Normalnie przystanki ustawia się w tak zwanych zatoczkach aby w czasie postoju autobusu nie blokowały ruchu. W Toronto są jednak takie miejsca gdzie zrobiono odwrotnie (fot.1 – Landsdowne Avenue). Ustawienie znaków zakazu skrętu w prawo na wewnętrznych drogach centrum handlowego (fot.2- Keele & St.Clair) nie dość, że jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem to powoduje też konieczność objeżdżania całej plazy aby dotrzeć do sąsiedniego parkingu sklepowego ( a co na to Kioto?). Nie wiadomo czy powodem są tu niskie kwalifikacje „darożnych inżynierów” czy może działali na polecenie miasta liczącego na wpływy z ewentualnych mandatów. Podobnie jest z wydzielaniem na niektórych ulicach dróg rowerowych. Wyłączanie z ruchu drogowego połowy ulicy (na for.3 – Rogers Road) w oczekiwaniu na pojawiającego się średnio dwa razy dziennie cyklistę, który i tak woli przeważnie jazdę po chodniku jest dowodem jak nie głupoty to krótkowzroczności polityki miasta. Tak się jakoś bowiem składa, że miasto utrzymują jednak nie cykliści lecz ci, którzy jeżdżą po ulicach samochodami. To, że do polityki „orły” się raczej nie garną wiemy od dawna, ale za to, że możliwa jest realizacjia takich pomysłów ponosimy winę wszyscy. Jeśli nie będziemy na takie, wydawałoby się może i drobne idiotyzmy reagować zawczasu to nie zdziwmy się, że któregoś dnia rozbiorą nam na przykład autostradę Gardiner. Na burmistrza nie możemy w takich sprawach raczej liczyć bo ten pokonany niedawno przez CUPE oświadczył, że jest z siebie bardzo zadowolony i będzie startował w przyszłorocznych wyborach. Tym samym udowodnił, że bezczelnością nie ustępuje a nawet przewyższa innego dobrze znanego Polakom Millera.
Jedyna broń na takich ludzi jaką dała nam demokracja to karty wyborcze. Zanim postawimy na niej krzyżyk (jeśli oczywiście w ogóle pojdziemy na wybory) zapoznajmy się z osiągnięciami tych na których głosujemy.
Tegoroczene kiepskie lato zwiększa oglądalność równie kiepskiej (niestety, przez cały rok) oferty sieci kablowej Rogers. W deszczowy sobotni wieczór obejrzeliśmy polskojęzyczny blok telewizji OMNI. To, że telewidzowie mogą nie mówić biegle po angielsku jest rzeczą zrozumiałą bo między innymi po to oglądają polski program, lecz to że realizatorzy nie tłumaczą wypowiedzi bohaterów reportaży wygląda trochę na lekceważenie widzów choć może też być tylko zwykłym niedopatrzeniem. Wyjątkiem był dość doby materiał o Oskarach. Ten akurat bardzo profesionalnie zrobiony, zawierał polskie tłumaczenia choć wyemitowany został trochę po czasie. Czyli jak się chce nawet w OMNI Polak potrafi. Na zakończenie zobaczyliśmy wywiad z polskim piosenkarzem Andrzejem Piasecznym zdominowanym jednak przez przeurocze minki robione przez prowadządzą go gospodynię programu. Zaskakujący jest też bardzo mały udział reklam polskich biznesów. W jednej z nich, znany polonijny śpiewak Krzysztof Jasiński, patrząc z ukosa lecz całkiem na luzie w kamerę ogłosił zamiar kupna domu. Chociaż sam od lat śmiało reklamuje inną firmę finansową to po mortgage, jak było widać udał się jednak do Credit Union. Jak to artysta, woli być bliżej studia telewizyjnego, które tam się znajduje.
Przy jakimś deszczowym sobotnim poranku zobaczymy co tam w Polish Studio, zwanym również OMI Television.
Jak to jest z tymi rządami Żydów w Ameryce skoro nawet tam rabini przyłapami zostali na grzeszeniu. Grzech ten polegał na tym, że przyjmowali donacje, brali swoją cześć a pozostałą oddawali darczyńcom, którzy całą sumę sobie odpisywali. Sprytne i korzystne dla obu stron. Polak też nie w ciemię bity bo nie stanowi to większej tajemnicy, że podobne rzeczy mają miejsce również w Polsce i to niekoniecznie w synagogach. Wszystko się kręci przypuszczalnie dlatego, że twórca teorii obrotów ciał niebiańskich z Torunia (oczywiście, że Mikołaj!) czuwa na tym aby żaden Czuma tych obrotów walutą nie wykumał.
Naczelny Gońca Andrzej Kumor wyznał (nr 32 z 7.08.2009), że Powstanie Warszawskie mieściłoby się w tradycji polskiego romantzmu gdyby jego dowódcy strzelili sobie w łeb. Nawet po 65 latach trudno nam mówić o tej nierównej walce, gdzie na tygrysy mieliśmy tylko visy, bez romantyzmu. Ciągle niestety tylko tłem jest ponad 200 tysięcy ofiar wśród ludności cywilnej, której nikt nie pytał o zdanie. Powstanie wybuchło nie w wyniku referendum lecz decyzji paru osób, którzy mieli pełną świadomość, w przeciwieństwie do zwykłych Warszawiaków, o tym że na żadną pomoc nie mogą liczyć a sami nie mają szans. Strzelać sobie w łeb nie musieli, zrobili to w większości za nich sowieci, też nie wiadomo dlaczego bo za taką rzeź Polaków mogli dać nawet order Lenina. Teraz spotyka się dziwaczne teorie, że gdyby nie Powstanie to stalibyśmy się republiką sowiecką. W innych tzw. państwach socjalistycznych nie było powstań i nie stały się republikami z tej prostej przyczyny, że blok sowiecki o wiele lepiej prezentował się na arenie międzynarodowej jako związek wielu „niepodległych” państw. Ci, których wpuszczono w kanał nie mieli pojęcia o zakulisowych rozgrywakach pomiędzy Londynem a Moskwą i powinniśmy o nich pamiętać. Lecz niech ten nasz biało-czerwony romantyzm nie składa się z bezsensownie przelanej krwi i białego wiersza poety.
Tradycja o której wspomina Andrzej pochodzi raczej z kraju kwitnącej wiśni, a sam Lech- mędrzec Europy, obiecując kiedyś drugą Japonię nie przewidział, że w przyszłości kiedy poznamy przeszłość lepiej, ktoś może odnieść tą japońską tradycję do niego samego.
Jadąc do Nowego Yorku zatrzymaliśmy się aby zatankować samochód. Niestety pompa uparcie zażądała podania kodu pocztowego. Udałem się do budki, gdzie gość zaczął coś bredzić, że to dla bezpieczeństwa, trochę zdenerwowany powiedziałem, co o tym myślę, on poznał że rozmawiamy po polsku, powiedział „fucking Polish”, ja mu nie pozostałem dłużny. Obraził się i powiedział, że benzyny nie sprzeda i już. Jadąc do następnego CPN-u pomyślałem, że może jeśli dla naszego bezpieczeństwa nie wpuszczają nas do samolotu z buteleczką perfum 150 ml zakupioną w duty free, (co innego dwie po 100ml, te już nie stważają zagrożenia) to i bezpiecznej jest znać kod pocztowy klienta. Dobrze jednak mieć trochę zapasu paliwa bo nigdy nie przewidzimy co jeszcze gdzie indziej wymyślono dla naszego bezpieczeństwa.
Udało się zrobić zdjęcie bohaterskiemu cepeeniarzowi, oczywiście że dla naszego bezpieczeństawa. 31 lipca 2009, Plaza Scottsville –stacja Mobil na Thruway East.
1 Comment
CZytałem ostatnio kalkulację myślową pewnego historyka co by było gdyby Polska w 1939 roku przystąpila do paktu hitlerowskiego.Bo obecnie i tak nas obarczają za wybuch wojny i za pomoc w Holokauście.Wyszlo by na to samo.Otóż nie byłoby Powstania warszawskiego i zniszczenia Warszawy oraz 200.000 mieszkańców.
Nie byłoby Holokaustu i wywózki żydów do obozów .Nie byłoby Katynia i pogromu profesorów z UJ .Na froncie wschodnim pan historyk wyliczył śmierć 1.2 mln polskich żołnierzy.Obojętnie na rezultat wojny nie bylybyśmy szmaceni tak jak dziesiaj.Patrz Rumunia Węgry czy Chorwacja lub Wlochy.Rodacy uczmy sie na błedach przodków!
I kalkulujmy do diaska na zimno bez machania szablami i tej prymitywnej buty !!!