AWS – aktualności w skrócie – nr 7/2010
6 marca 20109PM-3AM
11 kwietnia 2010AWS – aktualności w skrócie – nr 8
Kronika budowlana
Przed-palmowa sobota była dość ważna w Brampton. Tego dnia bowiem prawie jak w budowlach z klocków lego osadzono tam zmontowaną na ziemi wieżę kościoła. Dopiero teraz widać znaczną różnicę pomiędzy tą z projektu, a tą wykonaną. Niestety, ta pierwsza wydaje się jednak dużo ładniejsza. Całą akcję obserwała spora grupa parafian. Na niezbyt ruchliwej ulicy Steeles nie spowodowało to żadnych problemów, ale czujny wydział komunikacji w Mississaudze podobno już teraz w trosce o płynność ruchu drogowego zaapelował do budowniczych Marylin, aby nie zapraszali przyszłych lokatorów na obserwację kolejnych etapów budowy, na której zresztą przybyło jak zwykle 4 piętra ale teraz po 2 w każdym z wieżowców. Jeśli chcą wygrać to muszą się ostro zabrać na wiosnę do roboty, bo Eugeniusz już nie będzie w górę rósł a oni są dopiero w połowie.
Jaja nie Wielkanocne czyli sztuka za pół dolara
W sektorze bankowym utworzono nową usługę: art banking. Polega ona na tym, że tym którzy posiadają trochę rezerw finansowych, lecz nie wierzą w wieczny wzrost cen nieruchomści, jednocześnie nie bardzo kumając co jest sztuką a co nie, bankowi eksperci doradzą co kupić by powiesić na ścianie czy raczej schować w basemencie i na tym dobrze póżniej zarobić. Znając skuteczność bankowych doradców inwestycyjnych zarobek dla banku będzie jak zwykle gwarantowany dla inwestora niekoniecznie. Ponieważ mamy teraz okres Świąt Wielkanocnych całkiem na miejscu będzie postawienie pytania czy to 24cialisitalia.com nie są jakieś jaja aby bank doradzał nam co jest sztuką a co nie. W artykule o podobnym tytule z marca 2008 można zobaczyć dzieło przypominające trochę kurze bazgroły. Teraz prezentujemy inne, wyglądające też jakby namalowane było przez kurę matematyczkę. Autorem tego jest Polak, niejaki Opałka Roman. Sztuka jego dostarcza ponoć nie tylko wrażeń wizualnych ale też akustycznych bo autor w czasie malowania liczył te liczby niczym barany i nagrywał na magnetofonie. Po obieraniu kartofli w Zachęcie mało co może nas zadziwić nawet to, że ktoś tą audiowizualną „sztukę” kupił za ponad 3 mln zł, nie wiadomo jednak czy kierując się własną wrażliwością czy za namową bankowych ekspertów. Kiedyś znajomi, którzy chcąc się popisać przed gośćmi znajomością sztuki nowoczesnej poprosili nastoletnią córkę o wybranie jakiejś modnej obecnie muzyki. Okolczykowana panna z ochotą spełniła prośbę wkładając do odtwarzacza płytę niejakiego „50 cents”. Goście dyskretnie przenieśli się innego pomieszcenia ale nikt nie zaprotestował aby nie wyjść na buraka.
Aby nie wyjść na buraka kilkadziesiąt osób kupiło w 1961 roku dzieło Włocha Pierra Mazoniego, który po prostu załatwił się do puszek opatrując je etykietą „gówno artsty”. Zapłacili po około 35 tysięcy dolarów za puszkę. Po latach puszki zaczęły przeciekać i okazało się, że kupa artysty śmierdzi tak jak każda inna. Aby uchronić to „dzieło sztuki” jedynym rozwiązaniem jest wyprodukowanie z zawartości puszek perfum o nazwie „zapach artysty”. Konesera sztuki będzie można wtedy poczuć z daleka.
Sezon mszy polowych rozpoczęty
Nadejście wiosny zapowiada zbliżanie się nowego sezonu mszy polowych, które stały się od jakiegoś czasu prawdziwą polonijną specjanością. Nasi górale, ktorzy lubią być zawsze w czołówce już pod koniec zimy dowożą księdza na stok narciarski. Podobno
żeglarze i piłkarze również planują ustawienie ołtarzy polowych na przystani i boiskach. Rozważali to także bokserzy ale zdrowy rozsądek zwyciężył, bo jak słusznie ktoś zauważył bić się zaraz po mszy nie bardzo wypada. Podobno torontońska diecezja planuje utworzenie stanowiska polskiego biskupa polowego. Trudno wymagać od organizatorów różnego rodzaju imprez plenerowych aby traktowali sprawy religilne z powagą ale dziwi jednak fakt, że znajdują się księża chętni do udziału w takich parodiach mszy świętej. Podobno w ubiegłym roku nie można było znależć ani jednego księdza do odprawiani niedzielnej mszy w kościele na Davenport i podobno dlatego próbowano „odstąpić” tą historyczną polską parafię braciom Hindusom. Szkoda, że parafianie nie wpadli wtedy na pomysł aby mszę odprawiać w przykościelnym ogrodzie, bo prawdopodobnie dużo łatwiej byłoby wtedy znaleźć polskiego księdza.
Niedziela Palmowa
.
Rok temu zamieściliśmy informację o niedzieli palmowej w parafii Matki Boskiej z pytaniem czy czasami aby palma nie odbiła tym, którzy chcieli ją zlikwidować. Po roku okazało się, że odpowiedź na nie jest raczej twierdząca. Pocieszające jest to, że
władze torontońskiej archidiecezji anulowały tą trudną do zrozumienia decyzję
a aktywny w tej sprawie biskup zesłany został na jedną z kanadyjskich wysp. Podobno Watykan planuje drugiego duszpasterza, który wtedy zawinił mianować prowincjałem na wyspie Elba.
Wierni z tej parafii czują jednak niesmak, bo przez ten cały rok nikt z zakonu braci oblatów,który mocno tu nagrzeszył nie pojawił się wśród nich by powiedzieć im choć proste słowo „przepraszam”. Ani godne to, ani sprawiedliwe.
Brawo Obama
Dostaliśmy mały upominek z olimiady w Vancouver. Niby taki zwykły magnes na lodówkę lecz jednak niezwykły bo na z tyłu widnieje dumny napis Made in USA. Za Busha było to jednak nie do pomyślenia. Wydawałoby się, że Obamie brawo będą bić Amerykanie również za wywiązywanie się z przedwyborczych obietnic o ubezpieczeniach zdrowotnych. Liczba osób nie posiadająca żadnego ubezpieczenia jest tam o wiele większa niż ludność całej Kanady. Obejmuje ona przede wszystkim tych pracujących, których po prostu nie stać na wykupienie polisy. Ci pracujący w wielkich korporacjach i ci co nie pracują w ogóle mogą czuć się bezpieczniej z tym, że pierwszych jest coraz mniej a drugich ciągle przybywa. Zagrożone możliwością utraty cześci dochodów firmy ubezpieczeniowe straszą naród komunizmem, wykorzystując to, że ani oni ani naród, nie bardzo wiedzą co to jest ten komunizm. A komunizm dla narodu , w tym przypadku jest po prostu szczepionką uodporniającą na pranie mózgu, a takie szczepienia naszym południowym sąsiadom by się jednak bardzo przydały.
Wybory na Platformie
Od dłuższego czasu chociaż biorą wypłaty za co innego a zajmują się niczym Doda przede wszystkim promocją własnej osoby. Mowa tu o kandydatach w wyborach prezydenckich Bronisławie Komorowskim i Radosławie Sikorkim. Teraz jest nadzieja, że jeden z nich przypomni sobie o zakresie swoich obowiazków. Który byłby lepszym prezydentem trudno powiedzieć. Sikorski zna ponoć wszystkich ważnych polityków na świecie, czasami odnosi się jednak wrażenie, że oni czasami udają ,że jego nie znają. Komorowski zaś daje szansę, że nie będą sobie z Tuskiem wyrywali środków transportu i będzie się wszystko pomiędzy nimi układało gładko jak niegdyś między Lechem i Jarosławem. Podobno w Londynie otrzymano sms, że z tym obywatelstwem to były tylko takie żarty.
Z płytoteki – Kava 4.2
Parę lat temu zebrała się grupa polonijnych muzyków i jako zespół Kava 4.2 nagrali płytę zatytułowaną „Zapalasz mnie”. Dziwne, że muzyka z tej płyty nie jest w ogóle obecna w polonijnych audycjach radiowych bo znajduje się na niej sporo piosenek, które miały a nawet ciągle mają szanse stać się prawdziwymiu przebojami nie tylko na polonijnym rynku. Wokalistki (Kasia Malinowska i Marta Ulman) jakoś zniknęły z poloninej sceny a autorami kompozycji są Krzysztof Łysiak i Mariusz Michalak, którzy tworzą zespół Mr.System. Wierzyć się nie chce, że to ci sami muzycy którzy przygrwają na polonijnych zabawach nagrali tą naprawdę bardzo dobrą płytę na której Vasyl Popadiuk „skrzypi” nawet lepiej niż w solowych nagraniach. Szkoda, że została ona całkiem zapomniana. Niestety my tu ciągle wolimy słabiutkie czasami prokukcje z kraju niż dobra tworzone na miejscu. Chyba w żadnym polonijnym skupisku na świecie nie ma tyle muzycznych talentów co w Ontario. Mamy tu nie tylko młode i utalentowane piosenkarki jak Anna Czyszczoń, Irmina Somers czy Karolina Ingleton ale nawet pełną orkietrę symfoniczną prowadzoną przez doktora muzykologii Andrzeja Rozbickiego. To tylko ci najpopularniejści bo lista wszystkich byłaby naprawdę długa.
Niestety, promocja bez której nie sposób zdobyć szerszą popularność kosztuje sporo. Ale przecież mamy tu też bank reklamujący się słowami: „jeśli chodzi o dolary to ino Crediit Union”. Polski bank, któremu patronuje nie jeden ale nawet dwóch świętych dobrze wie, że świętym obowiązkiej jest promować polską kulturę i to wcale niekoniecznie tylko tą ludową czy religijną. Jako stosunkowo mały bank nie ma raczej szans na konkurowanie z ofertami tych największych. Przed laty gdy nowych członków zapewniał co tydzień LOT nie było problemu, lecz teraz aby walne zabrania nie odbywały się w przyszłości w Domu Kopernika może należałoby czymś zaimponować młodzieży. Na przykład dobrą rockową płytą z nagraniami polonijnych wykonawców a wydaną właśnie dzięki polskiemu bankowi.
Przed laty mieliśmy nawet nasz Polski Dzień na Ontario Place. Na pewno istotnym powodem, że go już nie ma jest fakt, że prywatny organizator czasami bywa zbyt pazerny. Ale nasza Credit Union zarabia tylko dlatego, że ma nas i jakby w ramach dewident, których i tak nie widzimy, choćby raz w roku dała nam możliwość uczestnictwa w dobrym koncercie, tak by idąc tam z całą rodziną nie musielibyśmy brać u nich kredytu, byłby to na pewno istotny powód aby nie dać się skusić konkurencji.
A póki co to, jeśli w twoim sklepie muzycznym nie ma płyty Kava 4.2 to poproś managera
aby ją zamówił.
Wielkanocne życzenia
Z niezapomnianych wykładów profesora mniemanologii stososowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego wiemy o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia. Wkrótce zawitają z wykładami do Toronto jego koledzy ,którzy przyczynili się do obalenia obsudów PRL-u a potem i jego samego, Jacek Fedorowicz i Zenon Laskowik. Na pewno warto zobaczyć jak sobie radzą teraz z absurdami współczesności.
My natomiast życzymy wszystkim czytelnikon wesołych świąt a naszym duszpasterzom, którzy poprzez poświęceniem pokarmów zniosą nam post, aby ktoś kiedyś w Watykanie pomyślał o nich i przynajmniej niektórym pomógł żyć w prawdzie znosząc coraz bardziej kontrowersyjny celibat. Smaczego Jajka.
1 Comment
Parafrazując słowa jednej ze starych ballad Tadeusza Chyły można z nutką zadrości powiedzieć, że polski polityk to ma klawe życie. Praktycznie nie obowiązują go żadne pracownicze rygory i obojętnie czy jest ministrem czy tylko posłem może robić co sam uważa za stosowne, bez ponoszenia żadnych konsekwencji z następstw takiego postępowania. I tak marszałek Komorowski tygodniami przemierzał kraj agitując za swoją prezydencką kandydaturą, gdy tymczasem w szufladach jego sejmowego biurka spoczywa sporo istotnych projektów ustaw, które tylko on może dopuścić do parlamentarnej obróbki, minister Skorski tak się rozemocjonował prezydenckim wyścigiem, że zbagatelizował ważne spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych, a poseł Drzewiecki nagle zapragnął pograć w gofa na Florydzie i w gorączce przygotowań do podrózy zapomniał powiadomić sejmową administrację o dwumiesięcznym urlopie bezpłatnym, więc ta a jakże umieszczała posła na liście płac. To tylko niektóre przykłady beztroski polityków, która nie przeszkadza ani im, co zrozumiałe,
ale także i wyborcom, co już jest trudniejsze do zrozumienia…