
AWS – aktualności w skrócie – nr 20
27 grudnia 2010
Niepokoje nie tylko moralne
9 marca 2011AWS – aktualności w skrócie – nr 1/11

911 na 19, czyli gdzie był proboszcz?
Tak w skrócie można skomentować wydarzenie, które miało miejsce na terenie parafii św. Maksymiliana Kolbe będącej razem z przyległym do niej Polskim Centrum Kultury, największym ośrodkiem życia polonijnego w Kanadzie. 9 stycznia jak wszędzie w podobnych miejscach na całym świecie pojawiła się tam polska młodzież kwestująca dla WOŚP. Jednak Mississauga przejdzie do historii 19 finału orkiestry dzięki jakiemuś debilowi, który wykręcił 911 wzywając policję do usunięcia stamtąd młodych polskich wolontariuszy. Nie mógł zrobić tego na pewno żaden katolik, bo ten, nawet jak Owsiaka niezbyt lubi to nie odważyłby się wykręcić takiego numeru w bezpośrednim sąsiedztwie pomnika Jana Pawła II, patrona naszego centrum a zarazem wielkiego przyjaciela polskiej młodzieży i również sympatyka WOŚP. Raczej aż nieprawdopodobne są więc plotki, że zrobił to ponoć sam proboszcz Sowa w trosce o stan niedzielnej tacy. Jednak Polonii należy się chyba wyjaśnienie dlaczego ani on ani nikt z obecnych tam osób nie zareagował na to wydarzenie, które przyniosło wstyd nam wszystkim. Kościelny dzwonnik widział podobno z wieży jak przejeżdżał obok pejsaty mason na rowerze rozmawiający przez komórkę. Czy to był on? Niewiadomo, chociaż często gdy sami siebie kompromitujemy lubimy winnych szukać wśród takich właśnie cyklistów. Może jeśli kiedyś poznamy już tego telefonistę to ku przestrodze innych wartałoby pomyśleć o jakiejś tablicy upamiętniającej to haniebne wydarzenie.
Chopinem w Guevarę
Zdjęcie z wakacji na Kubie nadesłał nasz polonijny dyrygent Andrzej Rozbicki , który jak widać postąpił zupełnie odwrotnie niż większość turystów. Zamiast przywozić stamtąd koszulki z Che Guevarą, on zawiózł tam koszulki z wizerunkiem Chopina. Dzięki temu Kubańczycy nie dość, że dowiedzieli się o roku chopinowskim to zobaczyli też, że na czerwonym płótnie można wydrukować nie tylko towarzysza Guevarę, do czego przyzwyczaiła ich partyjna propaganda. Jeżeli ten genialny pomysł wykorzystają inni, może się to przyczynić do tego, że „Cuba Libre” będzie kiedyś nie tylko nazwą drinku. Swoją drogą byłby to też świetny motyw do następnego koncertu Celebrity Orchestra.
Dziwny jest ten kraj
Prześwietlanie podręcznego bagażu po opuszczeniu samolotu na lotnisku w Varadero sugeruje, że przybyliśmy do dziwnego kraju. Dopiero kiedy przewodniczka niby pół żartem lecz całkiem serio tłumaczy, że napiwki można dawać także w dolarach kanadyjskich lecz jednak monety nie są tu mile widziane, sprawa kontroli na obecność metali w kieszeniach nabrała jednak sensu. Dość duża rola napiwków w kubańskim budżecie wynika podobno z ustania eksporu cukru do krajów byłego imperium sowieckiego. Z podobnych powodów miesięczna wypłata wynosi tu około 20 dolarów. To akurat nie robi na nas wrażenia bo za taką samą kwotę i my musieliśmy kiedyś dawać sobie radę. A na tym kubańskim cukrze wyszliśmy jak przysłowiowy Zabłocki, bo za nikomu niepotrzebny towar musieliśmy płacić jakże wtedy potrzebnymi nam fiatami 126p, których całe mnóstwo do dziś jeździ po tutejszych drogach. Zresztą samochody są chyba największym bogactwem współczesnej Kuby. Olbrzymia ilość pamiętających czasy rewolucji, ciągle jednak sprawnych amerykańskich pojazdów, z których każdy z nich wart jest z pewnością kilka nowych. Jak kiedyś dokonają takiej wymiany będzie to najbardziej zmotoryzowany karaibski kraj. Chociaż wizerunek sierpa i młota można spotkać tu na każdym kroku to narzędziami tymi posługują się częściej ci, którym udało się zbiec na Florydę i muszą teraz utrzymać pozostałe na wyspie rodziny. Chociaż z Ameryką się nie handluje to widać a raczej słychać tu wpływy amerykańskiej pop kultury. Guantanemera jest raczej już tylko dla turystów, miejscowi wolą kołysać się w rytmie hip-hopu. Może to być zwiastunem, jak kiedyś u nas jazz, zbliżającej się pierestrojki. Pomimo sporej odległości lubią tu przyjeżdzać Rosjanie, których łatwo zauważyć, bo bałagan jaki pozostawiają na plażach jest porównywalny do tego jaki my zostawiamy na grzybobraniu. Zresztą i my i oni jesteśmy Kubie winni naszą wdzięczność, bo jedną z przyczyn upadku komunizmu była także pozbawiona ekonomicznego sensu „braterska” pomoc dla takich jak Kuba krajów. Dzięki temu możemy teraz przyjeżdzać do tego muzeum komunizmu na wakacje a nie na delegację. (ks)
Wojna polsko-ruska?
No i Masłowska wykrakała tą polsko-ruską wojnę. Całe szczęście, że aby pomaszerować na Moskwę trzeba teraz prosić Łukaszenkę o zgodę. Chociaż każdy Napoleon wie, że zima to najlepsza pora do takiej wyprawy to wygląda, że nasz będzie jednak próbował swoje siły trzymać w pogotowiu aż do wyborczej jesieni. Bonapartyści na pewno pamiętają jaki wyborczy wynik uzyskali w Toronto i na pewno liczą na naszą pomoc.
Tak się składa, że mamy tu organizacje weterańskie, które dysponują nawet terenem nadającym się na poligon. Z pewnością zamiast przygotowywania raczej mało męskich obchodów dnia dziecka, chętnie zajeliby się szkoleniem ochotników. Największym problemem będzie jednak upilnowanie ich by jak w powieści Masłowskiej sami sobie krzywdy nie zrobili. Zanim ruszymy więc na polsko-ruską wojnę poczekajmy może na rezulatat tej polsko-polskiej.
Lot czy nalot?
Jeden z członków komisji badającej katastrofę smoleńską, niejaki Wiesław Jedynak stwierdził, że samolot miał prawo lądować kiedy chce i gdzie chce, z prostego powodu,bo lot był oznaczony literką M co oznacza, że był to lot „militarny”. Jak to wszystko na tym świecie się pozmieniało. Jeszcze nie tak dawno jak samolot wojskowy leciał nad terenem obcego państwa i robił sobie co tylko chciał, to taki lot określało się jako nalot. Jednak jakby w tym przypadku zadbano o to, by załogę i pasażerów wyposażyć zgodnie z militarnymi wymogami w urządzenia do katapultowania nikt by nie ucierpiał. Niestety postąpiono jak kolejarz z PRL-u, któremu wydawało się, że wystarczy na rozkładzie dopisać literkę „p” by pociąg stał się pośpiesznym. Żeby Jedynak był jedynym, który opowiada podobne bzdury nie byłoby problemu, ale tak niestety nie jest. Najlepszym przykładem jest tu rewelacja, powtarzana nawet przez wydawałoby się poważe media, że z TU-154, który waży bez paliwa 70 ton zostało tylko niewiele ponad 40 ton. A 30 ton to Ruscy schowali. Czy zamiast tworzyć takie teorie spiskowe nie lepiej otworzyć stronę zawierającą dane techniczne samolotu, z których wynika, że bez paliwa to ten samolot waży nie żadne 70 ale około 50 ton?
Koci areszt
Gmina Oakville uchwaliła prawo zabraniające wypuszczania kotów z domów. Radni doszli bowiem do wniosku, że domowe mruczki są postrachem ptaków. Następną ustawą może być zakaz lądowania ptaków w Oakville bo ktoś na pewno słusznie zauważy, że są one z kolei postrachem dżdżownic i rybek. A podobno wszystko przez to, że podglądając przez okna ratusza pracę radnych, ptakom skrzydła opadały, co natychmiast wykorzystały wychodzące na przepustki koty. Wydaje się, że zarówno ludzie jak i zwierzęta byliby najbardziej zadowoleni jakby to radnym zabroniono wychodzenia z domu. Bo tak naprawdę nie chodzi w tym wszystkim o parę wyskubanych ptasich piórek ale o oskubanie mieszkańców poprzez radnych za pomocą kocich mandatów. Czyżby samochodów w Oakville było już im za mało?
„Emigranci” u emigrantów
Mrożek to taki dziwny pisarz. Podobnie jak Miłosza wszyszcy go znają, ale z jego twórczość to już różnie. Okazja aby nadrobić zaległości będzie już wkrótce, bo aktorzy krakowskiego Teatru Starego przyjeżdżają do nas ze sztuką Sławomira Mrożka „Emigranci”. Spotyka się w niej, ktoś kto opuścił ojczyznę ze względów politycznych z kimś kto przyjachał do obcego kraju na zarobek. Czyli taki nasz portret własny. Sam autor zna emigrację nie z opowieści ale z własnego doświadczenia. Jak jego obserwacje pokrywają się z naszymi, będzie można zobaczyć już 20 lutego o godz. 15:30 i 18:00 w Polskim Centrum Kultury. Na pewno będzie to jeden z najciekawszych, szczególnie dla nas emigrantów, tegorocznych spektali.
54 Comments
@Piotr
jeszcze jedno – pan także nie odpowiedział na moje…..
@ wszystkich
Przepraszam za błędy. Pisałem dość szybko i popełniłem kilka „typo’s”.
I tym miłym akcentem możemy zamknąć te dywagacje.Unia ogłosiła,że wyczerpały się zapasy żywności a rewolucja arabska zatacza coraz szersze kręgi.W USA już się zaczeły protesty,Grecja w strajku generalnym.W Libii hekatomba opozycji.No cóż panowie respondenci czas się pożegnać i gromadzić zywność.A panu Markowi radzę kupić świeczki ,gdy nastąpią przerwy w dostawach enrgii to przynajmiej przy świeczce będzie mógł dokonać wewnętrznej retrospekcji przekonań.Znamy genezę tej zadymy światowej i jej prekursorów.Ale nikt o nich nie pisze.! Samo się zrobiło prawda ?Odwagi waszmościom zabrakło?Jakie są przyczyny kryzysu? Hę ?
Niedawno przeczytałem wypowiedź prof.Filkensteina dot.chrześćjaństwa.Bardzo ciekawe i prowokujące do dyskusji.Cyt: Chrześćjaństwo było w historii forpocztą judaizmu.Było forpocztą w ekspansji żydów na Europę.Najpierw z naszej ziemii wyszło chrześcjaństwo ,które wprowadziło za sobą żydów do Europy.Później to chrześćjaństwo jako jedyna religia głosiła współczucie i umiłowanie bliźnich nawet w innej wierze.Chrześcjanie są naszymi sprzymierzeńcami…………..! .