffman znowu nadaje!

Jeszcze niedawno pytaliśmy „gdzie jest Hoffman?”. Już wiemy! Jak J-23, znowu nadaje! Od trzaśnięcia drzwiami w „siódemce” do otworzenia ich w nowym studiu radia „Puls” minęło parę miesięcy ale 2 kwietnia o godz.2 po południu miała miejsce premierowa audycja nowego polonijnego radia założonego przez Piotra Hoffmana i Jacka Łasińskiego. Jak widać waśnie chociaż sporo burzą są też czasami impulsem do zbudowania czegoś nowego. Radio nadaje w eterze na fali 770 AM od poniedziałku do piątku w godzinach od 2 do 3 po południu, a w internecie na www.radiopuls.ca dwie godziny dłużej.

Jednocześnie ukazał się nowy tygodnik o tej samej nazwie stanowiący uzupełnienie audycji radiowej. Tak więc teraz mamy w Toronto i okolicach 5 godzin polskojęzycznych audycji radiowych w ciągu dnia plus 2 godziny wieczornych programów religijnych. Ilości wydawanych bezpłatnych tygodnikow nikt nie podjął się policzyć.

Prognoza pogody czyli Polacy w nowym świecie

Jeden chociaż urodzony w Kanadzie pasjonuje się polską historią. Drugi przyjechał do Kanady stosunkowo niedawno i zafascynował się tutejszymi krajobrazami.

Wydana przez Edwarda Zawadzkiego po angielsku i po polsku książka „Polacy w Nowym Świecie” przedstawia sylwetki 50 osób pochodzenia polskiego, które zaistniały w północno-amerykańskiej historii. Doskonały prezent dla kanadyjskich znajomych, jak również pouczająca lektura dla nas samych bo na pewno nie o wszystkich tam wymienionych słyszeliśmy. Jedno ze spotkań promocyjnych autor, były sportowiec a obecnie dziennikarz zorganizował w parafii Matki Boskiej w Toronto, gdzie jak się okazało nawet był ochrzczony. Trzeba przyznać, że ten historyczny polski kościół skazany przez niektórych polskich księży na zagładę chociaż sam ciągle potrzebuje pomocy, nie odmawia jej jednak nikomu. Dodatkowych informacji oraz zakupu książki można dokonać poprzez stronę internetową www.polesworld.com.

Andrzej Maciejewski, którego wystawy gościły w Toronto przez cały marzec, fotografii nauczył się w Warszawie a po osiedleniu się w nowym świecie wykorzystał swoje umiejętności do przedstawiania przede wszystkim tutejszej przyrody. Najsłynniejszym jego dziełem wystawianym w wielu galeriach jest cykl „Weather Report”. Praca ta dokumentuje zmiany krajobrazu w jednym miejscu na przestrzeni całego roku.

Do realizacji swego dzieła autor skonstruował specjaną kamerę, która w dobie cyfrówek sama w sobie stanowi też dzieło sztuki.  Więcej informacji o artyście i jego projektach można znależć na stronie www.klotzekstudio.com.

Tramwajem po Eglinton

Pewnym wytłumaczeniem tego, że komunikacja miejska w amerykańskich miastach znacznie obiega swoim poziomem od tej w europejskich jest to, że do niedawna nikt tu nie traktował poważnie innego środka transportu oprócz własnego samochodu. Jednak rabunkowa urbanistyka zrobiła swoje. Tysiące wybudowanych osiedli bez żadnej inwestycji w drogi spowodowało, że teraz z zazdrością patrzymy jak można się poruszać po Londynie czy Paryżu nawet bez własnego samochodu. Największym problemem jest tu jednak to, że decyzje podejmują politycy, którzy już dawno stracili kontakt z rzeczywistością. Dla tych rozsądniejszych, ale niestety nielicznych jedynym rozwiązaniem jest metro. Chociaż czasami o nim się mówi to pieniądze i tak są marnotrawione na zupełnie idiotyczne trasy tramwajowe. Tak zniszczono St.Clair Avenue West i Roncesvalles Avenue. Teraz wygląda na to, że przyszła kolej na Eglinton Avenue West. Każdy kto wie jak wygląda ta ulica wie też, że tylko kompletny dureń może rozważać ułożenie na niej torów. Wie to też burmistrz Ford ale chociaż należy do tych rozsądniejszych to przeciwko sobie ma potężne związki zorganizowanej przestę…no powiedzmy… przedsiębiorczości, zwane zawodowymi. Chociaż właściwie po co owijać w bawełnę. Czy terroryzownie mieszkańców, wymuszanie haraczy (czyli wziętych z sufitu podwyżek dla siebie) i działanie na szkodę społeczeństwa i własnego zakładu pracy, nie jest przestępczością? A tak właśnie działa większość związków zawodowych. W tym przypadku może chodzić o to by związkowcom dość prostej roboty polegającej na układaniu torów długo nie zabrakło, bo budowa metra może już przekraczać ich kwalifikacje. Dla ogłupienia mieszkańców tramwaje nazywa się tu Light Rail Vehicle (LRV) czyli lekki pojazd szynowy, a cały projekt Light Rail Project. Może lżej będzie dzięki temu znieść głupotę radnych. Sprawą zainteresował się nawet polskojęzyczny program telewizyjny „Z ukosa”, w którym pewien agent ubezpieczeniowy zaproponował by budowę metra finansować z prywatnych środków, tak jak płatną autostradę 407. Czy nie lepiej aby realizatorzy zamiast swoich znajomych zapraszali do wypowiedzi na poważne tematy kogoś z decydentów. Nawet jeżeli będą też pleść głupoty poznamy przynajmniej tych, na których nie powinniśmy nigdy głosować. Żeby wilki (związki) były syte i owce (mieszkańcy) całe najlepszym rozwiązaniem byłby chyba tramwaj jeżdzący na powierzchni i wybudowanie tunelu dla samochodów pod ulicą.

Orka zamiast szału

Zanosi się na to, że kabaret stanie się dość drogą rozrywką w Polsce, bo aby zobaczyć dobry program oprócz biletu wstępu trzeba będzie kupić bilet lotniczy do Toronto. Z jednej strony możemy się cieszyć, że tu wśród kanadyjskiej Polonii na przedmieściach Toronto wyrósł nam tak dobry kabaret „Pod Bańką”, lecz niepokojący jest stan sceny kabaretowej nad Wisłą, najlepszej kiedyś w całym Układzie Warszawskim. Bańka jak zwykle nie zawiodła ale Koń Polski, którego zwabiła do Toronto, chociaż może i lepszy od znanych u nas Dańca, Kryszaka i Grabowskiego razem wziętych, obiecanego szału na widowni raczej nie wzbudził. Zamiast tego była taka zwykła orka. Jednak czy niecałe 100 metrów od kościoła i to w wielkim poście szaleństwa przystoją? A tak obyło się bez pokuty.

Samo życie

Trwamy przy stanowisku, że odprawianie mszy polowej na różnego rodzaju piknikach to nic innego jak robienie sobie jaj z religii. Jednak w święta wielkanocne o wyższości, których  nad świętami Bożego Narodzenia przekonywał sam profesor Jan Tadeusz Stanisławiski bez jaj ani rusz. Tylko, że muszą być one poświęcone. W okresie przedświątecznym polskie gazety tradycyjnie publikują informacje gdzie i kiedy można je w tym celu przynieść do kościoła. Chociaż zdarzają się wyjątki, bo oto jedna z dziesiątek zalegających u drzwi sklepów gazetek na taką prośbę odpisała tak: „Czy to jest prośba o publikację? Bo my tu innowiercy jesteśmy, Robert Jehowy, ja podobno Żyd, a Artur gnostyk więc siłą rzeczy za publikację pobieramy stosowne opłaty, także ze święconej strony.” Oczywiście, wiemy doskonakle, że wolność naszej polonijnej prasy polega na dowolności cen za jaką są umieszczane tam ogłoszenia. Jednak tak się składa, że informacje o wielkanocnej święcące potrzebne są właśnie tym „żydowskim, jehowym i gnostyckim” Polakom, którzy dwa razy w roku wcale nie z powodów religijnych ale naszej tradycji przełamują się z rodziną i przyjacółmi święconym jajkiem czy opłatkiem. Jeżeki oczywiście nie są radykalnymi fanatykami. Tym co chodzą do kościoła informacje takie wcale nie są potrzebne. Odrębną ale chyba nawet ważniejszą sprawą jest to, że obojętnie czy gazetka taka wydawana jest przez Jehowego, Żyda czy gnostyka istnieje ona tylko dzięki pieniądzom Polaka katolika.

Wesołych Świąt

Z okazji Świąt Wielkanocnych wszystkim czytelnikom i sympatykom w kraju i zagranicą składamy serdeczne życzenia smaczego jajka i tradycyjnego dyngusa. Dla wszystkich innowierców publikujemy terminarz święcenia jaj wielkanocnych w Wielką Sobotę, jakby zechcieli jednak polską tradycję uszanować. W kościele: św. St. Kolbe 9:00-17:00 (4260 Cawthra Rd. Mississauga) , św. Kazimierza 11:00-16:00 (165 Roncesvalles Av. Toronto), Matki Boskiej 13:00-15:00 (19965 Davenport Rd. Toronto) , św.Teresy 10:00-16:00 (123 11th St. Etobicoke) , św.St.Kostki 10:00-16:30 (12 Denison St. Toronto). Nie jesteśmy pewni czy u św. Eugeniusza de Mazenod odbędzie sie święcenie bo jak wynika ze strony internetowej parafii jeszcze obchodzą tam Boże Narodzenie.  Wesołych Świąt!

13 Comments

  1. Marcin pisze:

    Cud panie redaktorze będzie dopiero wtedy kiedy Polacy pozbędą się raz na zawsze zabobonów. Zbieg okoliczności, który uratował panią Edytę polegał na prawach bądź co bądź fizyki, czyli prawach jak najbardziej naturalnych, nie mistycznych. Raz, że naczepa typu, który jest na zdjęciu choć groźnie wyglądająca, jest po prostu ramą z zawieszeniem na którym umiejscowione jest nakrycie z niesamowicie cieniutkiej blachy. Skąd wiem? Ponieważ w poprzednim życiu byłem przez długie lata zawodowym truckerem. Owszem, gdyby ładunkiem przewożonym w tej przyczepie były role papieru, z pani Edyty i tak zostałby przysłowiowy pasztet. Drugi „cud” polegał na tym – co widoczne na zdjęciach i w newsach – w momencie nacisku samochód pani Edyty znalazł się na dnie rowu. Na samochód po prostu nie nacisneła suma całego ciężaru naczepy.
    Zresztą mówienie o cudzie i sugerowanie, że panią Edytę ochronił Bóg jest co najmniej niesprawiedliwe dla innej polskiej pani, pracownicy Starskiego, która w zeszłym bodajże roku na autostradzie QEW zginęła pod urwanymi kołami od trucka. Czyżby tamta pani – też matka, też żona – nie miała takiej wartości dla Boga jak pani Edyta, bo nie udzielała się w kółku Ogniwa 13 stego?

  2. Marcin pisze:

    Co do filmu A. Holland zgadzam się całkowicie. Dodam tylko, że Wajdzie daje pan za dużo kredytu.

  3. hermes pisze:

    Pamiętam czasy gdy władza popierala filmy o wspaniałej budowie socjalizmu i przodownikach pracy.Poeci się zachłystywali pianą i tworzyli pochwalne peany/patrz Broniewski,Putrament,Szymborska,nawet Tuwim/ Gdy Wańkowicz napisał książkę „Monte Cassino” ogrom tekstów wykreślono przez cenzora.Prożydowizm ,prosyjonizm doprowadza cała masę ludzi do odruchów wymiotnych.Za dużo tego moi drodzy nawet kawior staje się wstrętny gdy jest go za często i za dużo.Niech wreszcie ktoś zrobi film o Gułagach o wywózkach w okropnym mrozie tysięcy Polaków z dziećmi.O trupach wyrzucanych z wagonów na pastwę wilków.O zbrodniach UPA na Kresach i Wołyniu,wreszcie o okrutnie torturowanych i mordowanych żolnierzach AK i z armii Andersa przez żydowskich oprawców z NKWD.!O Amerykańskim Kongresie żydowskim,który odrzucił pomoc,interwencje wiedząć o zbrodniach a statki z uciekinierami żydowskimi odesłął spowrotem do Europy.

  4. Zbyszek pisze:

    Gdy ogłoszono, że film „W ciemności” uzyskał oscarową nominację, zapanowała w naszym kraju nieprawdopodobna euforia, krytycy piali z zachwytu, publika tłumnie wypełniała sale kinowe, a później zdecydowana większość z tych którzy ze wzruszeniem film obejrzeli, na forach internetowych do tego stopnia zagłaskiwała A.Holland entuzjastycznymi pochwałami iż pani reżyser uwierzyła, że i Hollywood padnie przed nią na kolana. Sam nie będąc zbyt gorliwym kinomanem, dałem się ponieść narodowej euforii i też wybrałem się do kina, a po projekcji samokrytycznie się biczowałem, że skoro nie szlochałem jak inni widzowie to ze mnie jest zimny drań, z kolei zerkajac parokrotnie na zegarek, dowiodlem że nie dorosłem do sztuki filmowej przez duże „S”. I dopiero werdykt Akademii Filmowej przywrócił mi psychiczną równowagę, ale wcale nie wykluczył, że zarówno zimnym draniem jak i filmowym ignorantem jestem…
    Czy A.Wajda może „Wałesą” zawalczyć o upragnionego Oscara? (ten wcześniejszy za całokształt ma wartość nagrody pocieszenia). Choć bardzo jemu i nam wszystkim tego życzę, to obawiam się, że dzisiaj opowieść o Lechu Walęsie to nie jest oscarowa materia, jak na trybuna ludowego za mało w nim skromności, jak na człowieka sukcesu za dużo pychy i samouwielbienia…

  5. Marcin pisze:

    @Zbyszek
    Przyznam, że też z początku uważałem, że tym razem, robiąc film o holocauście A. Holland w końcu zaistnieje w Hollywood. Tak było dopóki nie zobaczyłem, że jednym z filmów kandydujących będzie film irańskiego reżysera. Skromnie przyznam, że przewidziałem wygraną irańskiego filmowca od początku. Oscary od długiego czasu są przedewszystkim imprezą polityczną. Artystyka wykonania powoli odchodzi na następne plany. Nie twierdzę, że film A. Holand zasługiwał na wygraną. Wręcz przeciwnie – dobrze jej tak. Pewne jest, że Agnieszka na stare lata chciała jeszcze sięgnąć po tę najważniejszą nagrodę, która ja do tej pory omijała i że chciała to zrobić za pomocą filmu o holocauście. Nie wyczuła czasu. Wrong place, wrong time. Ja tego filmu nie miałem zamiaru oglądać i po przeczytaniu kilku recenzji mam satysfakcję, że to była decyzja dobra. Mam jeszcze kaca po Pianiście Polanskyego. Czytałem pamiętnik Szpilmana i lubiałem. Obejżałem propagandówkę Polanskyego i nienawidziłem. Polansky chciał tym „dziełem” wkupić się spowrotem do ziomali w Hollywood dlatego w niektórych miejscach odpowiednio niektóre rzeczy pominął lub nawet pozmieniał. Zmiany nie były uwarunkowane artystycznie tylko politycznie. Teraz słyszę, że nadchodzi film Wajdy o Wałęsie. Znając Wajdę i kontekst dlaczego ten film zdecydował zrobić też go nie obejrzę. Wajda nie jest dla mnie człowiekiem odkąd widziałem „Lotną”. Wajda jak każdy artysta i oportunista ( a jak ktoś juz kiedyś powiedział „Artyści to prostytutki” ) kreuje filmy zależnie od powiewu wiatru historii. Dla mnie jest po prostu kanalią i całkiem przeciętnym reżyserem.
    Natomiast entuzjazm jaki wybuchł w Polsce z wieścią o nominacji filmu Holandowej jest jak zwykle wynikiem olbrzymich kompleksów Polaków względem Zachodu. Ich na codzień nieudacznie udawana nienawiść i pogarda do wszystkiego co amerykańskie szybko znika przy najbliższej okazji szansy na potencjalne pogłaskanie, pochwalenie lub chociaż zauważenie. Po czym odmowa spotyka się z jeszcze bardziej wzmożoną kampanią plucia i wzgardy…..do następnego razu. Czyz tak nie jest?

  6. Zbyszek pisze:

    @Marcin
    Trudno ganić reżyserów za kierowanie się koniunkturalizmem przy wyborze scenariuszy do swoich filmów, Oscary nobilitują film i jego twórców w stopniu najwyższym, więc warto i trzeba robić wszystko żeby dać sobie szansę na ich zdobycie. Niestety nasi reżyserzy chyba nie czują filmowego bluesa i nie nadążają za zmieniającymi się trendami, film o Lechu Wałęsie powinien powstać w 1989 roku,
    natomiast temat Holocaustu został na tyle ograny, że przesyt nim czują nawet Żydzi, więc przynajmniej przez dekadę wskazane byłoby od niego odpocząć, co nie znaczy że zapomnieć…
    Co do polskich kompleksów wobec Zachodu pełna zgoda, ale nie podzielam Pana przekonania co do naszej udawanej nienawiści do amerykańskiego „brata”.
    Choć już nie na kolanach, to ciągle darzymy Amerykanów miłością bezgraniczną, ktorej nie jest w stanie osłabić ani spadek wartości dolara, ani wizy, ani obojętność
    a często pogarda wobec nas z ich strony i chyba już skazani jesteśmy na ten związek bez wzajemności – bo jak nie z nimi to z kim? – z Niemcami? Rosjanami? – brrrr!!!

  7. Hermes pisze:

    Odprawianie tzw.mszy polowych jest praktykowane od setek lat.Odprawiane były przed bitwami w Powstaniu Warszawskim .Odprawia się w miejscach martylologii a takim stal się obecnie Park Paderewskiego ,gdzie liczne pomniki i dęby katyńskie upamiętaja chwałę oręża polskiego i żolnierzy walczących na polach bitew.Msza w tym miejscu jest wskazana dlatego,że 80% Polaków przynależy do kościola katolickiego.Kto nie chce uczestniczyć w liturgii ten ma wolny wybór i idzie na spacerek nad rzeczkę lub do lasu.Pragnę poinformować,że raz do roku w tymże parku odbywa się zjazd kościola koptyjskiego na ktorym było 20.ooo wiernych,kościół chrześcjański asyryjski też liczy i katolicy z Filipin,w liczbie 5 do 7.000.Polacy niestety są w oromnej miejszości i Park odwiedza maximum 2000 rodaków.Panie redaktorze nie ma sie czego wstydzić jezeli chodzi o msze polowe za to możemy czuć zażenowanie jeżeli chodzi o frekwencję.

  8. Marek pisze:

    HERMES, jak mozesz porownywac odprawianie mszy polowych przed bitwami do mszy na pikniku? PIKNIK TO ZABAWA! Wyrywanie godziny na msze z tej zabawy to nieporozumienie. Wojsko przed bitwa nie moze isc do kosciola, my mozemy. Widzialem jedna taka msze w Parku Paderewskiego. Ksiadz odprawial ja na scenie. Myslalem ze to zart, ale nie. Nic dziwnego ze frekwencja jest taka jaka jest… Glupota nie zna granic

  9. hermes pisze:

    Okres pikników w Praku minął,Organizacja SWAP organizuje święta narodowe /Dzień Żołnierza/ sadzenie dębów czy świeta tradycji polskiej/dzień Matki,Ojca,Dziecka/ Park od 2 lat stał się ośrodkiem Kultrury polskiej i taką nazwę zaczyna się wprowadzać.A jeżeli chodzi o msze Panie Marku to nie mój wymysł .Zapytaj się Pan wiernych.Sporadycznie organizuję tam festyny czy koncerty.Ludzie do mnie telefonują z pytaniami co będzie .To jest oczywiste.I zawsze się pytają czy będzie msza,bo oni wolą iść na mszę do Parku niż do kościoła.A,że na scenie.Pan jest oportunistą wszystkiego co polskie.A co? Miałby ołtarz stanąć przed kiblami? A może przy bramie?……Scena jest wysoka i wszyscy księdza widzą.//……..Ja w tym czasie chodzę do lasu na spacer i wcale mi nie przeszkadza,że ludzie się modlą mająć jakąś nadzieję na poprawę swojego bytu.

  10. andrzej pisze:

    Do redaktora.! Panie Krzysztofie.Zaczyna Pan wydawać „Prawdę” jak imć „Gołdyn swojego „Poloneza” lub pani Jola swojego „Kuriera”Czyli „forsownik” Forsa jest Polonez na rynku .A Pan się chyba „wypalił” bo coraz rzadziej i rzadziej.Wydawaj Pan na papierze jak Puls czy Metro. Cześć.

  11. Marek pisze:

    Eh hermes, hermes, skoro Ty w Parku widziałeś tylko bramę, kible i scenę, to nic dziwnego ze msza to dla Ciebie konieczna rozrywka. Poza potrzebami mszalnymi i fizjologicznymi istnieje jeszcze cały piękny świat, naprawdę… Mniej piwa, więcej spaceru. I otwórz oczy, to pomaga

  12. hermes pisze:

    A co Ciebie panie Mareczku tak te msze denerwują.Księża nie nawoływują do eksterminacji „pogan”,Gojów” itp.Nie głoszą,żę muslimów należy wyżynać mieczami w imię Allacha.W końcu nie atakują wiernych w meczetach gdy się modlą.Nawołują do pokoju i miłości bliźniego a nawet swoim wrogom każą przebaczać.Tymczasem w Pakistanie,Jemenie,Indonezji,Egipcie nawet Izraelu chrześcjanie są ekterminowani przez fanatyków islamu ,mordowani,a kobiety gwałcone i zmuszane do przyjęcia Islamskiej wiary.Z nimi mocium panie walcz a nie z pokojowo nastawionym kościołem katolickim.”Azaliż może acan mason jaki? Hę?Albo zwolennik profesora Markusa? Cosik może z Iluminatami? Powtarzam ! Znam doprawdy cała historię kościoła katolickiego z pozytywami i negatywami.Niech sobie te msze będą.Mnie nie przeszkadzają.A poznaleś Waszmość historię Mahometa ,jego podbojów i wojen? To był dopiero niezły rezun!Tylko Wlad Dracula mu może dorównać.

  13. hermes pisze:

    Nie myśłisz pan kolego Marcinie,żę fizyczne układy katastrofy można ułóżyć?Zaprogramować?Nie ma Aniołów co?Innych wymiarów.?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *